Niebawem minie rok od zakończenia zbiórki na Kickstarterze, a od tamtej pory o następcy Neverhooda niczego nowego się do dowiedzieliśmy. Wszelka aktywność twórców na rynku wygasła, nie wiemy nawet czy produkcja ta powstaje, a jak już – to na jakim jest etapie. Niepokoję się, bo to właśnie Armikrog jest na mojej liście najbardziej pożądanych i oczekiwanych produkcji.
Zachwyt nad wydaną w 1996 roku przez DreamWorks Interactive produkcją z Klaymanem w roli głównej nie był w moim przypadku tak wielki, jak w odczuciu wielu innych graczy. Urodziłem się bowiem niewiele wcześniej od momentu debiutu Neverhooda i w tym okresie raczej nie wiedziałem czym jest komputer i do czego służy. W rzeczywistości minęło sporo czasu, gdy z samym PC-tem zapoznałem się na dobre, bo i wtedy to konsolki pokroju popularnego u nas Pegasusa a następnie PSX, wiodły prym.
Dopiero, gdy zacząłem interesować się grami wideo w stopniu bardziej zaawansowanym, niż przeciętny nastolatek, dowiedziałem się o Neverhoodzie. Mniej więcej 13 lat po premierze. Nie da się ukryć, że to spora przestrzeń czasu, a więc i również technologii, techniki i wszelkich standardów. Nie lubię tego robić. Nie lubię grać w stare gry – te jeszcze sprzed roku 2000, bo nie potrafię czerpać radości z produkcji obecnie już brzydkich wizualnie, niepłynnych i mocno ograniczonych na sferze rozgrywki. Fakt, nie należy dziś krytykować poziomu technologii z przeszłości, ale to dla mnie pewne bariery, które ciężko mi przeskoczyć.
Plastelinowy świat jednak do mnie przemówił. Ba, mimo już kiepskiej rozdzielczości i widocznych gołym okiem pikseli, zauroczył mnie doszczętnie. To ponadczasowe dzieło nawet dziś, w odświeżonej wersji, sprzedałoby się jak ciepłe bułki z Biedronki po niedzielnej mszy. Tak pozornie prosty sposób tworzenia, który wymagał jednak ogromu pracy sprawił, że granie na przestrzeni lat będzie zaakcentowane fantastycznymi uczuciami.
Przygodówka czarująca niesamowitym humorem, zestawem nieszablonowych rozwiązań, oraz obarczająca nas ogromnym zaangażowaniem. Trudna i czasami krytyczna, ale nie wywołująca negatywnych emocji w razie niepowodzenia. Dzieło wybitne niewątpliwie.
Na Armikroga czekam z niecierpliwością. Co jakiś czas googluję tytuł w celu znalezienia jakichkolwiek nowych informacji o jego stanie. Na daremne. Sieć milczy – żadnych nowych informacji. Twórcy milczą – oficjalna strona przedstawia tylko wielki napis będący tytułem. 27 czerwca skończyła się zbiórka pieniędzy na Kickstarterze, gdzie zebrano 974.578$. Od tej pory jak makiem zasiał. Wszelka aktywność wygasła. Pragnąłbym chociażby potwierdzenia, że prace trwają, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Tymczasem premiera zapowiedziana była na lipiec tego roku, a mamy za chwilę maj. Nie napawa to optymizmem i nawet gdyby premiera miała nastąpić w pierwszy miesiąc wakacji, to czy te dwa miesiące wystarczą na reklamę, pokazanie się na rynku? Czy twórcy są pewni swego i wiedzą, że ot tak ich gra sprzeda się zadowalająco?
Plany są niesamowite – to faktycznie Neverhood w nowym wymiarze. Postać Klaymana pełni Tommynaut, a towarzyszyć mu będzie Beak-Beak, mały, ślepy pies. Ta dwójka kompanów wylądowała na obcej planecie, gdzie zostali uwięzieni w fortecy Armikrog, skąd tytuł. Wszystko w tej samej otoczce wizualnej, ten sam charakter rozgrywki i znany humor. Wszystko tworzone jak pierwotnie - z użyciem ton plasteliny formowanej przez tą samą ekipę. Nad całością rozbrzmiewają jęki, krzyki i wszelkie inne dziwaczne dźwięki wydobywające się z ust i instrumentów genialnego Terry’ego Taylora. Ponadto ogłoszono, że będziemy mieli do czynienia z polską wersją językową, bo bohaterzy będą zdolni mówić – co wbrew pozorom na zaprezentowanym trailerze, wcale nie psuje dziewiczego klimatu milczącego plastelinowego ludka. Przeciwnie – dźwięki brzmią przyjemnie, zabawnie i adekwatnie do tego co widzimy (choć to wnioski po minutowym zwiastunie).
jeden z soundtracków
Pragnienie jest ogromne, choć fanem przygodówek jako takich wcale nie jestem. Neverhood to jednak produkcja szczególna. Gra, z której wypływa pasja, która bawi pokolenia swoją prostotą i skomplikowaniem jednocześnie. Mając na uwadze to, że ta sama ekipa, w ten sam sposób tworzy swoje kolejne dzieło, obok Armikrog nie można przejść obojętnie. Trzymam kciuki by projekt został zrealizowany, a gra w końcu zadebiutowała. Może nie w lipcu, może nawet nie w tym roku, ale jednak wskrzeszenie szeregu tych unikalnych emocji przydałoby się każdemu graczowi.