Krótko i bez sensu: światy w grach czyli odcinanie kuponów - evilmg - 12 września 2012

Krótko i bez sensu: światy w grach, czyli odcinanie kuponów

Już na pierwszy rzut oka można zauważyć w „growej” branży dwie tendencje dotyczące światów przedstawionych w kolejnych produkcjach. Najczęściej do czynienia mamy z realiami stworzonymi na potrzeby danej gry (lub ich serii), ale czasem trafiają się gierki oparte na sprawdzonej licencji. Z jednej strony ciekawiej gra się gdy świat przedstawiony poznajemy od podstaw, a z drugiej przyjemnie jest wpaść na stare śmieci i spotkać postacie znane z innych mediów... osobiście skłaniam się raczej ku pierwszej opcji, ale zastanawiam się czy aby nie jestem aby jedynym marudą, który nie podchodzi z szalonym entuzjazmem do gier przenoszących gracza w realia „Pieśni lodu i ognia” (vel. „Gra o tron 1, 2 itd”) czy swojskiego „Wiedźmina”. Zapraszam.

Mogę zrozumieć chęć pokręcenia się po znanych z książek czy filmów światach, spotkania ulubionych bohaterów czy przetrzepania mord tym mniej lubianymi,  miło jest od czasu do czasu usłyszeć smaczki w postaci nawiązań do fabuły znanych już utworów. W teorii wszystko wygląda świetnie, ale potem człowiek dostaje kubeł lodowatej wody prosto na pysk.

 

Napotkani bohaterowie bredzą jakby kto ich pałą po łbie zdzielił i zapomnieli kim są, albo z drugiej strony co chwila bezczelnie cytują swoje kwestie z pierwowzoru (Wiedźmin!). Lokacje, które powinny być z założenia piękne są takie sobie, a te straszne potrafią przyprawić o depresję zamiast budować atmosferę niepewności i strachu. Jeśli nawet zachowano klimat oryginału (jak choćby w Lord of the Rings Online) to grę potrafią dobić, przynajmniej w moich oczach, dziwne decyzje developerów – w przypadku „lotra” zachwyciła mnie wręcz niemożność grania po stronie Mordoru. Któż by chciał wcielić się w orka, trolla czy człowieka służącego Sauronowi? Przecież mordowanie niziołków i parszywych elfów to zajęcie dla psychopaty i dobry człowiek nie powinien nawet o tym myśleć! Bleh!

 

Po kontakcie z kilkoma podobnymi produkcjami człowiek znający oryginał może się naprawdę zniechęcić do grania w kolejne tytuły. Nawet jeśli w takiego „Wiedźmina” gra się naprawdę fajnie to człowiek, który czytał sagę i opowiadania ma dwa wyjścia: uśmiechać się na każdy cytat z Sapkowskiego albo zacisnąć zęby i grać dalej. O ile pierwsze kilka razy może się podobać to w pewnym momencie człowiek się zastanawia czy nie lepiej było po raz kolejny przeczytać książek. Twórcy i tak serwują podejrzanie podobne twory (w drugim wiedźminie jest znacznie lepiej). Nawet fabuła trąci historią Ciri...

 

Ciekawą decyzję podjęło studio Cyanide przy produkcji bubla pod tytułem „Gra o tron: początek”. Studio miało spore pole do popisu, bo akcja gry osadzona była znacznie wcześniej niż ma to miejsce w książkowej sadze (a co za tym idzie i serialu), ale całkowicie spartolono sprawę. Gra zwyczajnie nie wciągała, a wypełniona była całą kupą kretyńskich zadań i dziwnych nawiązań do sagi. Z tego skoku na kasę wyszedł tylko kaleki krewniak genialnej „Europy Universalis”

 

Osobiście preferuję światy tworzone przez twórców gier. Tutaj świat poznajemy najczęściej od podstaw więc jest mniej miejsca na wpadki :P. Poznawanie każdego nowego świata daje mi dużo frajdy i chyba nigdy nie zapomnę odkrywania kolejnych sekretów takiego „Fallouta”. Człowiek siedział jak przyklejony przed monitorem i zaglądał w każdą dziurę w nadziei na znalezienie kolejnych zajefajnych miejsc, jednocześnie nie musząc się obawiać, że za chwilkę wyskoczy mu znany z ulubionej książki bohater i zacznie gadać jakieś niemożebne głupoty...

 

 

 

evilmg
12 września 2012 - 18:41

Jaki świat gry preferujecie?

Nowy, stworzony od podstaw. 28,3 %

Znane i lubiane realia. 6,5 %

Wisi mi to. 65,2 %