Konferencja PIPI - relacja - Dudek - 27 czerwca 2013

Konferencja PIPI - relacja

Jest już po wyczekiwanej konferencji prasowej w Państwowym Instytucie Pendologii i Imagineskopii (PIPI). Teraz, wspominając wszystkie wydarzenia zza biurka, z satysfakcją przechodzę do relacji.

Punktualnie o godzinie 14:30 wyruszyłem z przydzielonego mi pokoiku, by ze sporym wyprzedzeniem, zająć miejsce w auli, która swą konstrukcją przypominała nieco teatralną scenę. Dzierżąc długopis w prawej, a notatnik w lewej - choć mogło być odwrotnie gdyż jestem oburęczny - wyczekiwałem na rozpoczęcie. Na sali panowała przyjazna atmosfera, a dziesiątki żywo prowadzonych rozmów zlewały się w jednolity szum. Jedynie co jakiś czas dało się rozróżnić oburzone głosy pokroju: "Rob Stark powinien przeżyć!" tudzież "ten eksperyment to  jeden wieli żart". Jak widzicie, tematy były najróżniejsze. Sam nie mając nic lepszego do roboty, zagadnąłem siedzącego bok mnie człowieka, który okazał się fotografem - pozdrawiam Cię serdecznie!

To jego poznałem. Pozdrawiam Cię!

Konferencja zaczęła się punktualnie o godzinie czternastej. Początek był wyjątkowo nudny. Każdy wychodził i komuś dziękował - zazwyczaj sponsorom. Żeby nie było, dziennikarzom też podziękowali (za przybycie). W końcu do mikrofonu podszedł profesor Johan Trufhl by wprowadzić w meandry swego przedsięwzięcia. Słusznie zauważył, iż wielu oczekuje jakiegoś jasnowidzenia co, z naukowego punktu widzenia, jest nie możliwe, a wszak imagineskopia również jest nauką. Wywodzi się ona (nawiązywał do początków imagineskopii) z pendologii, której twórcą jest Jeremiasz Apoloniusz Hyc. Wypowiedział on słynne słowa: "każdy skutek ma swoją przyczynę" lecz często do przyczyny można dotrzeć jedynie za pomocą wyobraźni. W eksperymencie ma dojść do czegoś odwrotnego - nie będą badane przyczyny skutków lecz skutki przyczyn. W kontekście przedmiotu doświadczenia, książki są przyczyną, a ich zakończenie skutkiem. W tym momencie wypisał mi się długopis. Na szczęście padło pytanie z publiczności co dało mi czas na wyciągnięcie zapasowego (który ująłem w prawą dłoń, a notatnik pozostał w lewej).

Psycholog Adrzej Trzeczewski

Pytanie nie pozbawione ironii, wyrażało wątpliwość w celowość tego eksperymentu bo skoro nie odkryjemy przyszłości to co z tego będziemy mieć? Okazało się, że dostaniemy wyobrażenie tej przyszłości. Ale to wyobrażenie może dać nieraz więcej niż gdyby znać faktyczne przyszłe zdarzenia. Po za tym nie chodzi tu tylko o przyszłość lecz o rozpowszechnienie wykorzystywania imagineskopów w celach naukowych co robił już Kopernik. Wtedy ta metoda się nie przyjęła. Dalej wyjaśnione były zasady działania. Profesor Trufhl posłużył się przykładem rozgrywki szachowej. W celach orientacyjnych spytał kto gra - ze smutkiem stwierdzam, że w erze komputerów robią to nieliczni co było widać po niewielkiej grupce wznoszących ręce (ja podniosłem aż dwie). Wciąż pozostaje nadzieja gdyż tłumaczenie czym są szachy, okazało się zbędne. Ciekawe może być dla was, że imagineskop pozwala przewidzieć ruchy przeciwnika. Ważne jest jednak by siła powiększonej już wyobraźni wynosiła około 1,5 mocy wyobraźni naszego oponenta. Średnia szachisty wynosi około 62 Mhyc. W przypadku przewidywania wydarzeń z książki występuje analogiczna sytuacja tylko w odniesieniu do wyobraźni autora. Podczas prowadzenia badań ściśle naukowych, moc imagineskopu trzeba dopasować do złożoności problemu. Najczęściej używa się metody "Na Oko" (w skrócie NO).

Rozdawali koszulki i kubki - jest zysk!

Znów posypała się lawina pytań. Do ciekawszych można zaliczyć "skąd wziąć moc wyobraźni Gorga R.R. Martina?". W tym momencie profesor oddał głos psychologowi Andrzejowi Trzeczewskiemu, który pokrótce wyjaśnił jakimi metodami była badana wyobraźnia Gorga Martina. Całości nie będę przytaczać lecz wspomnę o tym, iż okazało się, że jego wyobraźnie jest w świetnej formie - osoby, które obowiały się czy nie jest chora, mogą czuć się uspokojone.

W tym momencie stało się dla mnie jasne, że będę musiał przełożyć notatnik do prawej ręki gdyż lewa już trochę mi drętwiała. Nic dziwnego - konferencja się przedłużała. Nie zostało już powiedziane nic co mogłoby wzbudzić ciekawość kogokolwiek. Może naukowcy by się zainteresowali. Gdy zostało wytłumaczone co jest czym czego i dlaczego, do mikrofonu wyszedł jeszcze dyrektor do spraw niepotrzebnych. Taki niski koleś. Musieli mu specjalnie mikrofon podawać. Mówił nie wiadomo w jakim celu. Chyba po prostu nie chcieli by ktoś zadawał pytania, a temu gościowi nie dało się przerwać. W końcu obwieszczono koniec konferencji. Jutro najważniejszy punkt - eksperyment. Zobaczymy co z tego wyniknie.

Dudek
27 czerwca 2013 - 22:25