Korzystając ze zdobytej niedawno zniżki na "Civilization V" postanowiłem poddać próbie legendę syndromu jeszcze jednej tury. Niektórzy z pewnością o tym słyszeli. Tym., którzy spotykają się z tym pierwszy raz (o ile tacy istnieją) postaram się przybliżyć problematykę(!?) tematu.
A imię jego 44
Najstarszy spisany przekaz o syndromie jeszcze jednej tury
Boli mnie mózg!
Ofiara syndromu jeszcze jednej tury
Nikt nie spodziewa się Hiszpańskiej Inkwizycji!
Hiszpańska Inkwi... skąd tu się wzięła Hiszpańska Inkwizycja!?
Jeśli wierzyć ustnym przekazom legend, "syndrom jeszcze jednej tury" atakuje znienacka, niczego nieświadomych miłośników strategii turowych jak "Heroes" czy Cyvilization". Skutki ataku bywają różne. Najczęstsze z nich to bezsenność, zagięcie czaso-przestrzeni (człowiek gra zaledwie 5 min i nagle okazuje się, że to już święta). W krytycznych przypadkach doprowadza do rozpady związków tudzież kary na komputer.
Jako człowiek lubujący się w podejmowaniu ryzyka, postanowiłem stanąć twarzą w twarz z tym potworem by na własnej skórze doświadczyć legend. Pomimo sceptycznego nastawienia, bo takie opowiadania są z reguły przesadzone, zatroszczyłem się o środki bezpieczeństwa w postaci zegarka oraz jeszcze ciepłego, zafoliowanego Dishonored, które miało za zadanie odciągać mnie od dalszej rozgrywki. Test zacznę za 5 min (piszę to koło godziny piętnastej), a skończę za godzinkę. Poniżej będę na bieżąco zamieszczać spostrzeżenia oraz sprawozdanie z przebiegu eksperymentu.
TURA 1 - uruchomienie gry poszło łatwo. Rozpoczęcie rozgrywki poprzedzone było małym stosem komunikatów - nie mam pojęcia o czym bo ich nie czytałem - ustawiłem dużą mapę na dziesięciu graczy. Wygląda na to, że trzeba ogarnąć tą grę...
TURA 5 - ogarnianie idzie średnio. Właściwie to muszę się zmuszać żeby grać dalej. Syndrom najwyraźniej nie działa. Pogram jeszcze chwilę i zobaczę co się stanie
TURA 30 - udało mi się już co nie co ogarnąć. Nawet założyłem drugie miasto. Syndrom nadal się nie objawił
TURA 50 - syndromu jak nie było tak nie ma. Są za to Rzymianie i Amerykanie. Podpisałem pakt z Amerykanami, że razem pokonamy Rzym ale te chamy mnie zdradziły! Nie zamierzam jednak sprawdzać co było dalej bo właśnie skończył się mój zaplanowany czas gry. Wygląda na to, że syndrom jeszcze jednej tury to tylko mit.
Dobra, tak naprawdę to wcale nie skończyłem na 50 turze. przecież musiałem odeprzeć wszystkie ataki i oczywiście zemścić się za zdradę. Rozgrywkę skończyłem dopiero koło 230 tury i wcale nie uważałem, że już mi wystarczy. Gdyby nie to, że musiałem skończyć to grałbym pewnie jeszcze długo. Żadna inna gra nie miała takiej mocy. Nigdy nie wbijałem kolejnego levelu ani nie przechodziłem jeszcze jednej misji. Wiecie czemu? Ponieważ przejście misji trwa jakiś konkretny czas. Tak samo jest w przypadku zdobywania kolejnego poziomu postaci. Jestem świadom, że to zajmie dość dużo czasu, za to tura to przecież tylko chwilka! To chyba oczywiste, że jestem ciekawy co się stanie, a utrata paru minut nie jest przecież tragedią... I jak śpiewał Sławek Wierzcholski: "mija za chwilą chwila..."