TOP 10: Wielka demolka największych miast w Hollywood - Jędrzej Bukowski - 23 lutego 2014

TOP 10: Wielka demolka największych miast w Hollywood

Hollywood uwielbia przedstawiać widzom wielką rozpierduchę i niszczyć największe metropolie świata. Najwięcej kataklizmów bez wątpienia przeszedł Nowy Jork (co do tego nie mam żadnych wątpliwości!) jednak równie widowiskowo niszczono Paryż czy też Londyn. Z okazji premiery filmu "Pompeje" (to jest dopiero efektowna zagłada!), przyjrzyjmy się innym widowiskowym kataklizmom w kinie.

 

Trzęsienie Ziemi – Los Angeles

Lata '70 XX wieku, to wysyp filmów katastroficznych. Jednym z najsłynniejszych przedstawicieli tamtej fali jest obraz Marka Robsona zatytułowany po prostu "Trzęsienie ziemi".


Widzowie po raz pierwszy mogli zobaczyć zniszczenie Los Angeles na taką skalę. Miasto aniołów zamieniło się w piekło totalne! Przy realizacji filmu wzięła udział rekordowa wówczas liczba kaskaderów - 141 osób!


Mimo, że od premiery filmu minęło już 40 lat, to produkcja wciąż zachwyca świetnymi efektami specjalnymi i dźwiękowymi. Nic dziwnego - produkcja zdobyła właśnie w tych kategoriach Oscary.

 

2012 – cały świat

Wg kalendarza Majów, w 2012 roku miała nastąpić zagłada Ziemi. Jak widać, mamy rok 2014, zaś ludzkość ma się całkiem dobrze. Takiego motywu nie mogli jednak przepuścić przez palce filmowcy i wielkie studia hollywoodzkie.


Rolland Emerich specjalizujący się w realizacji epickich i katastroficznych widowisk, zrealizował film o jakże wymownym tytule - "2012".


Czego tu nie mamy?! Zagłada nadciąga z każdej strony i niszczy wszystko! Spece od efektów specjalnych mieli tutaj olbrzymie pole do popisu, zaś widzowie mogli zobaczyć demolkę wielkich i znanych miast.

 

 

World War Z – Filadelfia, Jerozolima

Ostatnimi czasy, popkultura na wszelkie możliwe sposoby eksploruje temat związany z apokalipsą zombie. "World War Z" został ciepło przyjęty, mimo wielu wad, jednak nie można odmówić jednego - przedstawienie zagłady wielkich metropolii jest naprawdę widowiskowe!


Wpierw obserwujemy wielką panikę i zniszczenie Filadelfii, jednak jeszcze bardziej wgniatają w fotel sceny przedstawiające atak na Jerozolimę otoczoną wielkim murem.


Żywe trupy są tutaj niczym powódź - żadna siła nie jest w stanie je zatrzymać!

 

 

Inwazja: Bitwa o Los Angeles – Los Angeles

Hollywood uwielbia przedstawiać najazd przybyszów z kosmosu na Ziemię. Jednym z filmów, który zrobił to nad wyraz efektownie to "Inwazja: Bitwa o Los Angeles".


Pierwsze minuty filmu to ostra jazda bez trzymanki! Demolka totalna w wykonaniu najeźdźców z kosmosu jest wprost przepiękna i ciężko odwrócić od niej wzrok.


Los Angeles po kilkunastu minutach seansu wygląda niczym z filmów postapokaliptycznych rodem z serii "Mad Max". Dzielni amerykańscy marines się jednak nie poddają i walczą o każdy zakątek ruin.

 

 

Dzień Niepodległości – Biały Dom, Nowy Jork

"Dzień Niepodległości" to esencja wielkiego hollywoodzkiego kina, w którym zagłada wygląda przepięknie! A wszystko przez najazd obcych z kosmosu.


Scena, która przeszła do historii kina to... zniszczenie przez statek najeźdźców Białego Domu. Szybko i bezlitośnie!


Kosmici demolują cały świat - mamy między innymi lotnicze ujęcia na zniszczone Los Angeles, ale co ciekawe... widać, że palmy są nietknięte. Czyżby zakamuflowane przesłanie, że natura wszystko przetrwa?

