Nie wiem dlaczego produkty firmy Apple są w Polsce postrzegane jako bezużyteczne gadżety dla szpanerów. Systemy iOS są naprawdę przemyślane, szybkie i – w porównaniu do Windows Phone i (szczególnie) Androida – mniej awaryjne. Oprogramowanie (czyli Mac OS, OS X) komputerów Jabłuszka nadaje się doskonale dla fotografów, filmowców i nie tylko. Ale nie zamierzam Was przekonywać do tego, że to produkty bez wad, albo namawiać do kupna. Chcę pokazać Wam-graczom, jak wiele może Was ominąć, gdy nie macie w swojej kieszeni iPoda, iPhone’a, lub – przede wszystkim – iPada w plecaku.
1. Przygodówki – duży, przejrzysty ekran i idealnie sprawujące się do tego typu gier dotykowe sterowanie to idealne powody, żeby powrócić do wertowania wciągających wierszy dialogów, odkrywania historii bohaterów i rozpracowywaniu zagadek wymagających główkowania. Na nasze szczęście na iPada jest mnóstwo gier przygodowych, rozsądnie zoptymalizowanych pod dotykowe sterowanie – np. w wielu produkcjach, gdy przytrzymamy dłużej palec na ekranie, zostaną nam podświetlone interaktywne elementy (więc żmudne klikanie w co popadnie opada [pozdrawiam Monkey Island]). Kierowanie postacią to albo wskazywanie miejsca, w które ma udać się bohater (np. w Broken Sword), albo obracanie gałką, udająca analogową (Back to the Future), lub sekwencje a’la QTE ale bez przycisków, lecz zmuszające nas do „drapania” ekranu, szybkiego obracania się we wskazane strony, itp. (Jurassic Park). Ponadto nawet w remake’ach twórcy zazwyczaj dorzucają ciekawe systemy podpowiedzi (nie wskazujące drogę, lecz naprowadzające na nią), których w oryginalne nie było, lub były uboższe. Niezależnie więc, czy ominęła was okazja wypraw na Monkey Island, poznanie historii Broken Sword, czy obiły wam się o uszy produkcje Telltale Games – przygotówkami iPad stoi! Dzięki całkiem sprawiedliwemu systemowi dystrybucji gier w AppStore powstało wokół niego sporo studiów deweloperskich, skupiających się wyłącznie na grach typu hidden objects i przygotówkach właśnie – np. Big Fish lub C5. Poza tym wiele tytułów jest podzielonych na epizody, a pierwsze zazwyczaj są do pobrania za darmo, dzięki temu nie musimy w ciemno wydawać (zresztą niedużych, ale o tym niżej) pieniędzy.
2. Strategie – tak, wiem, myszka i klawiatura to narzędzia Boga, reszta – Szatana! A tak serio, sprawdźcie, lub uwierzcie na słowo, że „mizianie” ekranu w grach strategicznych nie jest ani niewygodne, ani męczące (nawet po kilku godzinach non-stop). Jest jak najbardziej w porządku. A dodatkowego smaczku, urozmaicenia i wygody sprawia fakt, że wersje na iPada to specjalnie zmodyfikowane i zoptymalizowane edycje swoich pierwowzorów, jeśli mowa oczywiście o remake’ach. I tak, mamy oryginalnych Settlersów, których nigdzie indziej nie znajdziemy (bo to połączenie III i IV części); jest specjalna wersja SimCity, Civilization z podtytułem Revolution, oraz różniąca się na pierwszy rzut oka najbardziej wyglądem – pierwsza część Majesty (równie grywalna co kilkunastoletni oryginał). Plus Pirates! Sida Meiera, specyficzny (ale nie zły) Total War Battles, a nawet kosmiczny StarFront: Collision, który zgrabnie i efektownie udaje StarCrafta. A wszystko to w ładnej oprawie graficznej, z miłym dla ucha brzmieniem, naprawdę przyjemnym sterowaniem i… możliwością grania w WC, pociągu, na pikniku, gdziekolwiek! PS Do dobrodziejstwa inwentarza dochodzą jeszcze typowe gry planszowe, w które możemy sami, online, lub offline grać ze znajomymi, np. znakomite Carcassone.
