Coś o kolekcjonerstwie białych krukach i Ghost in the Shell - Cascad - 9 lutego 2013

Coś o kolekcjonerstwie, białych krukach i Ghost in the Shell

Zbieractwo, kolekcjonerstwo, zbieranie rupieci – każdy nazywa to inaczej, a pewne grupy zawodowe są na nie bardziej narażone niż inne. Gracze szczególnie, tym bardziej, że wydawcy co chwilę testują to ile można z nas wyciągnąć.
 

W efekcie gry otrzymują po trzy edycje specjalne, pięć kodów na DLC i różne figurki w Europie, Stanach i Azji, do tego poradniki, breloczki, strach myśleć co jeszcze. Powiedzmy sobie jednak szczerze, że zbieractwo takich rzeczy raczej się nie opłaca, i jeśli nawet za kilka lat nasze eksponaty osiągną dużo większą cenę niż tę za jaką je kupiliśmy, to po tak długim „zasiedzeniu” na naszym strychu/regale/gablocie nie mamy serca sprzedać plastikowego człowieczka z mieczem (przecież jest już nie do dostania!).


Każdy ma pewnie w swojej mniejszej, czy większej kolekcji białe kruki, gry, które trzyma na półce z dumą i nie tylko... Przecież wpaść w wyszukiwanie książek, komiksów, filmów czy nawet tiszertów jest niesamowicie łatwo. A jest jeszcze druga strona medalu – taka, że nasze cenne (sentymentalnie) zbiory wcale nie zyskują na wartości, wtedy już w ogóle nie ma mowy o pozbywaniu się ich ;)
 

Innymi słowy ciężko uciec od gromadzenia rzeczy powiązanych z hobby. Co prawda nigdy nie bawiło mnie polowanie na najbardziej unikatowe egzemplarze, na edycje kolekcjonerskie i kompletowanie pewnych wydawnictw. Jestem tym typem, który „czasem coś kupi”, a potem rozgląda się po półkach i widzi, że przez lata nagromadził masę przedmiotów z którymi jest emocjonalnie związany. Jest tak np. z większością moich gier, bo wiem, że takie Mark of Kri na PS2 można dość łatwo znaleźć i tanio kupić, ale nie umniejsza to tego, że dla mnie to równie ważny element kolekcji co praktycznie już niespotykane We Love Katamari.
 

Przyznam się, że mimo tego iż jestem przede wszystkim graczem, to rzecz, którą naprawdę, z zaangażowaniem, zbieram i przetrzymuję to stuff powiązany z Ghost in the Shell (genialne cyberpunkowe anime). Od czasu pierwszego seansu z pełnometrażówką zostałem po prostu porażony tym jak niesamowite jest to uniwersum. Dlatego też zapolowałem na pewne rzeczy i mam już mały „ołtarzyk”, który dla fanów GitSa jest pewnie rzeczą oczywistą:
 

  • Mangi

Najważniejszy punkt programu. Mój egzemplarz pierwszego Ghost in the Shell, z przetłumaczoną wiadomością od Masamune Shirow, pochodzi z trzeciego rzutu (2004), nakład 800 sztuk. Ghost in the Shell 1.5 ukazało się razem z płytą CD (prawdziwa ekstrawagancja) – mam wydanie z pierwszej serii, z grudnia 2004. Oba tomy są polskie - jak widać brakuje tylko drukowanego GitS 2... ale kiedyś go dorwę.

  • Stand Alone Complex

Komplet Ghost in the Shell: Stand Alone Complex 1 i 2. To niesamowite serie anime pokazujące działania sekcji dziewiątej bezpieczeństwa publicznego z bliska. Postawiono tu na szybką akcję, jednak głębia i poziom scenariusza jakich wymaga się od rzeczy z GitS w tytule na tym nie ucierpiały. Całość była wydawana w Polsce na kilku płytach DVD wraz z dodatkami, oryginalną wersją dźwiękową i amerykańską.

  • DVD z filmami

Do dziś łatwe do nabycia i niesamowicie tanie (gdy weźmiemy pod uwagę jakość tych filmów to w ogóle). Chyba każdy kto choć trochę lubi anime ma je na swej półce.

  • Biały kruk

Moje najbardziej-bez-sensu wydane pieniądze poszły na przytargany z Japonii album The Analysis of Ghost in the Shell, w którym nie rozumiem ani słowa, ale mam i sprawia mi to masę radochy. Gruby, świetny papier i tona szkiców po prostu karmią mojego wewnętrznego maniaka. Wszystko jest pięknie rozrysowane, można podziwiać najmniejsze kreski, geniusz projektów, to jak tytaniczną pracę włożono w ten film, jak bardzo był on przemyślany... Jest tu więcej artworków niż w artbookach dodawanych za ciężką kasę do kolekcjonerek gier. Fajnie mieć taki eksponat.

To w sumie tyle... Mam nadzieję, że was zachęciłem choć trochę do Ghost in the Shell i do pokazywania swoich zbiorów. Wiem, że nie jest to nic nadzwyczajnego i nie mam np. wszystkich gier GitS, ale wiem, że wiele brakuje im do ideału i po prostu nie mam na nie ciśnienia (choć jak nadarzy sie okazja to zaryzykuję), tak samo jak na sprowadzanie z Amazonu OVA Solid State Society, wolę poczekać aż ktoś się złamie i wyda to w Polsce... Jeśli się jednak nie doczekam to coś wykombinuję. 
 

Myślę, że za jakiś czas pokażę kolejne, co ciekawsze gadżety, które chowam po szufladach.
 

PS To zabawne, że nie wytlumaczyłem co to w zasadzie ten Ghost in the Shell i czemu jest tak supersupersuper - jeżeli ktoś nie zna tego brandu to pewnie czuje się zmieszany, ale lubię robić rzeczy od końca, więc niebawem skrobnę coś więcej i na ten temat. =) Poza tym to warto brać w ciemno. 

Cascad
9 lutego 2013 - 19:06