Moja kariera w FM13 #44: Dobar dan Serbia? - Brucevsky - 20 sierpnia 2013

Moja kariera w FM13 #44: Dobar dan Serbia?

Źródło: http://peterrmiles.wordpress.com

Po długiej karierze w FIFA 12 zdecydowałem się spróbować swoich sił w prowadzeniu klubu w Football Manager 13. Wybór padł na tryb Classic, który stanowi idealne rozwiązanie dla osób pozbawionych dużych ilości wolnego czasu. Postanowiłem relacjonować wam swoje postępy. Przy okazji jest szansa podyskutować o samej grze, młodych talentach, bugach i różnych ciekawostkach.

Drugie z rzędu zwycięstwo w Pucharze Norwegii nie przeszło niezauważone w futbolowym świecie, o czym przekonałem się dobitnie dwa dni po wymęczonym triumfie nad Vikingiem. Dobar dan Bruce, kako si? Z tej strony prezes Crveny Zvezdy Belgrad, mam dla Ciebie lukratywną ofertę kontraktu, jeśli zdecydujesz się porzucić zimną Norwegię i przyjechać na gorące Bałkany. Niczego ci u nas nie zabraknie, ale będziesz musiał wyciągnąć klub z drobnego dołka, bo chcemy mistrza, a jesteśmy na dziewiątym miejscu w tabeli po kilku pierwszych rundach spotkań. To jak? – usłyszałem w słuchawce telefonu.

Odpowiedziałem, że to przemyślę i wróciłem do pracy z Lillehammer. W naszym debiucie w Lidze Europejskiej awansowaliśmy do fazy grupowej, a w sumie walczyliśmy na trzech frontach, więc na pewno mogłem być zadowolony z postępów klubu. O przeprowadzce nie miałem więc nawet co myśleć. Tymczasem na kolejkę przed końcem rozgrywek wciąż mieliśmy szansę zakończyć rozgrywki w pierwszej trójce. Trzeba było jednak pokonać u siebie Sarpsborg, liczyć, że Molde przegra z Valerengą oraz mieć nadzieję na potknięcie Kongsvinger. Mało warunków, co nie?
 
Przemęczeni długim i pełnym emocji sezonem cierpieliśmy na boisku. Na tablicy wyników długo utrzymywało się 0:0, które nie dawało nam zupełnie nic, a kibiców tylko irytowało. Akcje z obu stron były, ale wszystkim piłkarzom, jak jeddemu mężowi, brakowało opanowania i skuteczności. Anelka nerwowo śledził wyniki innych meczów na komórce, a ja obserwowałem poczynania swoich podopiecznych. Asystent miał zakaz informowania mnie oraz piłkarzy o rezultatach pozostałych spotkań. Wreszcie w 84 minucie żegnający się z kibicami Carmelo Leone wpadł w pole karne i umieścił piłkę pod poprzeczką bramki rywali. Wyszliśmy na prowadzenie, a Nicholas nie wytrzymał i ryknął, że jesteśmy na podium. Cholera, widziałeś, żeby sędzia skończył kiedyś mecz w 84 minucie? – zgasiłem jego entuzjazm. Francuz miał jednak szczęście, bo już nic na boiskach ekstraklasy się nie zmieniło i ostatecznie naprawdę wyprzedziliśmy na finiszu rozgrywek Molde i Kongsvinger.

Ten sukces świętował już z nami nasz nowy nabytek, Fin Ville-Pekka Paajanen, stoper ściągnięty na zasadzie wolnego transferu. Chłopak zapowiada się naprawdę nieźle, choć na razie musi dojść do siebie po poważnej kontuzji. Może jego obecność zmobilizuje Jaaskica, w którego wciąż wierzę i któremu zdecydowałem się jeszcze dać szansę. Liczę, że ich rywalizacji ściągnie na moją głowę w przyszłym sezonie kłopot bogactwa. Dla doświadczonego Leskovara, jednego z moich gorszych transferów w karierze, oznacza to natomiast szybki koniec przygody w Lillehammer. Oczywiście, o ile znajdą się chętni, by nas od niego uwolnić.

Będzie gwiazdor?

Podsumowanie sezonu nie przyniosło żadnych niespodzianek. Znowu nie mieliśmy żadnego reprezentanta w klasyfikacji strzelców, choć Fistrović, Hidi i Hotić strzelili razem ze trzydzieści bramek. Po odejściu Mattfolka nikt już nas też nie reprezentuje w rankingu najlepszych asystentów. Przynajmniej jednak mamy Santiego i Hoticia w gronie piłkarzy, którzy w przeciągu całego sezonu grali najlepiej i najrówniej. Holenderski defensor został nawet wyróżniony nagrodą obrońcy sezonu.

W Lidze Europejskiej bez niespodzianek, zanotowaliśmy trzy kolejne porażki, nie potrafiąc nawet strzelić gola. Ostatecznie skończyliśmy naszą przygodę z zerowym dorobkiem punktowym i bilansem bramek 1-16. Ale sam fakt występów w tej fazie turnieju był dla nas powodem do dumy.  No i w końcu, jakby nie patrzeć, coś na tym zarobiliśmy i zyskaliśmy też trochę reputacji.  Może właśnie to przekonało zarząd, by jednak pozytywnie rozpatrzyć moją prośbę o rozbudowę obiektów młodzieżowych i bazy treningowej. Koszt pięć milionów euro to nawet nie połowa naszego budżetu, a lepsza infrastruktura to większe szanse na przyszłe sukcesy i kolejny krok do przodu.

Dobre występy Ninjy przekonały mnie, by dać szansę innemu Brazylijczykowi

Nowy sezon za pasem, a w planach jest walka o mistrzostwo kraju i kolejny dobry występ w europejskich pucharach. Z pomocą Paaajanena liczę na ustabilizowanie sytuacji w obronie, a w pozostałych strefach boiska spróbuję radzić sobie z posiadaną już kadrą. Wsparcie przybędzie latem, bo znowu upolowaliśmy kilku zawodników  z wygasającymi kontraktami. Żeby jednak nie było, że do wyścigu przystępujemy z całkowicie niezmienionym składem, z wypożyczenia powrócili Quaye i utalentowany Norweg Olsbu i obu będę chciał przetestować w ekstraklasie. Sporo dobrego powinien też nam dać zdolny Brazylijczyk Eduardo Augusto, który może grać w środku pola, na pozycji ofensywnego pomocnika i na szpicy. Zobaczymy, czy ta zachowawcza polityka w stylu Arsene’a Wengera da dobre efekty. Jak nie, to latem Lillehammer przejdzie przebudowę na dużą skalę w stylu innego klubu z Premier League.

Brucevsky
20 sierpnia 2013 - 19:10