Od niedawna w kinach możemy oglądać film zatytułowany "Wyścig" ("Rush") przedstawiający losy rywalizacji dwóch kierowców Formuły 1, o którym więcej przeczytacie w recenzji jednego z blogerów. Jasne - mamy świetne aktorstwo i psychologiczną walkę, ale najważniejsze jednak są... samochody i olbrzymia prędkość! Dlatego z tej okazji przygotowałem małe zestawienie słynnych "scen samochodowych".
Różnych pościgów, ucieczek, wyścigów i wszystkiego co tylko może być związane z autami, w kinie pojawiło się w niezliczonej ilości. Przed Wami moje dziesięć ulubionych scen. Wiadomo - do takiego rankingu pewnie pasuje jeszcze z trylion innych scen, ale wybór jest czysto subiektywny. Jeśli uważacie, że inne sceny pasowałyby tutaj lepiej - zaznaczcie to w komentarzach.
No to jedziemy!
Bullitt (1968) – reż. Peter Yates
Legenda. Można zaryzykować stwierdzenie, że od tego się wszystko zaczęło. Górzyste San Francisco, Steve McQueen, Ford Mustang i pościg za Dodgem Chargerem. I pomyśleć, że to scena sprzed prawie 50 lat! Wciąż poraża dynamizmem i wspaniałym klimatem.
Matrix: Reaktywacja (2003) – reż. (wówczas) bracia Wachowscy
Jak wiemy, wszyscy wokół psioczą na kolejne części "Matrixa", jednak "dwójka" na stałe zapisała się w historii kina, dzięki niesamowitej scenie pościgu na autostradzie. Wachowscy poszli po prostu na całość, a dzięki "budżetowi z gumy", wybudowali na potrzebę tej sceny fikcyjną autostradę i kręcili poszczególne sceny przez kilkadziesiąt dni. Mam wrażenie, że ten fragment "samochodowy" nigdy się nie zestarzeje.
Blues Brothers (1980) – reż. John Landis
W tym zestawieniu nie mogło zabraknąć słynnego pościgu, w którym następuje dosłownie KASACJA policyjnych radiowozów. No i ta pocieszna muzyka w tle... ;-)
Mad Max 2 – Wojownik Szos (1981) – reż. George Miller
Seria "Mad Max" obrosła już kultem, głównie ze względu na swój niesamowity postapokaliptyczny klimat. Samotni jeźdźcy na pustkowiach jeżdżący w swoich przerobionych furach - to jest to! A jedna z pierwszych scen przedstawiająca Mela Gibsona w jego aucie kontra Raiderzy, to esencja całego klimatu i tego, co zobaczyć można później.
Tożsamość Bourne'a (2002) – reż. Doug Liman
Sam osobiście nie rozumiem fenomenu tej serii z Mattem Damonem, ale trzeba przyznać, że scena ucieczki Mini Cooperem po wąskich uliczkach Paryża jest fantastycznie zrealizowana i ma swój urok.
Terminator 2: Dzień sądu (1991) – reż. James Cameron
T-1000 goniący młodego Johnna Connora wielką ciężarówką, a w tle Arnie jadący na motorze ze strzelbą w ręku - gdy zobaczyłem pierwszy raz tę scenę na kasecie VHS, to przewijałem ją wielokrotnie. Dzisiaj być może już nie robi takiego wrażenia w porównaniu do innych tytułów, jednak sentyment pozostał ;-)
Ronin (1998) – reż. John Frankenheimer
Jeśli miałbym wskazać film, który wciąż mnie wciska w fotel ze względu na prędkość, intensywność i realistyczne pokazanie pościgów, to od razu na myśl przychodzi mi "Ronin". I ta "gwiazdorska obsada za kółkiem"!
Seria Szybcy i wściekli (2001 - 2013)
Ta seria jest tak głupia i absurdalna, że aż fajna. Ciężko tutaj przywołać jakiekolwiek sceny, bo wiadomo - wszystko obraca się wokół efektownych scen samochodowych.
Włoska Robota (1969) – reż. Peter Collinson
Wąskie i kręte włoskie uliczki najlepiej pokonywać mini-cooperami. DUŻĄ ILOŚCIĄ Mini-Cooperów! Być może dzisiaj to nie robi już tak wielkiego wrażenia jak pod koniec lat '60, ale wciąż miło się to ogląda.
Drive (2011) – reż. Nicolas Winding Refn
"Drive" pokochali wszyscy - głównie za klimat, który perfidnie przypomina kino sensacyjne z lat '80. Jedną z najważniejszych i najbardziej klimatycznych scen jest początkowa ucieczka przed policją ulicami nocnego L.A. - mimo że nie ma tutaj efektownej akcji, to atmosfera jest tak gęsta, że można ją kroić nożem.