"Chappie" zebrał całkiem niezłe opinie, lecz przecierałem oczy ze zdumienia gdy wyczytałem kilka z nich mówiących, że to hard sf. Pomimo, że seans upłynął mi całkiem przyjemnie to chciałbym w tym tekście wypunktować wszystko co mi nie pasowało. Jako, że w tym celu muszę zdradzić sporo fabuły to ostrzegam, że wpis jest dla tych, którzy film już widzieli.
Na samym początku mamy świat pełny policyjnych, dobrze działających robotów. W jakiś magiczny sposób bezbłędnie odróżniają dobrych od złych, więc nikt nie ma problemu z tym, że maszyna pociąga za spust. Nie są to jeszcze maszyny ze świadomością. Na szczęście nic straconego bowiem Deon Wilson - twórca tych maszynek - zasiada przed komputer i programuje sztuczną inteligencję. Na czym to ma polegać? Nie wiadomo. Gość siedzi i stuka w klawiature rzucając do nikogo kolejne teksty w stylu "może by to..." albo "zmienię tutaj o tak..." - ciężko powiedzieć czy on programuje czy też układa pasjansa.
W końcu mu się udaje, więc idzie do swojej przełożonej żeby poprosić o pozwolenie na test. Jako, że odkrycie jest przełomowe, a próba nie wymaga żadnych środków, to przełożona kategorycznie zabrania. Dlaczego? Bo tak. Bo to jest firma produkująca sprzęt policyjny i gdyby faktycznie udało się stworzyć sztuczną inteligencję to firma z pewnością nic by nie zyskała. Oczywiście taka decyzja jest spowodowana tylko tym, że inaczej sprawy nie mogły by się zepsuć w tak banalny sposób.
Zanim przejdę do samego Chappiego wpierw parę słów o antagoniście. Gość buduje wielkiego robota, który właściwie jest czymś w rodzaju chodzącego czołgu. Niestety, policja nie chce go kupić. Szok, nie? Policja nie chce kupić czołgu - kto by się spodziewał. Przecież czołg jest niezbędnym wyposażeniem policyjnym, podobnie jak rakiety balistyczne oraz lotniskowe.
No to teraz przyszła pora na Chappiego - tytułowego robota ze sztuczną inteligencją. Zrządzeniem scenariusza wpada w ręce trzy osobowego gangu złożonego z debili. Możliwe, że "gangsterzy" są tak głupi po to żeby Chappie wypadł inteligentnie. W każdym razie, nasza nowa, świadoma, myśląca i mechaniczna istota startuje jakby od zera i się rozwija. Przynajmniej w teorii bo w praktyce wygląda to tak, że wykonuje ze dwa lub trzy skoki rozwojowe i zatrzymuje się na resztę filmu. Czyli większość część czasu jest jakąś dziwną mieszaniną małego dziecka i nastolatka.
Takiej maszynie niewątpliwie należy wytłumaczyć jak ma postępować, żeby przygłupi gangsterzy nie mogli wykorzystać jej do złych celów. Wobec tego twórca tłumaczy, że nie należy popełniać zbrodni. Chappie obiecuje, a obietnic się nie łamie. Potem oczywiście łamie świadomie owe przyrzeczenie by potem prosić o obietnice kogoś innego bo takowej nie można łamać. Fuck logic.
Zresztą to pół biedy. Bardziej zastanawia mnie skąd Chappie wie co to zbrodnia? Z niewyjaśnionych przyczyn jego wiedza w tym zakresie jest magicznego pochodzenie i mocno wybiórcza. Robot wie, że napad jest zły, podobnie strzelanie, ale wbijanie ludziom noża w brzuch jest całkowicie ok bo podobno ludzie wtedy usypiają.
Najlepsze jeszcze przed nami bo Chappie odkrywa sekret świadomości tak, że jest w stanie przenosić osobę z jednego ciała do drugiego. Nit nie ma również żadnych problemów z przenoszeniem świadomości z ciała organicznego do mechanicznego. A gdy jedna osoba ginie to przecież nic się nie dzieje bo jej świadomość została zapisana na pendraivie, więc wystarczy tylko wgrać do robota i ta osoba żyje. No bo przecież nie ma co do tego wątpliwości! To nic, że zakłócona jest ciągłość pamięci. Tylko ciekawe co by było gdyby tak zgrać świadomość do robota gdy dana osoba żyje?
Na sam koniec, ten antagonista, który jest zły bo nie może sprzedać policji czołgu, dezaktywuje wszystkie roboty. W wyniku tego dochodzi do zamieszek i w ogóle. Po tym wydarzeniu policja rezygnuje z używania robotów bo wiadomo, że jeśli raz zdarzy się jakiś wypadek - na przykład jakiś facet świadomie rozbije samolot - to natychmiast rezygnuje się z używania samolotów.
Dobrze, że temu złemu facetowi, który wszystko zepsuł, czyn nie uszedł na sucho. Chappie w złości łamie mu wszystkie żebra po czym mu przebacza. To wspaniały przykład moralnego zachowania, który uczy, że jak ktoś da ci w kość to najlepiej go pobij, a poczujesz się lepiej.
Tyle w temacie wspaniałego filmu "Chappie". Nie zrozumcie mnie źle - film może być. Myślę, że gdyby usunąć scenę wyrywania człowiekowi głowy i parę innych to byłby to bardzo dobry film familijny.