Po dłuższym czasie powracam z cosplayami, tym razem dotyczącymi nie tylko gier wideo i fetyszy ala steampunk. Jak wszyscy wiemy, cosplay to rzecz krzepiąca ducha, ciało i umysł, chyba że jest męski. Ten jest jak najbardziej niemęski, zatem możemy spać spokojnie i przejść do oglądania.
Tak naprawdę, poza bezczelnym nabijaniem sobie popularności tym sposobem, to lubię cosplaye. Uwielbiam niektóre kreacje i muszę przyznać, że w wielu produktach z Japonii postaci żeńskie, wręcz przeciwnie do męskich, dają się przenieść na fantastyczny i piękny cosplay. Cosplaye pochodzą z Sankaku Complex, strony bardzo Not Safe for Work, i na dodatek bardzo głupiej. O ile kiedyś Sankaku Complex trzymało pewien wysoki, ciekawy poziom, tak obecnie to taki Pudelek zmiksowany ze Sforą i innymi potworami o2.pl, nastawiony na durne nagłówki i tanie sensacje. Tyle, że wciąż mają dobre przeglądy cosplayów, co ze smutkiem wielkim w sercu mym zazwyczaj radosnym, ściąga mnie raz na tydzień do owej strony. Nie czytajcie jej.
Prawdą jest, że wielu „facetów z mang i japońskich gier” dostało godne cosplaye, ale gdy popatrzymy choćby na Last Story, czy Final Fantasy XIII-2 werdykt jest jeden – kobiety wyglądają tam po stokroć ładniej, ciekawiej i naturalniej niż faceci. Momentami jest to aż przerażająca różnica i chyba wynika z jakiś dziwnych dziwactw designerów. Albo różnic kulturowych, których jako biały zjadacz chleba i ziemniaków nie zdołałem wciąż zrozumieć.
Niniejszy cosplay pochodzi z Guilty Crown, niezbyt porywającego anime, które doczekało się także mangi oraz wizualnej nowelki oraz przebijając się na zachód. Generalnie poza cosplayem Guilty Crown nie ma chyba nic ciekawego do pokazania, chyba, że stanie się kolejnym przykładem na to, jak bardzo Evangelion wpłynął na anime, mangę i gry wideo. Evangelion, który przecież pojawił się lata temu, a tak naprawdę jemu w dużej mierze zawdzięczamy wydźwięk RPGów z PlayStation, czy kilka odważnych mang. Ale o tym innym razem.
Dziewczyny z Final Fantasy, cosplaye z Final Fantasy