Czy przegraliście kiedyś w jakiejś grze z premedytacją? Po prostu podłożyliście się, żeby ktoś inny zgarnął laury? Jeżeli tak - to jakie były tego powody?
Dodatkowo - jeżeli już, to jak często podkładacie się w grze? Od święta? Czy zawsze jak przyjdzie rodzinka/kumple/płeć piękna co by zachowano dobry klimat kanapowego posiedzenia? A może zawsze musicie wygrywać, nawet z nieletnimi, pierwszy raz widzącymi pada?
Myśląc o tym temacie widzę kilka głównych możliwości, "dlaczego podkładamy się w rozgrywce":
- Bo czasem jakoś tak jest, że przegrywamy dla zabawy. Szczególnie jeżeli chodzi o wciąganie do gry graczy nowych, słabszych lub niechętnych. Ujmy nam to wielkiej nie przynosi, a może wciągać nowych w temacie graczy. Poza tym jest doprawdy rozrywkowe.
I naprawdę lubię tą radość debiutantów wygrywających z "mistrzami". Jest super.
- Czasami również przegrywamy bo uważamy, że rozgrywka się przeciąga a i tak nie sprawia nam przyjemności. Nie ma sensu w takiej "zabawie".
Szczególnie, jeżeli czasami nasza "zabawa" to ciagła defensywa, defensywa i jeszcze raz defensywa.
- Dla trofeów/osiągnięć z których część w niektórych grach wymaga również przegranych.
Tak. Czasami trzeba 5 razy pod rząd zginąć. Albo zginąć w odpowiedni sposób. Przegrać mecz. Ekstremalną wersją jest ustalanie z góry wyników meczu dla zdobywania owych śmiesznych pucharków. I chyba takie podkładanie się jest najczęściej spotykane u nowego pokolenia grających....
- Żeby zmotywować innego gracza do dalszej gry. Bo mu nie idzie, zniechęca się, chce odpuszczać sobie dalszą zabawę.
Powiązane z pierwszym rodzajem, ale... dotyczy też również "normalnych" graczy, którzy nie mają akurat dnia. I marudzą. A na marudy najlepszym lekarstwem jest danie im kopa motywacji - choćby udowadniając im jak są dobrzy w gry wideo ;).
Pamiętam jak w Jaku X, żeby dawać fory znajomym często... jeździłem tyłem. Albo w Turoku 2, gdzie używałem tylko kilku broni. Albo w Tekkena, gdzie grałem nie swoimi postaciami. Czy kultowych Wormsach, gdzie czasami efektowne samobójstwo było ZNACZNIE zabawniejsze od zwykłej walki o lepsze jutro robaków. Nie widzę nic uwłaczającego w przegrywaniu, nawet dla rozrywki. Przegrywanie bywa super. Serio.
Oczywiście, zapewne byli ludzie, którzy podkładali się mi dla zachowania dobrej atmosfery. I zawsze było fajnie. Zawsze było miło. O to chodzi w takiej zabawie.
W jakich grach oraz dlaczego Wy się podkładaliście?