Gracz-sadysta czyli co nas kręci co nas podnieca - PatriciusG. - 4 lipca 2012

Gracz-sadysta czyli co nas kręci, co nas podnieca

Jest masa gier, w któych chodzi wyłącznie o zabijanie i o tym nie muszę nikogo uświadamiać, zwłaszcza na portalu poświęconym elektronicznej rozrywce. W dodatku są gry w których zabijamy na ilość i są nawet gry, w których chodzi o „jakość” – dla każdego coś się znajdzie. Są nawet gry, w których sami możemy sobie wybrać czy jesteśmy rycerzem w lśniącej zbroi czy raczej złym i potężnym tyranem, żerującym na maluczkich (np. Fable), albo czy jesteśmy bardziej bóstwem miłosiernym, czy sadystycznym (Black & White).

Jednak jest masa gier, w których zabijanie nie jest nawet celem pobocznym a szkodzi nam, bo oddala nas od naszego głównego celu, kosztuje nas pieniądze i dobre notowania a nawet – kończy rozgrywkę. Ale mimo to często to robimy z uśmiechem na ustach. Dlaczego więc doszukujemy się w niegroźnych produkcjach narzędzi zagłady?

Kilkanaście lat temu natrafiłem w jakimś czasopiśmie o grach dość obszerny poradnik do gry „The Sims”. To był jeszcze moment, w którym były do tej gry najwyżej dwa dodatki - popularność gry rosła a jeszcze nie było nagonki ze strony „prawdziwych graczy”, więc takie rzeczy jeszcze ktoś chciał czytać. O ile takie rozdziały jak „Jaka praca jest najbardziej opłacalna?” albo „Jak szybko zdobyć dużo pieniędzy” były całkiem zrozumiałe i logiczne, to rozdział „Najskuteczniejsze metody na zabicie Sima” już wtedy wydał mi się... lekko to ujmując dziwny.

Pomocne? E tam...

I prawdopodobnie większość z was (jeśli mieliście przygodę z grą The Sims) specjalnie zabrało swojemu podopiecznemu drabinkę, żeby zobaczyć co się stanie, albo sprzedaliście alarm przeciwpożarowy z podobnych pobudek. Ba! Niektórzy nawet eksperymentowali, aby wyszukać najbardziej niecodzienną acz skuteczną metodę. No a każda kolejna odsłona dodaje kilka innych sposobów.

I gdyby chodziło tylko o Simsy, to może nawet nie zwróciłbym na to uwagę, ale dochodzą do tego inne gry. Przykład: kiedyś kolega mnie uświadomił, że w grze Rollercoaster Tycoon możemy zwiększyć prędkość jednej kolejki na starcie, zrobić kilka „błędów” podczas stawiania kolejki a to zaowocuje w dość efektownym wybuchem. On dopiero mi uświadomił, że możemy zrezygnować z zakończenia kolejki, nazwać ją „Highway to Hell” i...

It's a feature!

No i narzędzie do podnoszenia ludzi w 70% służy do podtapiania zwiedzających nasz park turystów. Inne przykłady: napuszczanie wszelkich kataklizmów na nasze miasto w Sim City, rzucanie wiernymi w Black & White, celowe sabotowanie naszym Lemmingom drogi ucieczki albo skakanie na główkę w Tomb Rider... na beton.

Dlaczego doszukujemy się takich możliwości w grach, które traktują o czymś zupełnie innym, zamiast wyżyć się w grach do tego stworzonych jak np. Manhunt czy Carmageddon? Czy zabijanie Simów jest przyjemniejsze niż zabijanie w potworów w Doomie czy nazistów w Call of Duty?

PatriciusG.
4 lipca 2012 - 13:37