3. Remake’i – otarłem się o ten temat parę razy we wcześniejszych punktach. Tak, AppStore to idealne miejsce, do którego można wrzucić starą grę (tzn. obsługującą rozdzielczość 1024x768), dorzucić trochę nowej zawartości (lub nie) i popracować nad przystępnym sterowaniem. Oczywiście niektórzy twórcy potrafią mocno przemodelować grę (ale w taki sposób, żeby na tym zyskała), przez co grafika nie razi po oczach, a muzyki midi nie słuchamy z politowaniem. I tak jest nawet ze staruszkiem Wolfensteinem 3D (OK, w tym wypadku tylko grafika uległa małej zmianie); Doom II RPG doczekał się – jak widać – ewolucji w postaci elementów RPG(!); Final Fantasy III jest trójwymiarowy, piękny audiowizualnie i ma sensowniejsze postaci (tzn. teraz są „fabularne”, a nie tworzone od zera przez gracza, przez co rozgrywka jest bardziej realistyczna, a historia zajmująca); a stare i wciąż jare Carnivores: Dinosaur Hunter bawi równie dobrze jak… ponad dekadę temu! Nie wspominając o podrasowanych (lub nie, ale to w niczym nie przeszkadza) klasykach a’la pierwszy Prince of Persia, trylogii Marathon (strzelanka twórców Halo), Death Rally i wielu innych!
4. Exclusive’y i specjalne edycje gier – „eksów” jest sporo, ale złośliwi powiedzą, że to tylko „niedzielne” gry. Niech wam będzie, chociaż nie widzę żadnego obciachu w partyjkach Angry Birds, Where’s my water?, Infinity Blade (to na pewno nie jest „każualowa” gra), czy Super Stickman Golf (tutaj też lekko nie ma). Tak, wiem, Wściekłe Ptaki to nie exclusive, ale warto pamiętać o tym, że mnóstwo gier dedykowanych systemom iOS (i wyłącznie iPadom) to nie byle jakie konwersje i remake’i, lecz często specjalne, większe wersje z innych platform (PC, konsole stacjonarne i handheldy). I tak, mamy Mirror’s Edge, który stał się, jeśli można tak powiedzieć, zręcznościowym, platformowym runnerem; jest wyjątkowa edycja Scribblenauts Remix, która przewyższa zawartością, przyjemnym sterowaniem i ceną (jeden, kurde, dolar!) wersję z Nintendo DS. Podobnie rzecz ma się z Phantom Detective: Ghost Trick, który co prawda swoje kosztuje (10 dolarów), ale początek jest za darmo, a to tytuł jedyny w swoim rodzaju. Takich interaktywnych przeżyć jest znacznie więcej w AppStore, bo tutaj deweloperzy nie obawiają się tak dotkliwej porażki (ostatecznie kieszeń nie zaboli tak mocno jak kiepska sprzedaż tego samego tytułu np. na Xboksie) jak na innych platformach. OK, konkurencja jest ogromna, gier jest mnóstwo, ale od euro do euro, od dolara do dolara, i wysiłek się zwróci, a dla nas – ambitnych graczy, to raj! Jest tu od groma produkcji niezależnych (np. Superbrothers: Sword & Sworcery), artystycznych & oryginalnych (Contre Jour), a nawet aplikacji, w których można rozwijać mózgownicę i świetnie się bawić, np. Let's create! Pottery (notabene, wiodącej prym w zagranicznych muzeach). Jeśli jesteś „hardkorem” (bo kochasz serię Call of Duty lub Halo, o ile to są wskaźniki „hardkorowości”) – to mamy dla Ciebie trylogie Modern Combat i N.O.V.A. Zresztą, równie wygodnie gra się tutaj w wyścigi (Real Racing, Asphalt), tower defensy (Kingdom Rush lub polskie, świetne Jelly Defense lub Anomaly Warzone Earth o odwróconych regułach), platformówki (League of Evil, Max and the Magic Marker, Lost Wings), dual-stick shootery , runnery, RPGi… Jest Flight Control, Spy Mouse, Zen Bound, Fruit Ninja, Peggle, Plants vs. Zombies, GTA: Chinatown Wars – czego dusza zapragnie! Dla każdego fana gatunku, tak, karcianki też są, gra się w nie przyjemniej niż na PC/konsoli (najlepiej jednak na żywo, naturalnie).