 

 

Godzilla – Nowy Jork

W tym roku do kin wejdzie nowa wersja "Godzilli" - pierwsze zwiastuny zapowiadają olbrzymią rozwałkę. Tymczasem pod koniec lat '90 swoją wersję zrobił nie kto inny jak Roland Emmerich.


Wielki gad zaatakował rzecz jasna Nowy Jork - idealne miejsce by wrzucić wielkiego potwora pośród drapacze chmur. I o ile sama produkcja fabularnie jest zwyczajnie mierna, o tyle efekty przedstawiające demolkę Manhattanu są pierwszej klasy.


Dzisiaj jesteśmy już przyzwyczajeni do efektów specjalnych wykonanych w formie CGI. Z kolei w latach '90 bardzo mocno wykorzystywano wszelkie makiety oraz prawdziwe dekoracje, przez co sceny wydawały się zdecydowanie bardziej realistyczne.

 

 

Pojutrze – głównie Nowy Jork

Po wielkim sukcesie "Dnia Niepodległości" oraz "Godzilli", Rolland Emmerich po raz kolejny postanowił roznieść Nowy Jork w drobny mak. Tym razem następuje gwałtowne ochłodzenie klimatu, pokrywając słynne miasto lodem.


Jest nad wyraz klasycznie i widowiskowo - wpierw mamy ujęcia wielkiego tsunami zalewającego całą metropolię, a następnie błyskawiczne ochłodzenie, tworząc ze Statuy Wolności lodową bryłę.


"Pojutrze" to obraz w sam raz na mrozy panujące za oknem. Zdecydowanie warto obejrzeć ten film w ciepłym pokoju, z gorącym kubkiem herbaty w ręku.

 

 

Projekt Monster – Nowy Jork

Matt Reeves wykorzystał popularność gatunku "found footage" i zamiast tworzyć niskobudżetowy horror rozgrywający się w klaustrofobicznych przestrzeniach, poszedł na całość i umieścił akcję w Nowym Jorku podczas ataku wielkich potworów.


Zniszczenie Nowego Jorku oglądaliśmy już na wiele sposobów, jednak dopiero w "Projekt: Monster" mogliśmy odnieść wrażenie, że jesteśmy w centrum wydarzeń istnej demolki.


No bo gdy przelatuje dosłownie obok nas głowa Statuy Wolności, to mimo woli, czujemy gęsią skórkę...

 

 

Seria G.I. Joe – Paryż, Londyn

Ten film to nieustająca akcja! Wybuchy, pościgi, efektowne strzelaniny - czego tu nie ma? Można zaryzykować stwierdzenie, że seria "G.I. Joe" to taka nieco uboższa wersja "Transformersów" Michaela Baya, jednak kilka scen zasługuje tutaj na szczególną uwagę.


Złowroga organizacja Cobra przeprowadza ataki terrorystyczne, ale o dziwo - wcale nie niszczy nic z Nowego Jorku czy też Los Angeles!


W pierwszej części za cel obiera sobie słynną Wieżę Eiffla, z kolei w dwójce, możemy zaobserwować Londyn rozpadający się niczym kostki domina. Amerykanie mieli już chyba dość oglądania ciągłej rozwałki ich największych miast...

 

 

Niemożliwe – Tajlandia

Po wielu produkcjach katastroficznych od tzw. "Master of disaster", czyli Rollanda Emmericha, "Niemożliwe" od Juana Antonio Bayony jest niczym "kino artystyczne".


Całość przedstawia losy rodziny – Marii, Henry'ego i ich trzech synów – którzy przeżyli tsunami w Tajlandii w 2004 roku. O ile samo przedstawienie katastrofy wygląda bardzo efektownie, o tyle jeszcze większe wrażenie na widzu robią późniejsze skutki przejścia fali.


"Niemożliwe" pokazuje dramat ludzki (w końcu historia oparta jest na faktach - życie straciło ponad dwieście tysięcy ludzi), ale stara się dać nam nieco nadziei. I chyba to jest główny magnes, który tak przyciąga przed ekran i nie pozwala oderwać wzroku do samego końca.

 


 

Podobają Ci się moje wpisy? Zachęcam do zaglądania na stronę, którą prowadzę:

Jędrzej Bukowski
23 lutego 2014 - 23:35