Gdzie jechać jako gracz? - sathorn - 27 września 2012

Gdzie jechać jako gracz?

Nie będzie dla nikogo z was szczególnym zaskoczeniem, że będąc dziecięciem namiętnie czytywałem czasopisma o grach*. Od deski do deski przerabiałem CD-Action, Neo Plus i PSX Extreme. Największą moją ciekawość budziły jednak nie informacje o nowej grze czy recenzje wyczekiwanych przeze mnie tytułów, a wzmianki o wyjazdach, relacje z targów i tym podobne.

Trochę już się zdążyłem naczytać, relacji naoglądać, opowieści nasłuchać. W wyniku tego stworzyłem sobie krótką listę miejsc, w które muszę pojechać, żeby nakarmić swojego wewnętrznego gracza.

DreamHack

Podobno na szwedzkiej imprezie panuje niesamowity klimat. Cytując osobę z którą zdarzyło mi się na ten temat rozmawiać „Wyobraź sobie największą imprezę LANową na świecie. Gigantyczną kawiarenkę internetową. Dzieciaki siedzą tam, rozmawiają o grach i przede wszystkim grają. Wielu z nich tak długo, że zasypiają na klawiaturach. Niesamowicie nerdowy klimat.”

To tyle jeżeli chodzi o mnie. Mam ambicję, żeby w ciągu paru najbliższych lat zaliczyć te wyjazdy. Zacznę chyba od DreamHacka, bo najbliżej.

Gamescom

To jedyna pozycja, którą zdążyłem już zaliczyć. Dwukrotnie! Pierwszy wyjazd odbył się po taniości wraz z dwoma znajomymi  – spaliśmy w samochodzie w trzy osoby, dowlekliśmy się do Kolonii Fordem Escortem, będącym prawie w tym wieku co ja. Po drodze zatrzymywała nas policja, braliśmy prysznice na stacjach benzynowych. Na niemieckiej autostradzie samochód zaczął się krztusić, bo zabrakło paliwa. Za drugim razem zaszaleliśmy i rozstawiliśmy namioty. To są w ogóle dobre historie, kiedyś wam je opowiem.

Same targi – niesamowite. Ogromna ilość rzeczy do zobaczenia. Niestety z uwagi na kolejki i tłumy – niezwykle męcząca rzecz. Jeździłbym chętnie co roku, ale już nie pod namiot czy z noclegiem w samochodzie. Hotel, wiem, w dupie się poprzewracało.

PS. Kolonia to piękne miasto.

Electronic Arts Expo

Wielkie marzenie każdego gracza. Nie dość że najbardziej prestiżowe targi na świecie, to dochodzi jeszcze wizyta w Ameryce i to od razu w Los Angeles. Podróż za ocean to ciche marzenie większości Polaków (nie ma się czego wstydzić), a po dodaniu do równania możliwości wypróbowania jako jeden z pierwszych, szeregu znakomitych produkcji, nierzadko na wiele miesięcy czy lat, zanim staną się dostępne dla „zwykłych śmiertelników”, buduje się w naszych głowach obraz raju na ziemi.

Kiedyś wam powiem czy tak jest faktycznie.

World Cyber Games

E-sportowa olimpiada. Tylko te słowa powinny wystarczyć w zupełności. Najbardziej prestiżowe zawody na świecie, pomimo systematycznego wzrostu znaczenia Intel Extreme Masters i MLG. 

Tradycyjnie rozgrywane na Dalekim Wschodzie. Najczęstszym gospodarzem jest Korea Południowa, w tym roku World Cyber Games odbędzie się jednak w Chinach.

BlizzCon

Kolejny dobry powód, żeby jechać do Kalifornii. Jeżeli jest się miłośnikiem gier Blizzard, to nie można wyobrazić sobie większej frajdy niż wyjazd na Blizzcon. Mało która firma potrafi zrobić wokół siebie i swoich marek taki hype i klimat jak Zamieć.

Do tego cosplaye, możliwość porozmawiania z twórcami i turnieje. Mióóóóóód!

Tokyo Games Show

Za japońszczyzną nie przepadam, ale na TGS muszę kiedyś pojechać. Może wtedy zrozumiem co jest takiego ciekawego w jRPG i będę miał okazję sprawdzić jakąś wyjątkowo dziwną grę (zapewne symulator hentai-macek z akcesoriami, brr…).

Nie krepujcie się – wypisujcie swoje plany na geek-podróże.

*Dalej czytuję, tylko po prostu nie namiętnie.

 Jeżeli podoba Ci się mój materiał to będę Ci wdzięczny, jeżeli polubisz mój profil na Facebooku, albo zafolołujesz mnie na Twitterze. Wrzucam tam sporo rzeczy, które nie pojawiają się na Gameplay'u, albo pojawiają się ze sporym opóźnieniem. Reaktywowałem też niedawno swojego prywatnego bloga.

sathorn
27 września 2012 - 19:09