Seria Call of Duty stała się w ostatnich latach rekordzistą pod względem liczby sprzedanych egzemplarzy, czego jedną z głównych przyczyn są gigantyczne nakłady na promocję w mediach. W kampanii reklamowej ostatniej części serii, Modern Warfare 3, wykorzystano m.in. żartobliwy klip z udziałem aktora Sama Worthingtona, gwiazdy Avatara i ostatniego Terminatora. Ten głupawy filmik został skrytykowany przez weterana wojny w Afganistanie.
D.B. Grady jest pisarzem, wcześniej służył jako spadochroniarz w U.S. Army w Jednostce Zadań Specjalnych, jeszcze wcześniej ukończył studia informatyczne na Louisiana State University. W artykule dla gazety The Atlantic krytycznie odniósł się do wspomnianej wyżej reklamy:
"Ta reklama trywializuje walkę i łagodzi obraz wojny. (...) Po 10 latach ciągłej wojny, tysiącach amputacji i trumien przykrytych flagą, setkach społeczności pogrążonych w smutku, czy żadna z osób tworzących tę reklamę nie mogła podnieść ręki i powiedzieć "To jest trochę chamskie. Może pokażmy tylko nagranie z samej gry."
Grady dodaje, że źle dobrano również czas, kiedy wyświetlany jest ten klip:
"To nie jest krytyka tzw. shooterów lub przedstawiania wojny w kulturze powszechnej. Jednak wojna w Afganistanie nasila się, weterani z Iraku cierpią fizycznie i psychicznie - czy to dobry moment, by pokazywać, ile w tym zabawy? Odnoszę się tutaj do wycia gościa udającego żołnierza, gdy ten strzela z granatnika. Wojna jest świetna, widzicie? Mroczna wersja Disneylandu."
Zgadzam się z każdym słowem tego gościa. Nie można zabronić wydawania gier o wojnie i zarabiania na nich (dużych) pieniędzy, nawet jeśli są tak oderwane od rzeczywistości, jak ostatnie hity Activision i EA. Inną sprawą są takie reklamy, jak ta z Worthingtonem i Hillem, która w zamyśle miała być zabawna, a okazała się płytka i głupawa, podobając się chyba tylko najmniej wymagającym widzom.
Pełny felieton tutaj.