Stare i nowe Majesty - myrmekochoria - 25 stycznia 2013

Stare i nowe Majesty

Uważam Majesty za jedną z najbardziej „oldskulowych” gier pod względem obrazowania świata fantasy. Klimat, muzyka, a zwłaszcza bohaterowie, tak oryginalnie stereotypowi, jeżeli to ma jakiś sens. Od Majesty 2, po 9 latach, oczekiwałem więcej tego samego, a nieczęsto się to zdarza.


Najważniejsza zmiana jednak dotyczy grafiki. Majesty 2 ma trójwymiarową oprawę, ale jednak coś w niej nie gra. Moim zdaniem grafika Majesty jest o wiele klimatyczna, począwszy od efektów, teł, czarów, aż po budynki. Energy blast maga, deski przy rozbudowie Temple of Lunord, tajemnicze burze wewnątrz gildii magów, dym ulatniający się z piętrowej kuźni, słowem całokształt. Majesty 2 jest zanurzone w jakimś dziwnym pastelowo-bajkowym świecie, który mi nie bardzo odpowiada. Wszystkie budynki wyglądają tak samo, są pozbawione tego zróżnicowania stylów architektonicznych, które można obserwować w Majesty. Dalej nie wiem jak mógłbym opisać Magiczny Bazar z pierwszej części. Zwracam na to uwagę, być może za bardzo, ponieważ w Majesty grało się przy małej rozdzielczości, przez co budynki wydawały się bardziej kolosalne. Warto wspomnieć o interfejsie z graficznego poziomu widzenia. W Majesty interfejs w pewnym sensie wygląda jak stara mapa z legendą, znacznikami, czarami, a główny ekran wygląda jak podgląd z lotu ptaka. Całkiem ciekawy zabieg, warto przy tym dodać, że przyjazny i intuicyjny. Zaś w Majesty 2 mamy standardowy interfejs jaki widuje się w wielu strategiach, przy czym nie oznacza to, że jest on niefunkcjonalny. Oczywiście trzeba wspomnieć o menu Majesty, które jest jednym z najbardziej klimatycznych w historii gier komputerowych.

Bohaterowie grają tu kluczową role, nie licząc zawsze wiernego, uniżonego i dowcipnego doradcy. Gdy patrzę na grafikę Rangera czuje powrót starej dobrej fantasy bez nowoczesnych naleciałości. Tak samo z portretem Barbarzyńcy, Maga, Łotrzyka, Uzdrowiciela, Niziołka, mógłbym wymieniać dalej. Bardzo dobrym ruchem było nadanie dwóm najsilniejszym jednostkom (Palladyn, Solarus) płci żeńskiej. Nadal wyobrażam sobie urzędników ZUS-u jak poborców podatkowych z Majesty. Zaokrąglone policzki i brzuch krzyczą: „Taaaaax Colllector!”. Podczas gdy są miażdżeni przez ogromne pięści kamiennego golema bądź maczugę trolla. Cała gama potworów jest naznaczoną tą kreską dawnej fantastyki lat 70 i 80. Majesty 2 nie posiada tej zwykłej, a jednocześnie tak oryginalnej stylizacji. Wszystko jest takie samo, barwy kostiumów Kleryków, Magów, Kapłanki Krypty są takie same. Warto wspomnieć bossach, a raczej questowych potworach, z którymi przyjdzie się zmierzyć; jest ich mnóstwo w Majesty: Dirgo, Lich Queen, Shadow Beasts, Url-Shekk, Vendral, Witch King, Dark Phantom, Rhoden, i dalej, całkiem sporo, każdy z bossów ma swoją skale, historie i umiejętności. Majesty 2, cóż, nawet nie pamiętam imion. Barlog, czyli Baron of Logic, co było całkiem zabawne.

W muzyce i dźwięku zaszło pewne ciekawe zdarzenie. Mianowicie Majesty 2 ma prawie te same dialogi i odgłosy, ale bez tej wspaniałej nuty z intra w M1. Widać, że panowie 1C, chcieli właśnie w tej materii oddać hołd dla pierwowzoru, i nawet się to udało, niektórzy nazywają to lenistwem, ale ja przystałbym przy hołdzie. Kwestie wypowiadane przez bohaterów są takie same, ale inaczej intonowane, prawie jak w domu dla każdego fana Majesty. Nawet jeden dialog krasnoluda spodobał mi się: „Merchants they’re so greedy!”, ale to trzeba usłyszeć. Powrócę jeszcze na chwilę do Majesty i wspaniałych kwestii pokroju: „Wild adventure”, „Dauros have spared you, for now…”, „I’m melting!”, "My ambitions has been paid off", „Leave my gold alone”, „Where’s the gold” < odgłos uderzenie pięści i wywrócony mebel>, „KROML!!!”. Pewnie większość ludzi myśli, że jestem chorym psychopatą bez życia osobistego, ale tak nie jest! Po prostu przywiązuje uwagę do szczegółu, a to, że nikt ze mną nie chcę rozmawiać cytatami z gier nie ma wpływu na moje życie osobiste. Dźwięk i muzyka w Majesty stoją na niewiarygodnym wręcz poziomie.

Obie gry doczekały się całkiem dobrych i trudnych dodatków. Northern Expansion (M1),  Kingmaker, Battles of Ardania, Monster Kingdom, Cold Sunrise (M2). Warto zatrzymać się nad dodatkiem Monster Kingdoms, w którym to pokierujemy potworami. Otworzy się przed nami cała nowa nacja, bohaterowie, czary, zdolności i przedmioty. Trzeba przyznać laur nowemu Majesty, że nie idzie za trendem, w którym traktuje się gracza jak dziecko i daje się mu łatwą grę. W dodatkach musiałem kilkanaście razy czasem podchodzić do niektórych misji, ale jest to bardzo motywujące.

Z tego co pisze pewnie wielu pomyśli, że Majesty 2 mi się nie podobało, ale tak nie jest. M2 jest solidne, całkiem wciągające, ale niestety pozbawione czaru oryginału, jest to wielka wada, jednak wciąż mogę je polecić. Nie przyglądajcie się jednak z bliska nowej odsłonie, bo zobaczycie, że pod fasadą kolorów kryje się bezbarwne tło.

myrmekochoria
25 stycznia 2013 - 15:57