Czy kiedykolwiek chciałeś prowadzić dziennik, ale nie miałeś do tego zapału? Albo po prostu po 2-3 wpisach zapomniałeś o tym i przypomniałeś sobie w momencie, w którym należałoby zaczynać wszystko od nowa?
A co gdybyś codziennie dostawał wiadomość e-mail z prostym „Jak Ci mija dzień?” i jedyne co musiałbyś zrobić, to odpisać na tego maila a wszystko zostanie zapisane w Twoim prywatnym dzienniku?
Taką darmową usługę oferuje nam portal OhLife.com – wystarczy podać swój e-mail na portalu i utworzyć hasło do swojego profilu, aby otrzymać pierwszego maila z zapytaniem „How's your day going?”. Wystarczy odpisać na niego, aby został on zapisany na naszym prywatnym profilu, gdzie możemy do niego wrócić w każdej chwili. Po miesiącu odpisywania choćby jednym lub dwoma zdaniami otrzymujemy nasze własne podsumowanie naszego tygodnia. Proste, prawda?
Domyślnie dostajemy e-mail raz dziennie o wybranej przez nas godzinie (domyślnie mamy 20:00), ale możemy również zaznaczyć, iż wolimy dostawać pytanie raz w tygodniu bądź w ogóle – możemy wchodzić na stronę tylko wtedy, kiedy mamy coś do powiedzenia i zapisywać co nam chodzi po głowie.
W każdej chwili możemy również dodawać kolejne wpisy, usuwać te niepotrzebne bądź dodawać zdjęcia do wpisów a przy każdym następnym pytaniu otrzymywać losowy wpis z naszych poprzednich wpisów. No i oczywiście w każdej chwili możemy po prostu z konta zrezygnować.
Wiadomo, że wielu ludzi nie ma potrzeby ani ochoty na spisywanie swoich myśli i wspomnień, ale znam wielu ludzi, którzy po prostu zapominają o tym po 2-3 dniach. Ale zawsze sprawdzają swoją pocztę przed wyłączeniem komputera.
Czy jest to jakiś niewiarygodny wynalazek, bez którego ludzkość nie dałaby sobie rady? Zdecydowanie nie. Czy łamie to jakieś bariery i miażdży umysły innowacyjnością? Skąd. Więc po co o tym piszę?
Bo jest to naprawdę bardzo prosta w obsłudze (nawet dla ludzi, nie znających zbyt dobrze języka angielskiego) strona, oparta na bardzo prostym pomyśle, na której zalogować się można bardzo szybko podając jedynie e-mail i hasło, a która mnie bardzo zaciekawiła. Zamiast publikować na Facebooku, Twiterze czy Google+ wszystkie nasze przemyślenia i wydarzenia z naszego życia dla innych ludzi, tworzymy własną książeczkę ze wspomnieniami tylko dla nas.
No i jest to kolejny dowód na to, że internet nie przestanie mnie zaskakiwać...
A jak BTW: Twórcy tego wynalazku twierdzą, że połowa ludzi, którzy odpisują na pierwszy e-mail kontynuuje swoją przygodę z portalem przynajmniej raz dziennie.
Mam wątpliwości co do prywatności owych wpisów, ale sam pomysł całkiem fajny :)
Prawda, odruch całkiem słuszny.
Ale z drugiej strony podajesz tam tylko e-mail i tworzysz hasło, więc na dobrą sprawę dopóki nie zwierzysz się z konta bankowego i swoich wszystkich danych...
Zacząłem pisać i nie zamierzam tam zaglądać przez najbliższy czas. Chcę zobaczyć jaki będzie efekt po dwóch tygodniach :)
Mam zeszyt w kratkę, 60-kartkowy. Wystarczy.
Mam jeszcze jakieś 3 miejsca do blogowania (to chyba podobny temat) + Twittera. Wszystko zarasta kurzem. Także dziękuję ale to nie dla mnie.
Zwykły bajer dla ludzi odkrywający uroki internetu.
Paul12 ->
Ja właśnie robię to samo ;)
SpecShadow ->
Mam jeszcze jakieś 3 miejsca do blogowania (to chyba podobny temat) + Twittera
Ja nie prowadzę swojego dziennika na facebooku czy twiterze, bo poznałem internet na tyle, że wiem jak ludzie lubią słuchać o tym gdzie dzisiaj byłem i z kim :) ->
Ale lubię się przekonywać po latach jak ładnie moje problemy z przeszłości się rozwiązały i jak są błahe w porównaniu do obecnych... Tylko, że zawsze zapominałem z czasem o zapisywaniu rzeczy w dzienniku. A tutaj wystarczy odpisać na maila, więc może mi teraz się uda.
Nie będę pisał jak mi wyszło i czy mi wyszło - każdy może przecież spróbować jak ma ochotę.