Miałem dziś napisać o czymś zupełnie innym, poważniejszym (choć to kwestia gustu) i zmuszającym do refleksji. Przypomniałem sobie jednak o pomyśle, by połączyć na pozór aseksualną grę i figle z wibratorem. Trudno walczyć z pokusą pisania o czymś takim.
Rez? Świetna gra. Jeśli nie znacie, koniecznie nadróbcie zaległość. Tym bardziej, że za sprawą oprawy audio-wideo czas obszedł się z nią łagodnie. Poza tym jest też wersja HD. Rez z dołączonym wibrującym gadżetem do podpięcia przez USB, który -jak mówią sami autorzy- najlepiej trzymać między nogami? Mistrzostwo świata.
Tutaj pewien pan rozpakowuje to cudeńko.
A tutaj skubaniec w akcji. Niestety tylko na biurku.
Nieźle trzęsie.
Niestety są mniej przyjemne wiadomości. Kontroler sprzedawano jedynie w Japonii (bo gdzieżby indziej?), ale kupienie go obecnie nie powinno nastręczać specjalnych trudności. Sprawdziłem, na Ebayu jest kilka egzemplarzy w przystępnych cenach. Na pewno jednak warto się postarać, jeśli ktoś jest zdesperowany, by za wszelką cenę zachęcić wybrankę do wspólnych partyjek przed konsolą. Oczywiście uwaga, kupno „używki” wiąże się z pewnym ryzykiem.
Rez HD na Xboksa 360 ma opcję wykorzystania w podobny sposób aż trzech padów, ale nie oszukujmy się - z padem to nie to samo.
Na koniec nietypowa (jestem dziś wyjątkowo delikatny w osądach) reklama Rez.