Od kilku lat ogromną popularnością cieszy się elektroniczna dystrybucja gier wideo. Nie są to jeszcze lata świetności, bo te dopiero nastąpią. Większość internetowych sklepów w pierwszej kolejności stawia właśnie na edycję Digital, czyli niematerialną wersję danej produkcji, co jeszcze dwa lata temu do naturalnych zwyczajów nie należało.
Zalet sprzedawania gier w właśnie taki sposób jest wiele. Możemy przecież ekspresowo otrzymać swoją kopię i to w cenie znacznie niższej, niż spoczywające na półkach odpowiedniki. Jest to łatwiejsze dla nas – graczy, konsumentów jak i dla dystrybutorów, bowiem nie ma mowy o pakowaniu, wysyłaniu produktów, wykluczamy więc związane z tym koszta.
Czy to dobrze, że nie musimy latać do sklepu, bądź poczekać dzień, by paczka dotarła? Z jednej strony owszem - całe życie goni nas czas, choć osobiście uważam, że wędrówki po sklepach, szukanie marketu z najniższą ceną danej gry, możliwość wzięcia we własne ręce produktu, przyjrzenie się samej okładce, no i ten moment gdy wracamy do domu patrząc się na pudełko i bujając w obłokach, rozmyślając o rozpoczęciu przygody – to czynniki serwujące nam uczucia bardzo specyficzne, niezapomniane. Nawet gdy w sklepach internetowych zamawia się wersję pudełkową, po otrzymaniu paczuchy jesteśmy uradowani jak małe dzieci, czyż nie?
Wydaje mi się bowiem, że to co materialne, cieszy najbardziej. Cóż mi z biblioteki elektronicznej, jak nie wiąże z tym tylu uczuć, co ze stosem(mniejszym czy większym – nie ważne) zakurzonych, lub świeżo rozpakowanych pudełek.
Mimo wszystko elektroniczne wersje coraz częściej są przeceniane, promowane i popularyzowane. Główną rolę jednak pełni cena, która jest nieporównywalnie niższa, a dzięki takiemu zimobraniu od muve.pl, lub „stemowskim” i „originowskim” wyprzedażom, po prostu nie sposób się nie skusić. Ceny w tym momencie są dosłownie kilkukrotnie niższe niż normalnie. W dodatku sklepy dysponują ogromną bazą gier, dla których nie starczyłoby miejsca na półkach. To zrozumiałe, sklepowe stoiska zarezerwowane są głównie dla największych hitów, no i tych mniejszych „hicików”, a wszyscy wiemy, że wcześniej gier było znacznie mniej.
Dzisiaj rynek gier prężnie się rozwija, przytapiając jednocześnie kino. Poza standardowymi AAA, mamy również produkcje niezależne, które dzielnie pchają game design do przodu i cieszą się coraz to większym uznaniem graczy. Dzięki elektronicznej dystrybucji, znalazły swoje miejsce na rynku, dostarczając jednocześnie młodym, ambitnym twórcom pieniądze na rozwijanie swoich pasji i zdolności, co bezpośrednio przyczynia się do tworzenia lepszych gier, a o to przecież chodzi.
Nie znaczy to jednak, że pudełka mają być już na poboczu, bo powoli do tego dochodzi. Można przecież zachować odpowiedni kontrast między wersją digital a standardową. To proste – ta pierwsza dysponować będzie(ciągle to robi) absolutnie wszystkimi tytułami, a druga tymi najbardziej pożądanymi i najlepszej jakości grami. Mniej-więcej taki stan funkcjonuje obecnie, jednak śmiem twierdzić, że niebawem większość przeżuci się na niematerialne produkcje. Mam więc mocną nadzieję na utrzymanie się na rynku edycji pudełkowych, nawet w nieco węższym gronie, ale jednak.
Martwi jednak postawa samych producentów, gdyż coraz częściej ma się wrażenie, że wspomniane wcześniej edycje to dla nich tylko formalność. Znacznie mniej przykładają się do materiału(znaczy plastiku) z jakiego wykonane jest opakowanie, z tyłu zamiast konkretnego opisu, znajduje się kilka grafik i haseł, a w środku karteczka z kluczem i nieschludnie umieszczone płyty. Te cechy w pewnym sensie przypisuje edycji pudełkowej Battlefield 4. Wiem, jakoś się czepiłem tej gry, ale nieprzypadkowo.
Wiem, że to jest EA, mogą sobie pozwolić na wszystko, bo i tak towar jest bardzo wysokiej jakości i świetnie się sprzeda, głównie za pomocą Origina. Chodzi jednak o pewien szacunek do gracza, którego ostatnio przejawia się zbyt mało. Oczywiście to nie odosobniony przypadek, ale wyjątkowo mi utkwił tak drastycznym obniżeniem jakości względem poprzedniej odsłony.
Cyfrowa dystrybucja jest niepodważalnie potrzebna, jednak nie powinna tym samym przyczyniać się do olewania edycji pudełkowych, które pozwalają doświadczyć gry nie tylko jako fikcyjnej przygody, ale również dotknąć, poczytać – to miłe, klimatyczne. Jestem zdania, że wersje cyfrowe powinny przede wszystkim zawierać gry niezależne oraz dodatki DLC. To ich miejsce, tutaj odnajdą się najlepiej. Nie chcę, by edycje standardowe wymarły i trzymam kciuki, by tak się nie stało, wszystko jednak idzie do przodu – miejmy nadzieję, że w granicach zdrowego rozsądku.
