Na co dzień pracuje jako informatyk/serwisant w firmie, która oferuje kompleksowe usługi informatyczne dla innych firm z różnego sektora. W skrócie ta praca polega na tym, że jak zadzwoni któryś z klientów i zgłosi, że Pani Krysia z Księgowości nie ma Internetu, to trzeba się udać na miejsce i to naprawić. I nie ważne co zrobimy, co wymyślimy, jak będziemy postępować. Pani Krysia musi mieć swój Internet.
Każdego dnia tysiące ludzi pracują nad tym aby uzyskać jeszcze lepsze efekty wyświetlania i przetwarzania obrazu, z każdym rokiem mamy coraz to większy postęp, a to większe rozdzielczości, a to giętkie ekrany, a to telewizory o grubości kartki papieru. Jednak te wszystkie nowe technologie będą musiały trochę poczekać aż staną się powszechne.
W polskich firmach rzeczywistość jest na razie taka, że najczęściej spotykamy monitor LCD o przekątnych 17-22 cali. Dominują te z formatem obrazu 4:3… Zaraz, zaraz… W sumie nie ma tak źle. Skoro mamy płaskie ekrany to oznacza tylko tyle, że informatyzacja naszego kraju idzie w dobrym kierunku. Jestem pewien, że nie minie dekada, a w wielu miejscach będziemy mogli się pochwalić monitorami panoramicznymi i z technologią LED.
Jest jeszcze kwestia laptopów, tu głównie mamy przekątne 15,6. Swoją drogą zupełnie nie rozumiem pchania laptopów do biur gdzie nie będzie on wynoszony na zewnątrz, skoro potrzeba czegoś co będzie stało 8 godzin i współpracowało, to moim zdaniem lepiej wybrać zwykłego Peceta. Ale wróćmy do tych monitorów, jest z nimi dobrze, wyświetlają tyle kolorów, że żaden człowiek nie jest wstanie ich policzyć. No chyba, że coś się zepsuje…
No się popsuło, dostałem zlecenie, że w firmie X na komputerze Pani B. jest zielony ekran. W pierwszej chwili, że ktoś pomylił kolory. Bo może po prostu BSOD wyskakuje. Okazało się, że nie, to nie był niebieski ekran błędu. Zjawiłem się na miejscu i mogłem przyjrzeć się problemowi bliżej. Obraz wyświetlał się normalnie, nie licząc małego szczegółu: było tak jakoś zielono na całym ekranie. Tak jakby ktoś nałożył jakiś filtr czy coś w tym rodzaju.
Zabrałem się zatem do naprawy problemu, sprawdziłem konfiguracje monitora i karty graficznej – tam wszystko grało. W ruch poszedł więc mój netbook i zapasowy kabel VGA(no w sumie to jak ktoś by się czepiał to był to czarny 15 pinowy przewód D-SUB z niebieskimi końcowkami). Dokonałem trzech testów:
Mój netbook+ mój kabel + Monitor przy którym pracowała Pani B.
Mój netbook + kabel od monitora Pani B + Monitor Pani B.
Komputer Pani B + Mój kabel + Monitor Pani B.
Aby zasugerować wynik testu wykorzystałem możliwości edytora tekstów z panelu gdzie powstają wpisy, kolor zielony(paradoksalnie) oznacza, że test wypadł pomyślnie i wszystko było jak należy, natomiast kolor czerwony oznacza, że obraz był wyświetlany nieprawidłowo.
Winny okazał się kabel łączący monitor z komputerem. Udałem się więc na parking przynieść z samochodu nowy, radosny, zapakowany przewód. Szybka podmianka, drobne porządki w kablach, spięcie ich opaskami. I mamy finał, Pani B. ma znowu normalny obraz. Więc interwencja zakończona.
Wystąpili:
D-SUB DE-15F
BSOD