Nie ma jak dobry tytuł, hm? Użytkownik Reddita ukrywający się pod ksywką Lycerius podzielił się ostatnio następującą wiadomością: prowadzę te samą sesję gry w Cywilizację II od 10 lat. Już sam ten fakt jest dosyć ciekawy, ale wszystko nabrało rumieńców, gdy okazało się, jak wygląda świat gry po 10 latach zabawy w jednej linii czasu. Kogo zaskoczy słowo-klucz: niezły syf?
Herr Lycerius postanowił kontynuować grę mimo premiery CivIII, bo już wtedy rozgrywka zawędrowała całkiem daleko w przyszłość i wydawało się niezwykle ciekawe, jak sprawy potoczą się dalej. Więc zaglądał chłopak od czadu do czasu do gry, działał, zawiązywał sojusze, wypowiadał wojny, rozwijał swoją nację. Efekt jednak nie napawa optymizmem - oto kilka najważniejszych faktów dotyczących tego, jak CivII "przewiduje" przyszłość gatunku ludzkiego:
Graczowi ciężko jest zrobić cokolwiek bez konieczności całkowitego wyeliminowania Wikingów. Rozwój jakichkolwiek miast jest dodatkowo stopowany przez ciągłe wyprawy szpiegów, którzy podkładają bomby atomowe, a żadna ze stron nie jest w stanie uzyskać przewagi, bo na tym etapie gry wszystkie strony mają maksymalnie rozwiniętą technologię i panuje idealna równowaga naukowo-militarna. Cel: w jakiś sposób zakończyć wojnę, by inżynierowi mogli zająć się oczyszczaniem terenów pod uprawy.
Ta historia szybko wygenerowała wielki odzew (nawet niektóre zagraniczne media napisały zaprezentowały krótki materiał o tej rozgrywce), a na serwisie Reddit powstał osobny dział nazwany "Wieczna wojna", który skupia sie tylko i wyłącznie na kontynuowaniu rozpoczętej przez Lyceriusa gry. Tam też (po prawej stronie) znajdziecie link do pełnej wersji Cywilizacji II oraz plik z zapisem stanu gry, jeśli kogoś najdzie ochota, by samemu przekonać się, jak może wyglądać świat za niecałe 2000 lat.
Ciekawa ciekawostka, nie sądzicie?