Czerwiec. Godzina 17:20. Kraków. Korek samochodowy z widoku uczestnika ruchu drogowego. Bawimy się klimatyzacją, słuchamy w radiu ostrzeżenia o korkach, wzdychamy, zmieniamy kasety czy też płyty, wzdychamy dalej. Czasem coś ruszy do przodu, lakonicznie poruszamy maszyną do przodu o te parenaście centymetrów. Myślami jesteśmy ciągle w pracy.
Mija trochę czasu i zaczynamy fantazjować o prędkości. I to jakiejkolwiek prędkości. Widzi otaczające auta i się zaczyna zastanawiać nad tym, kto by wygrał, gdyby nagle paliwo było za darmo, ograniczeń nie było a możliwości – owszem. No właśnie... kto by wygrał, gdyby wyścigi były tu i teraz?
W jednym z odcinków Top Gear jeden z prowadzących Jeremy Clarkson przeczytał na głos wszystkim widzom list od jednego z fanów. Z tego co pamiętam (bo było to już jakiś czas temu) list był raczej pochwalny, ale prowadzącemu chodziło o wyłapanie jednego zdania, na którym oparty będzie kolejny ‘skecz’ (bo chyba tak należało by nazwać niektóre scenki humorystyczne prezentowane przez zmotoryzowane trio). Chodziło mianowicie o to, że samochody prezentowane w ich programie są ekstrawaganckie, drogie lub luksusowe, ale nie na kieszeń przeciętnego brytyjczyka, a wszak to dla nich ten program jest nagrywany. Clarkson przyjął tą krytykę ironicznym „Ma pan rację” po czym przystąpił do jeszcze bardziej ironicznego, pasującego jak ulał do konwencji programu testu.
Marki samochodu i szczegółów przebiegu samego testu już niestety nie pamiętam, ale pamiętam jaka refleksja naszła mnie podczas oglądania tego odcinka – znam się lepiej na samochodach, na które mnie nie stać, niż na samochodach, które przeważnie znajdziemy na ulicach jakiegokolwiek kraju europejskiego a już zwłaszcza mojego. Przez lata grania w różne Need for Speed czy GRID, oglądania filmów typu Need for Speed czy Fast and Furious, ogądania programów typu Top Gear i okazyjnego oglądania drogich zabawek w CKMie nie mam żadnej znajomości przeciętnych Seatów, Pegoutów, Volkswagenów czy Fordów.
Oczywiście, jest kilka pozycji, które mają samochody w rozsądnym przedziale cenowym – pamiętam doskonale Forda Focusa, Nissana Skyline, Peugeota 206 w Need for Speed Underground 2. I gdyby nie cała oprawa gry (odbijanie się od ścian nie tracąc prędkości, zerowe zniszczenia, tylko nocne wyścigi) to pewnie byłby to produkt prawie idelany do mojego opisu. No, i jednak chodzi mi o obszerniejszą listę samochodów w rozsądnej cenie – 15 mnie nie uciszycie, zwłaszcza, że marzy mi się wysokobudżetowa produkcja. A gdyby coś bardziej symulatorowe stworzyć? I trasy mniej klimatyczne? I samochodów dużo? I różnych różnistych. Że jak sobie ubzduram, że chcę jechać Oplem Astrą to będzie. Z 2005 roku. I to Kombi! Na gazie!
Dobra, ale zanim ktoś powie, że w poszukwianiu zaginionego relizmu czy normalności zawsze mogę sięgnąć po Maluch Racer a jak mi się znudzi to jakiś Agriculture Simulator, Farming Simulator etc. chcę podkreślić, że nie chodzi mi o ani wyolbrzymienie, wybieranie samych gruchotów i morderczą walkę przy 80km/h na drodze wojewódzkiej 794 podczas wyprzedzania Ursusa 912, ale o produkt, który będzie ciut-ciut, ale to tyci-tyci bardziej przypominał realia.
Nie jestem jeszcze przekonany, czy jest to spoowodowane chęcią ‘zemsty’ za to, że Passat nam dzisiaj wymusił albo Golf nas dzisiaj zrobił na światłach, więc czy ewentualne elementy Burnout byłyby częścią rozgrywki, czy chodzi mi bardziej o zwyczajne pojedynki Hondy Accord z Nissanem Primerą na krętych, wiejskich dróżkach. Może nawet modowanie lanosa na tyle, żeby pokonał nowego Mercedesa na niemieckiej autostradzie, albo tuningowanie Fiata Multipla na różne sposoby do momentu, kiedy można będzie na niego wyrywać dziewczyny...
No dobra, może przesadziłem.
Ale sama idea wciąż mi się bardzo podoba. I wciąż mam nadzieję na wysokobudżetową produkjcę, która będzie miała same samochody zebrane z krajowych czy też europejskich dróg. I może jest tam gdzieś kierowca, który też spędza wolny czas w korku tak jak ja, marząc o wyścigach samochodów w rozsądnej cenie. Takie Simsy dla mężczyzn. Głupie, ale zajmujące.
A tymczasem wracam do siedzenia w korku. Może zaraz wyjadę z terenu zabudowanego, korek się rozluźni i będę mógł wreszcie ruszyć.
Ale oczywiście w granicach rozsądku – ekonomiczna jazda przede wszystkim.
Życie to nie gra.