Uroczy i przesłodzony – opinia o książce „Messi” Luki Caiolego - Brucevsky - 6 marca 2012

Uroczy i przesłodzony – opinia o książce „Messi” Luki Caiolego

Lionel Messi jest obecnie jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszym piłkarzem, którego możemy podziwiać na boiskach całego świata. Argentyńczyk zachwyca w barwach Barcelony i regularnie strzela piękne i ważne bramki. Niewiele osób zna jednak jego początki i niewiele pamięta dokładnie kiedy talent napastnika eksplodował. Te informacje pozwala poznać książka Luki Caiolego „Messi”.

Włoski dziennikarz ma już na koncie kilka biografii wielkich zawodników, m.in. Zinedine’a Zidane’a i Ronaldinho. To widać po strukturze najnowszej publikacji, która pozwala w zrozumiały i czytelny sposób poznać losy Leo Messiego i jego kolejne kroki w karierze. Widać, że autor opracował pewien dobry schemat i wie jak właściwie przedstawić historię piłkarza. Jest jednak coś, co znacznie utrudnia odbiór tej pozycji z poziomu neutralnego kibica piłki nożnej, który nie kocha „Blaugrany” i nie wielbi młodego snajpera.

Wylewający się z kolejnych kart entuzjazm przy opisywaniu wyczynów Messiego w barwach Barcelony i młodzieżowej reprezentacji Argentyny jest trochę trudny w odbiorze w większych dawkach. Autor wynosi wręcz napastnika na ołtarze i zachwyca się niemal każdym jego osiągnięciem. Z jednej strony to zrozumiałe, bo występy w niższych ligach hiszpańskich, finałach młodzieżowych mistrzostw Europy lub Primera Division często zasługują na słowa pochwały, bo Messi decydował w nich o końcowych sukcesach swoich drużyn. Z drugiej jednak strony, czasami autor przesadza i zaczyna doszukiwać się nadzwyczajnych osiągnięć w tylko dobrych występach.

Szczególnie irytujące są ciągłe porównania Messiego do Maradony. Obaj Argentyńczycy są bardzo podobni do siebie pod względem stylu gry, ale na razie jest chyba za wcześnie na stawianie ich w jednym rzędzie. Caioli trochę przesadza w chwaleniu młodego napastnika Barcelony, a szczyt tego osiąga prezentując opinie o jego golu przeciwko Getafe. Przytaczanie kolejnych wypowiedzi, które porównują tę piękną bramkę do trafienia Maradony z mistrzostw świata jest mocno na wyrost. W 1982 roku Diego próbowali zatrzymać najlepsi angielscy defensorzy tamtego okresu, a przeciwko Messiemu wyszło kilku zawodników średniego formatu. Oba gole były podobne, ale ich tło i szczegóły tworzyły jednak różnice.

Caioli nieco niepotrzebnie w książce zamieścił tyle wywiadów z różnymi ludźmi, którzy odpowiadają na te same pytania i mówią praktycznie to samo. Niewiele wszak można wymyślić na temat „umiejętności Messiego” czy „jego największych atutów”. Te fragmenty nieco zakłócają ciągłość książki i wybijają z rytmu czytelnika. Na szczęście są też tutaj wyjątki, jak ciekawe spostrzeżenia Asiera Del Horno, który miał bliskie spotkanie z Messim w potyczce Ligi Mistrzów Chelsea-Barcelona.

Porównując „Messiego” do biografii Stanisława Terleckiego „Pele, Boniek i ja”, która w tym momencie jest dla mnie najlepszą publikacją tego typu, czuję się lekko zawiedziony. Caioli nie próbował kamuflować swojego zachwytu Lionelem i to nie wyszło całej publikacji na zdrowie, bo jest ona po prostu zbyt przesłodzona. Snajper Barcelony na pewno już zapisał się w annałach historii, na pewno jest wielkim zawodnikiem, ale ta publikacja tworzy obraz niemal człowieka idealnego, bez wad i skaz. Taki jednostronny obraz jest miły dla jego fanów i kibiców jego klubu. Dla reszty jednak jest równie trudny do przełknięcia jak łyk herbaty posłodzonej sześcioma łyżkami cukru.

+ sporo szczegółowych informacji o początkach kariery Lionela
+ czytelna forma
+ łatwa w odbiorze

- zbyt jednostronna
- brak ciekawszych anegdot
- brak poza boiskowego tła z Barcelony i reprezentacji, opisów relacji z trenerami i piłkarzami
- za dużo niemal identycznych opinii w wywiadach

Brucevsky
6 marca 2012 - 15:51