Książeczka książeczką ale ja i tak zostanę przy pudełkach. Przy każdej okazji to powtarzam. Pudełko na półce to coś czego nie można porównać z grą w ''chmurze''.
Za dużo nie gram tylko kolekcjonuje gry więc forma fizyczna i wypełniona półka musi być. Na co mi gry na steamie jak na co dzień tego nie widzę... A tak zawsze spojrzę się na półkę i widzę ile tego mam i co dokładnie.
Wszyscy kolekcjonerzy wiedzą o czym mówię. Ten ''rytuał'' rozpakowania pudełka, sprawdzania zawartości (coraz uboższej ostatnio. Ale nie wszędzie), wyjmowanie płytek itp.
Jednak Steam jest bardzo wygodny a zabawa w odsprzedawanie gier przy ciągłych ostatnio promocjach nie ma sensu.
Na konsolach MS właśnie podniósł ceny cyfrowych gier na XO
http://www.nowgamer.com/news/2193418/xbox_one_digital_game_prices_raised.html
bogi1 [2]
Wiem, o czym mówisz. :)
Dopóki będę mieć wybór czy w przypadku danej gry wybrać edycję pudełkową czy edycję cyfrową, zawsze wybiorę (najpierw) edycję pudełkową, nawet jeżeli jedyną zawartością (poza okładką i pudełkiem) będzie płyta.
Jedyne co mnie wkurza w przypadku gier na PC, to to, że wydawcy zarówno ci zagraniczni, jak i krajowi nie mają jednolitych wzorów pudełek oraz koncepcji okładek, jak ma to miejsce w przypadku konsol, przez co moja kolekcja gier na PC wygląda "brzydziej" niż kolekcja gier na X360.
Niemniej jednak parafrazując klasyka - mieć płytę z grą a nie mieć płyty z grą, to są dwie płyty z grą.
Niestety przestalem kupowac gry podpinane pod konta (na PC) - badziewne plastikowe pudelka, z karteluszka w srodku, ktore po podpieciu pod steama/origin/uplay staja sie bezwartosciowe.
bogi1 -> no ta, po co czlowiekowi pudelko, jak nie po to zeby sobie postawic na polce obok innych kartonowych trofeow i przezywac oczoorgazm za kazdym razem gdy sie na to popatrzy. Sam kiedys zbieralem perelki z lat 90' i powiem tak. Zaczelo mnie to denerowac, sprzedalem wszystko oprocz moze 5 kartonow ktore uwazam za wazne i chce je trzymac na ekspozycji, nie chce kupowac wiecej. Moze i fajnie jest miec duza kolekcje gier ale pewnego dnia doszedlem do wniosku ze po cholere mi to ? Stoi, kurzy sie, nie gram, miejsce zajmuje, kosztuje.... i po co? Tylko po to zeby na to popatrzec. Wchodze sobie na watek kolekcjonerki i ogladam zdjecia kolekcji innych z ciekawosci, ale sam nigdy bym nie chcial miec tego w domu. Cos tam kiedys czytalem ze naczelny tego watku Gnoll, zaczal wyprzedawac swoja wielka kolekcje, a wydawac by sie moglo, ze nigdy sie jej nie pozbedzie - myslisz teraz tak samo? Ja mysle ze allegro sie kiedys upomni o te kolekcje. Teraz wole wersje elektroniczne na wirtulanym koncie, gdzie jak chce moge wejsc, wybrac, sciagnac, zainstalowac, zamknac przegladrke i pamietac o tym co mam.
Nie uważam, że edycje pudełkowe odchodzą w zapomnienie. Uważam, że kupowanie edycji pudełkowych w sklepach fizycznych(Empik, Media Markt) odchodzi w zapomnienie. Od zawsze kupuje gry w pudełku, ale zamawiam je przez internet.
Powiem to co zawsze. Kiedyś brzydziłem się dystrybucji cyfrowej jak tylko się dało, a teraz uważam ją za cud.
Gry są po prostu o wiele tańsze dzięki rożnych promocjom (np. ostatnie zimobranie: Bioshocki po 8zł gdzie w pudełku kosztują około 25zł) i to jest główny atut. Żeby nie było mam dużo pudełek ,ale po prostu już to całe kolekcjonerstwo mnie już w ogóle nie jara. Równie dobrze mogę mieć grę na Steamie i kupić sobie pudełko za 5zł na allegro ,albo samemu wydrukować okładkę.
U mnie prawie dokładnie tak samo jak u adam11$13. Czasami lubię kupić coś co naprawdę mi się podoba (np. Dark Souls 2 na pewno kupię w pudełku :) ), ale generalnie przestało mi zależeć, zwłaszcza po porównaniu cen.
kolekcjonowanie bzdur skończyłem w podstawówce :P serio po kiego komu pudełko od gry ? zacznijcie dobry alkohol zbierać albo coś co jest rzeczywiście użyteczne :)
Jak dla mnie pudełka zdecydowanie wygrywają. Wolę przepłacić te kilkanaście złotych więcej za grę w edycji pudełkowej i mieć satysfakcję z tego że faktycznie ją posiadam u siebie w domu na biurko mogę ją wsiąść do ręki, popatrzeć i mieć tą świadomość że te kilkanaście złotych więcej są w stanie zapewnić mi to uczucie tego że faktycznie posiadam dany tytuł niż wtedy gdyby figurował tylko gdzieś anonimowo w "chumrze" na jakiejś liście steama ,origina czy uplay. Co do jakości wydań pudełkowych to z własnego doświadczenia wiem że Ubisoft przywiązuje chyba największą uwagę do jakości wydań pudełkowych swoich największych tytułów.