Zabójstwo Jessiego Jamesa przez tchórzliwego Roberta Forda - myrmekochoria - 23 listopada 2012

Zabójstwo Jessiego Jamesa przez tchórzliwego Roberta Forda

 

Nie zdarza pisać mi się o filmach na blogu, ale nie mogę przejść obojętnie wobec rzeczy, które wprawiają mnie w osłupienie. Dawno nie stałem w podziwie, nie mogąc uwierzyć temu, co ujrzałem. Prawdopodobnie trzy lata temu poczułem coś podobnego w Shigurui. „Zabójstwo Jessiego Jamesa przez tchórzliwego Roberta Forda” jest majstersztykiem kina. „Bez przebaczenia” Eastwooda zredefiniowało pojęcie westernu, ale „Zabójstwo… .” jest ukoronowaniem tej ścieżki.

Nie odczuwam potrzeby kreślenia uczonego traktatu o „Zabójstwie… .” Wole próbować je opowiadać, bo można robić to na różne sposoby; jako historie Jessiego Jamesa, bądź wręcz przeciwnie, historie Roberta Forda; jako opowieść o niekończącej się spirali przemocy, która funduje Stany Zjednoczone jako kraj; jako traktat o przemocy, zbrodni, depresji, wewnętrznym rozdarciu moralnym, które przyprowadza do szaleństwa, ale i wręcz odwrotnie, to także traktat o sile przebaczenia, wyrozumienia, akceptacji, wyzbyciu się przemocy, zejściu z drogi zła, zatrzymania rozlewu krwi, wyborach, które ocalają; opowieść również o tym, że nigdy opowiedzieć nie można, że zawsze zostaniemy tylko z obrazem przypuszczeń, cynizmu, idealizmu czy niedowierzania.

Nie wiem od czego zacząć. Zdjęcia, tak zdjęcia. Pociąg sunący w ciemności, snopy światła oświetlające las. Niebo przewalające się nad opuszczonymi preriami. Porozrzucane gospodarstwa, niesieczone trawy towarzyszące bohaterom wśród najważniejszych rozmów, jakby ostatni bastion dzieciństwa. Kurz tańczący w świetle poranków, gwarne  wnętrza saloonów, pociągów, teatrów. Roger Deakins po raz kolejny tworzy niewiarygodny obraz, który zabiera nas w daleką podróż pełną piękna.

Nigdy nie rozumiałem uwielbienia jakim społeczeństwo otacza aktorów, którzy są tylko wieszakiem dla scenariusza, ale teraz po obejrzeniu kreacji Roberta Forda (Casey Affleck), Jessiego Jamesa (Brad Pitt)  i Charleya Forda (Sam Rockwell) jestem w stanie to pojąć. Interkacje tych postaci są przesiąknięte autentyzmem, pełne rozdarcia i emocji. Widzimy wszystkie twarze Jessiego Jamesa. Jego skomplikowana osobowość przejawia się przez cały film, reaguje na zdarzenia jest naprawdę urzekająca i odrażająca jednocześnie. Brad Pitt z utkwionym wzrokiem w przestrzeń naprawdę oddaje postać, choć bardzo łatwo to wyśmiać. Casey Affleck jako Robert Ford kradnie całe przedstawienie. Nie można od niego odwrócić uwagi, w każdej scenie wyróżnia się. Jego kreacja młodocianego „przygłupa” marzącego o sławie jest porywająca. Mimika wskazująca odrzucenie, półuśmiech, niezrozumienie, skrzywdzenie. Wszystko wypisuje się na jego twarzy. Sam Rockwell jako Charley Ford rozładowywuję nieznośne wręcz napięcie częstym śmiechem, który jest tylko desperacką próbą naprawienia relacji z Jamesem. Jego ostatnie minuty w filmie są naprawdę poruszające. Ciasne pomieszczenia wypełnione ich rozmowami przyniosą więcej napięcia, współczucia, strachu i zrozumienia niż niejeden thriller. Wymieniłem tylko trójkę aktorów, ale cała obsada jest perfekcyjna. Wood Hite (Jeremy Renner), Dick Liddil (Paul Schneider), Frank James (Sam Shepard).