5. Ceny – cena iPoda jest niska, na iPhone’y może sobie pozwolić już coraz więcej graczy, podobnie iPad. Ten ostatni, może być nawet pierwszy model, znajdziecie już za 1000zł lub mniej. „Dwójkę” za 1400-1500zł, najnowszą wersję od 1900zł wzwyż. Jeśli brakuje wam fizycznej klawiatury, możecie dokupić sobie aluminiową, pod bluetooth, razem z pokrowcem za 100-250zł. Dużo? OK, wyjdzie tyle, co średniej jakości komputer stacjonarny albo notebook. Tyle, że mnóstwo gier jest cały czas dostępnych za darmo, inne z okazji świąt, sporadycznych urodzin studiów deweloperskich, albo ot tak, po prostu – codziennie gry i aplikacje są przeceniane i serwowane za darmo, choćby na 24 godziny. Do obserwowania rynku wystarczą dwie aplikacje (tak, też darmowe), które śledzą takie obniżki cen, lub po prostu zaglądanie raz na dzień do najczęściej ściąganych i kupowanych gier w AppStore. Wystarczy przelecieć wzrokiem „Top 100” i już wiecie, jaka okazja czyha na was dzisiaj w sklepie. Ponadto mnóstwo gier kosztuje maksymalnie dolara, co jest śmiesznym wydatkiem w stosunku do tego, co oferuje w zamian. Kilkanaście godzin zabawy za trzy złote? Lubię to! Inne kosztują 7zł, 10zł, niekiedy podczas premiery nawet ciut ponad 20zł (Max Payne, GTA III), ale one również często schodzą z ceną do minimum, czyli dolara. Sam mam w swojej kolekcji np. Flight Control (FC Rocket również), Mirror’s Edge, Spy Mouse, Where’s my water?, które pobrałem za darmo, z okazji świąt, weekendu, czy po prostu kaprysu dystrybutora. Nie wydałem jeszcze nawet 50zł na gry w AppStore, a już poznałem sporą część najważniejszych, największych, najpopularniejszych i najlepszych gier dedykowanych iPadom i systemom iOS w ogóle. Dlatego może początek wydawać się trudny, trzeba wygrzebać część zaskórniaków na iPoda/iPhone’a/iPada, ale jeśli chodzi o kupowanie gier – spokojna głowa, nigdzie nie jest tak tanio jak w AppStore. Można się bawić miesiącami darmowymi grami (rym niezamierzony, utrata sensu zdania również).
Wbrew pozorom, nie jestem „fanbojem” firmy Apple (cokolwiek to w ogóle znaczy). Chcę Wam, zatwardziałym i elastycznym graczom tylko uświadomić, że lekceważenie platformy dystrybucji AppStore i produktów Jabłuszka jako świetnych urządzeń do rozrywki w domu, zagrodzie i w ruchu – to wielki błąd. Peace! Make fun, not war!
PS Wiedziałem, że poleje się "hejt", dlatego pozwolę sobie dopisać jeszcze kilka zdań na ten temat. Po pierwsze - piszę o iPadzie dlatego, że go mam; dlatego, że na niego jest więcej gier i aplikacji niż na iPhone'y i iPody (te mniejsze gry też uruchomicie, tyle że w małym okienku lub ew. powiększone). Po drugie - uważam, że jest wygodniejszy w obsłudze od swoich mniejszych braci, i do czytania, przeglądania internetu, pracowania, notowania i wreszcie grania. Po trzecie - wolę iUrządzenia także z tego względu, że posiadając iPody powyżej (i włącznie) 3 generacji, iPhone'y powyżej 3gs (i włącznie) i jakiegokolwiek iPada - każda gra będzie mi działać jak należy, płynnie i ładnie. Automatycznie dopasuje się do wymiarów ekranu i możliwości podzespołów sprzętu, ew. obraz rozciągnie się dwukrotnie na iPadzie (co oczywiście można regulować). Ale nie będę się martwił, tak jak np. na smartfonie w Androidzie, czy np. będę miał widoczne wszystkie przyciski interfejsu gry (miałem tak w przypadku m.in. Zenonii 2 na HTC... niestety nie pamiętam modelu, bodajże Desire Z, lub Desire). Nie będę też martwił się o podzespoły smartfona/tabletu, bo w AppStore każda aplikacja/gra musi dobrze działać na w/w modelach iUrządzeń.
PPS Jak byk w tytule widzimy "5 powodów, dla których warto dać iPadowi szansę". "Dać szansę" nie oznacza, według mojego osobistego słownika etymologicznego "kupuj to! kupuj to!", tylko "myślę, że warto to sprawdzić - jeśli Ci się spodoba, przyjrzyj się bliżej, może to jest to, czego szukasz; jeśli nie - nikt przecież nie każe bezwarunkowo kochać produktów Apple ani kupować ich na siłę". Dziękuję, dobranoc.