Nie wiem jak Wy, ale osobiście uwielbiam Transformersy. Nie te Bayowe, przypominające nie wiadomo co. Mówię o pierwszej i drugiej generacji, czyli zabawkach, kreskówce i komiksach, które były miłością mojego dzieciństwa w czasach przedszkola i szkoły podstawowej.
Ponieważ moim drugim hobby w tym okresie było granie, strasznie ubolewałem, że zmieniające się w różne pojazdy, zwierzęta i kto wie co jeszcze roboty nie otrzymały żadnego solidnego tytułu na licencji serii.
Co prawda Transformers na PS2 nie było złe, ale w dalszym ciągu oczekiwałem czegoś więcej. Lukę tę dość niespodziewanie wypełniło High Moon Studios, wypuszczając w 2010 roku War for Cybertron. Chociaż produkcja ta miała swoje wady, była najlepszym tytułem o Transformersach na rynku. Spieszę oznajmić, że sytuacja uległa zmianie. Teraz królem jest Fall of Cybertron.
Głównym tematem historii podzielonej na trzynaście rozdziałów, jest próba ucieczki z tytułowego Cybertronu. Ostatnią nadzieją Autobotów jest Arka – wielki transportowiec, którego start utrudniają jednak siły Decepticonów pod wodzą Megatrona.
Po fabule nie należy oczekiwać cudów, ale na szczęście nie budzi uśmiechu politowania. Dialogi, według niektórych recenzentów bardzo wymuszone, bardzo dobrze oddawały moim zdaniem charaktery poszczególnych robotów. Fakt, część z nich była dość naiwna, ale to już bardziej wina konwencji. Jako ciekawostkę warto dodać, że Fall of Cybertron został dodany do oficjalnego kanonu Transformersów. Poznajemy na przykład tajemnicę narodzin Dinobotów oraz przyczynę niskiego IQ Grimlocka.
Niestety zakończenie historii pozostawia bardzo duży niedosyt. Domyślam się, że to furtka do stworzenia kolejnej części, ale mimo wszystko spodziewałem się lepszego „zamknięcia”.
Zniknęły dwa tryby kampanii znane z części pierwszej. Tym razem przyjdzie nam zmieniać strony pomiędzy kolejnymi rozdziałami, a czasem nawet w ich trakcie. Jest to rozwiązanie ciekawe, ale muszę przyznać, że czasem czułem się czasem jakbym sabotował własne działania.
Tryb kooperacji również został całkowicie usunięty z kampanii. Ponieważ podczas przechodzenia pierwszej części nie znalazłem nikogo do wspólnej gry, zmianę przyjąłem z ulgą.
Ukończenie kampanii zajęło mi około 7 godzin, co wbrew pozorom było długością idealną. Wielbiciele sekretów i achievementów spędzą tam jednak dużo więcej czasu, szukając kaset z zapiskami audio, planów sekretnych broni oraz wypełniając zadania wymagane na poszczególne osiągnięcia. Dodatkowo całe znalezione uzbrojenie można upgrade’ować, płacąc wypadającym z przeciwników i leżącym tu i ówdzie w skrzynkach energonem.
Wydawać możemy go również na pasywne umiejętności dzielone między wszystkimi robotami oraz przedmioty jednorazowego użytku, do których zaliczają się na przykład przenośne tarcze i ruchome bomby.
Skoro o broni mowa, arsenał po raz kolejny podzielony jest na giwery zwykłe i ciężkie. Ponieważ ekwipunek można zmienić w każdym terminalu sklepu, przez większość czasu można korzystać ze swojego ulubionego uzbrojenia. Wybór jest dość szeroki – Transformersy mają dostęp do snajperek, karabinów, shotgunów, wyrzutni rakiet, a także oręża bardziej nietypowego, jak na przykład pistolet sprawiający, że trafieni przeciwnicy przez chwilę walczą po naszej stronie. Zdecydowanie nie ma na co narzekać.
Jeśli chodzi o główny trzon gry, nie uświadczymy raczej towarzyszącej pierwowzorowi monotonii. Co prawda Fall of Cybertron to w dalszym ciągu zwykły shooter, ale przez różnice pomiędzy poszczególnymi robotami, na graczu często wymuszana jest zmiana stylu gry. W jednym momencie konieczne jest na przykład wykorzystywanie niewidzialności do skradania się niezauważonym za plecami przeciwników. Chwilę później siadamy za sterami Jazza i używając linki z hakiem skaczemy po platformach, a po chwili w formie samochodu uciekamy przed eksplozją.
Transformacja jest cechą najbardziej odróżniającą zarówno Fall of Cybertron od konkurencji. Najbardziej jest to widoczne przy robotach zmieniających się w pojazdy latające, ale nawet w przypadku Megatrona nie raz zmienimy się w potężny czołg w celu wygrania starcia.