Całemu obrazowi przygrywa muzyka skomp[onowana przez Nicka Cavea i Warrena Ellisa, która nadaje filmowi niezapomniany klimat. Nie ma sensu opisywać muzyki, ale ten trailer może przekona Was do obejrzenia filmu.

Spoilery

Chciałbym zatrzymać się nad kilkoma scenami wypalonymi w moim umyśle. Jessi udaję się na polowanie byłego wspólnika, który prawdopodobnie chce go wydać. Kieruje swe kroki w stronę farmy, na której zastaję chłopca. Przedstawia mu się jako Dick Turpin. Jest to imię legendarnego rzeź mieszka, który zdobył sławę romantycznego przestępcy podobnie jak sam Jessi James. Powiedzmy, że obaj okradali środki lokomocji. Jest to mrugnięcie okiem do publiczności, ponieważ ani chłopiec ani Liddil nie mają pojęcia o tej konotacji. To fałszywe imie wbija się jak klin w dyskusję o samym Jessim Jamesie, ale to nie koniec. Jessi zaczyna torturować chłopca, mówiąc, że dzięki temu szybciej wydorośleje. Chłopiec nie wie gdzie znajduje się jego ojciec. Liddil odciąga Jessiego pogrążonego w amoku, mówiąc, że ma już dość tego fachu. James wraca do swojego konia, wtula się w siodło i zaczyna łkać jak dziecko, które nie chcę zgodzić się na rzeczywistość. Scena może być niezrozumiała, ale warto się nad nią zatrzymać. Jessi James nie jest potworem. Jest tylko produktem epoki. Sam musiał patrzeć na zawieruchę wojenną, brał w niej udział, popełniał zbrojnie wojenne, był partyzantem w słynnym oddziale „Krwawego Billa”. Jako dziecko był świadkiem powieszenia swojego ojczyma Samuela przez żołnierzy Unii. Ci sami żołnierze torturowali młodego Jessiego. I właśnie dlatego James skomli jak dziecko, które właśnie upokorzył i skrzywdził. Zdał sobie sprawę, że stał się tym czego nienawidził. Tym, co go stworzyło. Zobaczył się na szerszym planie. Krzywdził już dorosłych, ale oni uczestniczą w tym bezprawnym świecie pieniądza, więc myślał, że nie czyni im „faktycznej krzywdy”, ale gdy odebrał dziecku niewinność, to widział, że uczestniczy w spirali przemocy. To jest chyba najpotężniejsza scena z samy Jamesem.

Po morderstwie Jamesa Robert i Charley odgrywają scenę śmierci Jessiego w lokalnych teatrach. Stają się słynni. Charley z początku gra przeinaczoną rolę, ale wraz z biegiem czasu nabiera pewności. Zachowuję się na scenie jak prawdziwy Jessi. Zwycięstwo Jamesa, w rozumieniu Roberta, zza grobu jest coraz pewniejsze. Charley zmęczony gruźlicą i depresją wywołaną przez zdradę popełnia samobójstwo.

Sławny Robert pławi się w luksusach, ale jest opuszczony. Sława okazał się być zabójcza dla jego umysłu i ciała. Przesiaduję w swoim barze popadając prosto w alkoholizm. Jego zwycięstwem będzie miłość i nareszcie wolne dojrzewanie dzięki uczuciu. Przyzna się przed samym sobą, że to nie jest czego pragnął. Był przecież taki młody. Śmierć przyjmie ze spokojem i akceptacją. Prawdopodobnie będzie to jedyna rzecz jaką mieli w końcu wspólną z wielkim Jessim Jamesem.

Scena śmierci Jessiego Jamesa jest bardzo poruszająca. Słynny przestępca nareszcie przejrzał. Pozoruje konflikt dzięki gazecie i oddaję się śmierci. Odmawiając samemu sobie przemocy wobec braci Ford zamyka spiralę przemocy, którą rozpoczął tak dawno temu.

To dzięki niemu braci Ford odnajdą nadzieje.

Podróż dusz umęczonych przez historie, ustrój społeczny, zysk, stratę, zdradę, zaufanie, miłość, iluzje. Nadal jestem w szoku po obejrzeniu tego filmu.

myrmekochoria
23 listopada 2012 - 20:13