Upiory z lamusa - Nieproszeni goście - Mruqe - 12 maja 2012

Upiory z lamusa - Nieproszeni goście

Ostatnią rzeczą, jakiej spodziewałbym się po amerykańskim remaku koreańskiego filmu grozy, jest oryginalność. Film Nieproszeni Goście, sprawił mi jednak niespodziankę. Nie widziałem wielu tak bezpretensjonalnych filmów grozy. Bracia Charles i Thomas Guard wykonali naprawdę kawał solidnej roboty mieszając tropy, bawiąc się w kotka i myszkę z widzem oraz realizując rzetelnie założenia horrorowej konwencji.

Ileż to już razy widziałem film, który - by przestraszyć widza - stosuje tylko proste, sprawdzone triki, nie siląc się na budowanie tajemnicy czy komplikowanie fabuły. Po co się męczyć, skoro nagłe pojawienie się wykrzywionej, upiornej twarzy jest w stanie przestraszyć widownię dziesięć razy z rzędu? Nieproszeni Goście są pod tym względem chlubnym wyjątkiem.

Do chwalenia filmu wrócę za moment. Wiem, że wielu z czytelników tej recenzji, nie przeczyta jej do końca. Drugi akapit to zatem dobry moment, by zwrócić się właśnie do tych mniej wytrwałych. Film, o którym piszę należy obejrzeć od samego początku, aż do napisów końcowych. Fabuła skonstruowana jest o wiele misterniej, niż by się to mogło wydawać, obraz zasługuje więc na nierozpraszaną niczym uwagę widza od pierwszej do 87 minuty. Niezastosowanie się do moich zaleceń może popsuć całkowicie przyjemność z filmu. Dziękuję, wracam do tematu.

Twórcy Nieproszonych Gości, adaptując koreański film, Opowieść o dwóch siostrach, pokusili się o melanż elementów horroru, thrillera i filmu sensacyjnego. Gatunki wymieszane są tak sprawnie, że wielu widzów będzie miało problem z przyporządkowaniem obrazu do konkretnego nurtu - każdy bowiem zwróci uwagę na inne akcenty. Klasyfikacja jest tu jednak zbędna. Najważniejsze, że fabuła jest spójna i konsekwentnie opowiedziana. Wrażenie, że oglądamy zwykły, amerykański horror - potęgowane przez częstotliwość scen, w których pojawiają się dziewczęta w bikini - ustępuje w którymś momencie miejsca fascynacji przedstawioną zagadką.

Tak jest - w odróżnieniu od wielu innych filmów grozy, mamy tu intrygę, która jest w stanie przykuć uwagę widza i wciągnąć go w fabułę. Historia wydaje się znajoma - popularny, dobrze zarabiający pisarz, ojciec dwóch córek, ma chorą żonę. Do opieki nad nią, najmuje atrakcyjną, młodą i przebojową pielęgniarkę. Po tragicznej śmierci żony, to właśnie ona staje się nową partnerką życiową mężczyzny. Młodsza z córek, Anna, która przez dziesięć miesięcy wychodziła z traumy po zdarzeniach, które doprowadziły do gwałtownej śmierci jej chorej matki, wraca do domu i zaczyna podejrzewać, że nowa partnerka ojca nie jest tym, za kogo się podaje a jej motywy nie są czyste.

Klasyczny wątek sensacyjny, łączy się jednak w tej historii z pełną grozy metafizyką. Tu również widz poczuje się jak w domu - podobnych historii o duchach było już wiele. Przez cały film ma się wrażenie, że zna się każdy kolejny krok filmowców. Ja dałem się im jednak wywieść w pole i zaskoczyć - sądzę, że braciom Guard uda się to z większością widzów.

Film nie zdobył sobie uznania krytyki ani popularności wśród szerokiej widowni. A szkoda, bo zawiera w sobie sporo scen, które doskonale wykorzystują przeciwko widzowi jego znajomość konwencji filmowego horroru. Taka zabawa formą nie jest czymś, co zdarza się w kinie tego gatunku często i jednoznacznie sugeruje, że twórcy mieli do powiedzenia więcej, niż widać na pierwszy rzut oka.

Nieproszonych Gości z pełnym przekonaniem polecam wszystkim wielbicielom kina z dreszczykiem, nawet tym, którzy na ogół horrorów nie oglądają. Zadowoleni będą nawet miłośnicy starej, hitchcockowskiej szkoły. A dodatkowym atutem filmu są - wcielające sie w córki pisarza - Emilly Browning (późniejsza gwiazda Sucker Punch Zacka Snydera) i Arielle Kebbel. Nie dość, że obie stworzyły przejmujące, dopracowane role, to jeszcze zwyczajnie miło się na nie patrzy.

Nieproszeni goście (org. Uninvited)
prod. USA/Kanada/Niemcy 2009
czas: 1 godzina 27 minut
reżyseria: Charles Guard, Thomas Guard
występują: Emilly Browning, Arielle Kebbel, Don S. Davies, Elizabeth Banks
średnia ocen: 43/100 (Metacritic)

Na zakończenie, tradycyjnie już, zapraszam do subskrybcji Facebookowej strony
facebook.com/Geekoskop
Znajdziesz tam niemal codziennie dawkę geekowych newsów, linków i ciekawostek.

Mruqe
12 maja 2012 - 00:53