Nisz-giercownia: Sam przeciwko milionom - Pita - 13 października 2014

Nisz-giercownia: Sam przeciwko milionom

Nisz-giercownia wita po długiej przerwie. Tym razem zajmiemy się dwoma arcy-ciekawymi tytułami od Koei, czyli po prostu serią Warriors, a na deser porozmawiamy o zapowiedziach.

Dlaczego warto w ogóle grać w Warriorsy przeczytacie tutaj. Dzisiejszy odcinek poświęcam newsom od Koei – przeplatając muzyką z gier tego szalonego developera produkującego swoje Call of Duty o mężnych Chińczykach.

##Warriors Orochi 3 Ultimate ##

Koei uwielbia doić z ludzi pieniądze. Ale nie mogę być na nich zły, gdy dostaje takie tytuły jak rozszerzona wersja Warriors Orochi 3!

Po pierwsze – moja recenzja oryginału jest wciąż aktualna. Po drugie – Ultimate to nie mniej, nie więcej, ale rozszerzona wersja podstawowej trójki. Zawiera w sobie zarówno podstawową grę, jak i zupełnie nowe scenariusze, postaci, mechaniki oraz tryby rozgrywki. Nie tylko dostajemy kampanie z nowym antagonistą, ale również prequel o wyczynach Orochiego, chociaż fabuła to tylko pretekst do zabawy w wyrzynanie milionów.

Nowe tryby nie są zbyt interesujące, ale urozmaicają grę: do trybu historii taka-se bijatyka oraz coś na kształt proceduralnie generowanego pseudo-diablowca dają jakąś tam radość, ale wolałbym tryby pseudo-RPG znane z Xtreme Legends. Na szczęście reszta dodatków nie zawodzi, a na dodatek w niektórych z etapów wolnej bitwy można stawać po drugiej stronie barykady.

Ultimate mocniej urozmaica postaci – zbyt podobnym do siebie z oryginału zmieniono częściowo ciosy, wzorując się na nowszych grach Koei. Nowi bohaterowie są przyjemni (szczególnie Sophitia z Soul Calibur oraz Kasumi), nowe etapy jedne z lepszych w grze. Oczywiście zgodnie z przewidywaniami w grze nie ma żadnych DLC z poprzednika, ale to nie szkodzi – i tak jest fajna. Nowe mechaniki opierają się na kartkach oraz przyzywaniu naraz wszystkich trzech wybranych przez nas postaci, co potrafi uratować skórę. Zmieniono również przyzywanie konia – które teraz wygląda jak w Dynasty Warriors 8.

Tym razem WO3 pojawiło się na trzy platformy. Najgorzej technicznie wypada wersja na Vitę, najlepiej – na PlayStation 4. Pomimo tego nawet wersja na PS4 nie powala ani oprawą, ani animacją. Szkoda też, że nie uwzględniono bohaterów z Dynasty Warriors 8, ale nie można mieć wszystkiego.

Nie o technikalia tutaj jednak chodzi - a Ultimate w chwili obecnej jest najfajniejszym wydanym na zachodzie Warriorsem. Przynajmniej do czasu premiery Samurai Warriors 4.

##Dynasty Warriors 8: Xtreme Legends PC##

Długo czekałem aż na zachodzie pojawią się pecetowi Warriorsi. Momentami wręcz byłem oburzony, że na wschodzie Koei wydaje swoje gry na PC od razu w wersji z dodatkiem – gdy ja płacę podwójnie! Gniew jednak przeszedł, bo jak na prawdziwego nisz-gierkowca przystało wyznaję zasadę „gry, nie platformy”.

Opłaciło się czekać na pecetowe DW8, bo port jest bardzo w porządku, chodzi w 60 klatkach i chociaż nie powala teksturami, to za niewielką cenę dostajemy grę z dodatkiem Xtreme Legends. Co przekłada się na masę zabawy.

Pecetowy port oferuje granie na padzie lub myszy i klawiaturze, split-screen i wszystkie tryby z wersji konsolowych. Prawdziwą perełką nie jest jednak kampania (moim zdaniem znacznie gorzej wyreżyserowana niż w siódemce), ale ilość wojów na ekranie oraz tryb zabawy w rozwój własnego miasta.

Pierwsza rzecz to jeszcze więcej zamieszania, co daje nam jeszcze więcej zabawy. Druga to tryb mocno czerpiący garściami z RPG, w którym rozwijamy swoje miasto, najeżdżamy nowe prowincje, zdobywamy sojuszników i robimy jedną wielką zadymę.

Co ciekawe tryb ma dwa „story arcs”, i w drugim dochodzi nam zarządzanie oficerami oraz zdobywanie wpływów. Generalnie pseudo-RPGowe tryby Warriorsów to kawał świetnej zabawy i pokochałem je jeszcze za czasów PlayStation 2. Bardzo żałuję, że nie ma odsłony, która łączyłaby najlepsze elementy z różnych dodatków dając nam coś na kształt Mount & Blade na sterydach. Ale konkludując – port wart polecenia!

##Nobunaga po chińsku!##

Koei ma talent do strategii. Nobunaga’s Ambition z PlayStation 2 to jedna z moich ulubionych gier gatunku. Wydana na zachodzie seria Romance of the Three Kingdoms zabrała mi milion godzin z życia. Obie polecam każdemu strategowi – i obie jak na złość od dawna pozostają w Japonii.

Źrodło obrazków: Koei Wikia.

Koei postanowiło to zmienić. Tak jakby. Jeżeli znacie chiński to możecie pograć sobie w przygody Nobunagi dzięki Steamowi. Polecałbym. Gdybym znał chiński.

#Bladestorm powraca!#

Bladestorm to wydany lata temu RTS/Warriors, w którym stawaliśmy na czele drużyny najemników w czasie Wojny Stuletniej. Gra arcyciekawa – wywodząca się z Kessena, stawiająca nas w roli „kapitana”, a nie „boskiej ręki pola bitwy”, prezentowana zza pleców, trudna i niestety – monotonna. Ale to i tak jeden z najciekawszych RTS-ów w jakie grałem.

Koei szykuje nową odsłonę, tym razem z elementami fantasy, podtytułem „Nightmare” i lepszą oprawą. Rzecz pojawi się u nas w przyszłym roku na PS4, PS3 (tak, konsola wiecznie żywa!), Xboxa One.

#Dynasty Warriors spotyka Dragon Quest. Co dalej?##

Hokuto no Ken, One Piece, Gundam, The Legend of Zelda, a teraz Dragon Quest – coraz więcej licencji trafia do kotła z Dynasty Warriors oferując raz lepsze (Hyrule Warriors), a raz gorsze (Ken’s Rage 2) produkcje. Z pokazów wygląda na fajną grę, a ja jestem zainteresowany co dalej zrobi Square-Enix łącząc swe siły z Koei. Final Fantasy Warriors? Ivalice Musou?

Pita
13 października 2014 - 14:38