Po kampanii warto wypróbować tryb wieloosobowy. Można powiedzieć, że podzielony jest on na dwie części, gdyż kooperacyjna Eskalacja, wzorowana na Gearsowej Hordzie zajmuje osobne miejsce w głównym menu. Wybieramy tam jednego z Autobotów lub Decepticonów w stylu Prime’a, czy Starscreama i wraz z kilkoma innymi graczami próbujemy przeżyć 15 fal ataków przeciwnej frakcji. Za uzyskaną z zabitych wrogów walutę możemy się dozbroić albo otworzyć nowe elementy planszy. Nie jest łatwo, bo nasz Transformer dość szybko pada pod ostrzałem, ale na szczęście nawet wtedy mamy chwilę na zostanie wskrzeszonym przez towarzyszy.
Pozostałe tryby wieloosobowe to Team Deathmatch, którego tłumaczyć chyba nie trzeba, równie oczywisty Capture the Flag, polegający na utrzymywaniu punktów na mapie Conquest oraz Head Hunter, gdzie naszym zadaniem jest zanoszenie Iskr pokonanych przeciwników do określonego miejsca na mapie. Oczywiście jeśli zostaniemy zabici podczas powrotu z łupem, całość przechodzi w ręce przeciwnika.
Mówiąc o multiplayerze w Fall of Cybertron nie można nie wspomnieć o możliwości modyfikacji swojego robota. Począwszy od koloru i poszczególnych części, na broniach i pojeździe w jaki się zmienia skończywszy. Nowe elementy odblokowuje się przez zdobywanie poziomów każdą z czterech klas, różniących się skrajnie stylem gry oraz za otrzymywany za zabijanie przeciwników energon.
Walka w trybie wieloosobowym jest dynamiczna, a w trybach drużynowych wymaga sporo zgrania, w celu wykorzystania mocnych stron poszczególnych klas oraz ich specjalnych umiejętności, jak niewidzialność, przenośna tarcza, czy też leczenie.
Niestety, multiplayer w Fall of Cybertron cierpi na razie na podobny problem co starszy brat, czyli małą ilość ludzi. Jeśli zależy Wam głównie na trybie wieloosobowym, a strzelanie na padzie nie budzi w Was wstrętu, szczerze polecam wersje konsolowe. Jeśli pierwsza część jest jakimkolwiek wyznacznikiem, to ilość graczy będzie tam o niebo większa niż w wersji na komputery osobiste. Istnieje co prawda szansa na poprawę po Europejskiej premierze, ale naprawdę nie liczyłbym na cuda.
Odnoszę wrażenie, że pod względem jakości grafiki niezbyt wiele zmieniło się w porównaniu do poprzedniej części. Mimo to, dzięki odejściu od fioletowo-szaro-czerwonej palety kolorów będącej zmorą War of Cybetron, sequel wizualnie robi bardzo dobre wrażenie.
Brawa należą się High Moon Studios za design robotów. Zdecydowanie bardziej przypominają genialną pierwszą generację niż potworki Michaela Baya.
Niestety w wersji na PC nie uświadczymy zaawansowanych opcji graficznych, gdyż możemy jedynie przełączać się między predefiniowanymi ustawieniami jakości, rozdzielczością oraz włączać i wyłączać v-sync.
Pod względem wydajności na szczęście jest nieźle, o czym świadczy fakt, że gra działała bez zwolnień na moim laptopie uzbrojonym w Radeona 6770M i procesor i5. Jedyne zacięcia towarzyszyły wczytywaniu danych na początku rozdziałów.
Jeśli chodzi o problemy graficzne, jedynym co mnie zirytowała była niska rozdzielczość robotów w menu modyfikacji trybu wieloosobowego. Mam nadzieje, że zostanie to naprawione w patchu, bo wygląda po prostu szkaradnie.
Słowa pochwały należą się twórcom oprawy dźwiękowej. Muzyka tworzy dobre tło do eksplozji, a pod większość Transformersów głosy podkładają oryginalni aktorzy lub osoby o bardzo podobnych głosach.
Oczywiście Fall of Cybertron ma swoje wady. Brak systemu osłon może odrzucić od gry fanów nowoczesnych shooterów, chociaż moim zdaniem dodaje to raczej grze dynamiki. Stosunkowo małej ilości typów przeciwników bronić jednak nie zamierzam.
Inną rzeczą, która mnie irytowała było wrażenie lekkości postaci podczas skoków. Zupełnie nie czułem się, jakbym sterował ważącym kilka(naście) ton robotem.
Duża ilość predefiniowanych scenek w początkowej fazie gry może znudzić osoby chcące sobie postrzelać, chociaż sporo z nich będzie ucztą dla fanów serii.
Fani. Tytuł ten stworzony jest z myślą o nich i widać to na każdym kroku. Ogromna ilość nawiązań, aktorzy podkładające głosy postaciom, oldschoolowy design. Wszystko to sprawia, że osoby kochające Transformersy będą wniebowzięte. Co z całą resztą? Oni również będą się dobrze bawić, gdyż Fall of Cybertron jest po prostu bardzo solidnym tytułem i sporym krokiem naprzód w porównaniu do pierwowzoru – stąd właśnie 90%.