Moja kariera w FM13 #27: mamy (prawie) Kakę ale nie on gra pierwsze skrzypce - Brucevsky - 21 kwietnia 2013

Moja kariera w FM13 #27: mamy (prawie) Kakę, ale nie on gra pierwsze skrzypce

Po długiej karierze w FIFA 12 zdecydowałem się spróbować swoich sił w prowadzeniu klubu w Football Manager 13. Wybór padł na tryb Classic, który stanowi idealne rozwiązanie dla osób pozbawionych dużych ilości wolnego czasu. Postanowiłem relacjonować wam swoje postępy. Przy okazji jest szansa podyskutować o samej grze, młodych talentach, bugach i różnych ciekawostkach.

Jednym ze sposobów znajdywania nowych talentów jest obserwowanie reprezentacji młodzieżowych. Nie spodziewałem się jednak, że w obecnej sytuacji Lillehammer będzie w stanie przyciągnąć któregokolwiek z piłkarzy w nich grających. Bezrobotny, ale i bardzo utalentowany Kamer Qaka bez namysłu zgodził się jednak na kontynuowanie swojej kariery na Stampesletta Kunstgress.

Były środkowy pomocnik Valarengi dobrze podaje, jest kreatywny, a przy tym potrafi współpracować z kolegami. Na papierze to znakomicie zapowiadający się rozgrywający i przyszły król asyst ligi norweskiej. Anelka twierdzi, że wkrótce zostanie jedną z gwiazd rozgrywek. Pozostaje trzymać kciuki za jego rozwój i szybką adaptację.

Kamer Qaka - talent, czy nie?

A dodatkowy napływ asyst i goli był nam potrzebny jak woda młodym szczupakom. Po pięciu potyczkach bez wygranej wylądowaliśmy w strefie spadkowej. Strach zajrzał nam głęboko w oczy. Na szczęście przed sobą mieliśmy jeszcze starcia z głównymi rywalami. Na pierwszy ogień poszło Aalesund, które zaczęło się zbierać z dna tabeli w rundzie rewanżowej. Kolseth i Johansen zrobili swoje już w pierwszych dwudziestu minutach i dali nam dwubramkowe prowadzenie. Reszta leżała w rękach obrony. Sparre i Overvik zdarli gardła dyrygując kolegami i niemal wypluli płuca ścigając młodszych przeciwników. W efekcie udało im się powstrzymać wszystkie ataki. Wygraliśmy.

Kolejny mecz z Fredrikstad był niemniej dramatyczny. Tym razem ciężar gry wziął na siebie Nilsen. Wreszcie widziałem na boisku jego prawdziwe umiejętności, gdy popisywał się dryblingami, podaniami w uliczkę i kąśliwymi strzałami z dystansu. To on poprowadził nas do wyjazdowego triumfu 3:2. Okupił to jednak poważną kontuzję, która wykluczyła go z gry na trzy do czterech miesięcy. Nasza solidna dyspozycja sprawiła, że na kolejkę przed końcem mieliśmy trzy oczka przewagi nad Kongsvinger i Fredrikstad. Byliśmy tuż nad nimi, na ostatnim bezpiecznym miejscu. A przed nami było starcie ze zdegradowanym już, zamykającym tabelę, Vikingiem.

Zremisowaliśmy 0:0. Utrzymaliśmy się. Jedyny półzawodowy klub w stawce okazał się na tyle waleczny i dobrze zorganizowany, że wyprzedził trzech silniejszych przeciwników. Były powody do świętowania. Były powody, by wreszcie odetchnąć.

Lillehammer 2018

Po trudnym sezonie przyszedł czas na analizę kadry. Trzeba było znaleźć źródło problemów klubu i wytypować najsilniejsze punkty, wokół których będzie można budować drużynę w kolejnych latach. Najwyższą średnią ocenę w minionym sezonie miał Christian Sparre – 7.23. Tuż za jego plecami uplasował się ofensywny pomocnik Henrik Nilsen – 7.22, a na najniższym stopniu podium prawy obrońca Martin Overvik – 7.06. Pomimo naszej marnej gry obronnej aż dwóch piłkarzy formacji defensywnej wyróżniało się w kolejnych meczach. Obaj bardzo doświadczeni i nie najlepsi już fizycznie. Niech ktoś mi teraz powie, że w piłce chodzi o to, kto wyżej skacze, szybciej biega i lepiej się przepycha.

Po drugiej stronie rankingu znaleźli się trzej inni defensorzy, młody Marius Njoten – 6.32, weteran Pal Schjerve – 6.52 i Evan Parkstad Johansen – 6.57. To najlepiej tłumaczy, skąd tak wiele straconych goli. W naszym bloku obronnym było sporo dziur. Rywale musieli więc jedynie znaleźć słaby punkt i po prostu korzystając z niego wjeżdżać pod naszą bramkę.

Teoretycznie powinienem mieć powody do obaw, bo dwóch z trzech moich najlepszych piłkarzy ma już ponad trzydzieści lat i zmierza w kierunku emerytury. Zmiennicy tymczasem zupełnie sobie nie radzą. Na szczęście w rezerwach szkolą się już następcy. Lianes w meczach ligi rezerw popisał się średnią 7.40, a jego partner ze środka defensywy, Meyer – 7.16. Jeśli obaj będą się rozwijać i utrzymywać taką dyspozycję to za rok-dwa będziemy mieli już znakomitych następców dla Sparre i Overvika. Tymczasem jednak będziemy musieli liczyć na nowe nabytki, Borge’a i Hauknessa. Obaj są bardzo solidni na papierze i może zagwarantują nam większy spokój pod bramką.

Najskuteczniejszym piłkarzem Lillehammer został tym razem nie Johansen, który był drugi, a Kolseth. Młodszy snajper zanotował dziewięć trafień, o jedno więcej od klubowego kolegi. Za ich plecami uplasował się trzeci napastnik, Mukaber ze swoimi sześcioma golami. Zabrakło nam może maszynki do strzelania goli, ale przynajmniej wszyscy snajperzy prezentowali się dobrze i nie blokowali się na dłużej. Do ofensywy nie miałem w minionych miesiącach specjalnych zastrzeżeń i chyba na razie nie będę w tej formacji wprowadzał zmian. W sumie oprócz wspomnianej trójki w ataku mogą też grać Solberg i Totland, których na razie cofnąłem do pomocy, a w razie czego alternatywą jest też Nilsen.

A to tak z zupełnie innej beczki - selekcjonerem kadry Grzegorz Wojtkowiak

Najlepiej podawali w tym sezonie Nilsen i Geilo, każdy na zakończenie rozgrywek miał po siedem asyst na swoim koncie. Trochę gorzej spisywał się lewoskrzydłowy Skagevang, ale cztery kluczowe podania to jeszcze nie tragedia. Trzy razy wyłożył piłkę koledze Keranovic. Zwyżka formy Nilsena to na pewno dobry znak. Mamy kilku młodych pomocników i pozostaje liczyć, że Qaka wkrótce dołączy do grona najlepiej podający, a i może defensywny pomocnik Eid Bjorset się w tym elemencie nieco poprawi.

Na koniec dzisiejszego odcinka trzy słowa bez dodatkowego komentarza. 2019 rok nie będzie taki sam dla Lillehammer i mojej kariery.

Przeszliśmy na zawodowstwo.

Brucevsky
21 kwietnia 2013 - 10:42