A oni maszerowali... - Grins - 5 lipca 2012

A oni maszerowali...

Najbardziej niedoceniony film, który oglądałem? Jest ich wiele, nie jestem w stanie wymienić każdego tytułu. Na pewno każdy z nich zasługiwał na więcej niż otrzymał. Najgorsze ze wszystkiego jest to, że gdy coś nie zostało docenione, staje się czymś niezauważalnym. Wręcz pomijanym przez widzów. Właśnie w tym artykule chciałem przytoczyć historie, która wydarzyła się naprawdę. Opowiedzieć o ludziach, którzy przeszli do tej historii i śmiało możemy nazywać ich bohaterami. Porozmawiajmy o niepokonanych.

[Uwaga, spoilery!]

Po wyjściu z kina miałem wrażenie, że ktoś w sieci, na portalach zajmujących się filmami itp., pomylił przyciski na klawiaturze. Byłem zaskoczony tak słabą, a wręcz obraźliwą oceną „Niepokonanych”. Tylko kilka nominacji, jedna wygrana. To z pewnością nie był ten film, który obejrzałem przed chwilą. Przez dłuższy moment zacząłem się zastanawiać co w dzisiejszym świecie jest wyznacznikiem dobrego kina. Czy naprawdę wystarczy pokazać na ekranie masę cycków, setki przekleństw, a może stworzyć film o superbohaterach walczących ze złem, aby zdobyć nagrody?

Niepokonani to produkcja oparta na faktach. Historia mająca miejsce w czasie II Wojny Światowej, w najbardziej surowym miejscu naszego wschodniego okupanta – Rosji. To film, który daje nam do zrozumienia, że bohaterowie, których znamy z książek do historii to nie jedyni ludzie, którzy osiągnęli sukces. Ludzie, którzy w drodze do celu zmierzyli się z najcięższym przeciwnikiem – własną psychiką. Do jednego z syberyjskich gułagów trafia Janusz (Jim Sturgess). Został skazany za to co prawie każdy podczas II WŚ. Za niewinność. Za to, że demokracja została wgnieciona w ziemie, a podstawowe prawa człowieka zostały w niej zakopane. Janusz nie poddaje się, wraz z kilkuosobową grupą planuje ucieczkę do Mongolii. Już na początku dowiaduje się od radzieckich żołnierzy, że ani oni, ani psy, czy siatki nie stanowią muru, który stanąłby na drodze do ucieczki z obozu zagłady. Murem była przyroda. Surowe piękno Syberii, które zabija śmiałków przygód po dzień dzisiejszy. Można stwierdzić, że Syberia jest miejscem, gdzie słowo przyroda brzmi dość niezręcznie. Więźniowie zaplanowali ucieczkę, która miała zadecydować o ich przetrwaniu. Zabrali ze sobą tyle ile mogli, choć wszystkiego im brakowało to wola walki przezwyciężyła głód i zimno. W ucieczce pomogła im pogoda, śnieg zatarł ślady, stali się niemożliwi do zlokalizowania. Czekało na nich ponad 6500 km drogi. Każdy z nich wiedział, że los zadecyduje, kto nie przetrwa tej morderczej walki o życie. Było ich kilku, tworzyli grupę opartą o jednostki. Nie. Tak naprawdę nie tworzyli grupy. To tylko kilka osób, które razem maszerowało. Prowadził ich Polak. Był doświadczony Mr Smith (Ed Harris), był komunistyczny Walka (Colin Farrel), było kilka innych osób. Maszerowali przez bezlitosną Syberie, doświadczyli najmroźniejszego piekła na Ziemi. Podczas podróży ginęli jeden po drugim, każda ze scen gdy chowano ciała zmarłych miała swoją bezduszną magię. W końcu zauważyli, że nie tylko oni walczą o przeżycie i dotarcie do celu. Śledziła ich młoda dziewczyna – Irena (Saoirse Ronan). Mężczyźni po dłuższych spekulacjach postanowili zabrać ją ze sobą. Wtedy nie wiedzieli jeszcze ile będzie dla nich znaczyła i ile zrobi dla powstania grupy.

"Prawdziwą walkę stoczył samotnie..." - J.R.R. Tolkien / Źródło: pewu.org


Wcześniej wspomniałem o tym, że maszerowały jednostki w grupie – to prawda – mężczyźni nie wykraczali ze znajomością poza informację o imieniu i nazwisku czy skróconej wersji CV. Irena zrobiła coś niesamowitego, odbyła niemal z każdym z nich rozmowę. Dowiedziała się więcej niż oni przez kilka dni morderczej tułaczki. To właśnie młoda Polka, przez rozmowę,
a następnie przekazanie informacji utworzyła grupę. Zespoliła coś co nie miało do siebie pełnego zaufania.

Maszerowali długo. Tracili motywację, ale za każdym razem gdy to się działo, jedna osoba wstawała i dodawała innym otuchy. Ratowała ich Mongolia. I choć kilku z nich doszło do indywidualnych granic możliwości, by spotkać się z końcem to nie tracili wiary. Na granicy rosyjsko-mongolskiej pożegnali się z Walką. Zatwardziały komunista z wytatuowanym Stalinem na piersi, mimo wszystko postanowił pozostać w kraju. Jego przygoda dobiegła końca dla widza. Walka był na dobrą sprawę jedną z najbardziej wyrazistych i tajemniczych postaci. Fakt, iż radziecka władza była w stanie zamknąć nawet takich ludzi jak on jest potwierdzeniem słabości moralnej systemu.

"Najgroźniejsi wrogowie, z którymi musimy walczyć są w nas" - Miguel de Cervantes / Źródło: jakarta.polemb.net

A oni maszerowali dalej, dotarli do Mongolii – spotkali się z porażką, którą mogła wywołać załamanie psychiczne. Mongolia stała się komunistycznym Państwem, w tym miejscu nie mogliby znaleźć ratunku. Powstał nowy plan – dotrzeć do Indii, przez Tybet, przez pustynie, przez Koronę Ziemi – Himalaje. Ktoś kto jest słaby powiedziałby „dość, ja dalej nie idę, wolę umrzeć”. Wcześniej pisałem o bohaterach – bo właśnie bohaterowie nie poddaliby się wymagającej wędrówce. Wyruszyli dalej, bez wody, bez jedzenia. Żyli, a wręcz próbowali przeżyć z tego co znaleźli po drodze. Niestety nie wystarczyło dla wszystkich. Zmarła Irena – Polka - dziewczyna, która zrobiła tak wiele, w tak krótkim czasie dla reszty grupy. Z braku wody, jedzenia. Po prostu z braku siły na dalszą drogę. Została pochowana, a oni ruszyli dalej. Dotarli do Tybetu, znaleźli schronienie. Dowiedzieli się, że kontynuowanie podróży w takich warunkach skończy się śmiercią. Z pozostałej czwórki, na przód wyruszyła trójka, na czele z Januszem. Osiągnęli cel, dotarli do Indii. Zakończyli podróż życia.

"Podróżować to żyć" - H.C. Andersen / Źródło: filmdetail.com

Historia tej grupy zmusza do refleksji. Czy naprawdę nie jesteśmy w stanie poradzić sobie
z problemami zwykłej codzienności? Ta wyprawa pokazała nam, że istnieją wartości ważniejsze od pieniędzy. Chęć walki, wolności i niepodległości kiedyś istniały w sercach zwykłych ludzi. Najbardziej inspirującym faktem jest to, że w filmie widzieliśmy koniec świata. Czesław Miłosz napisał, że codziennie mają one miejsce. Koniec świata to moment, w którym ktoś umiera, indywidualny koniec - „Innego końca świata nie będzie”. Mimo wszystko, mimo śmierci tak wielu osób możemy powiedzieć, że byli to ludzie spełnieni. Nie zginęli z ręki przeciwnika, nie poddali się bez walki. Szli przed siebie, maszerowali by pokazać, że bariery nie istnieją. Maszerowali aż do śmierci. Ci którzy przetrwali mogli skonać w chwale. Przetrwali wędrówkę życia – tak odmienną od tej dzisiejszej.

Grins
5 lipca 2012 - 01:09