Ostatnimi czasy Ubisoft coraz częściej kopiuje swoje własne pomysły implementując je w swoje kolejne produkcje. Wszyscy chyba znamy coraz bardziej widoczną politykę „trendową” francuskiej firmy. Wykorzystywanie jednakowych mechanik i rozwiązań w kolejnych tytułach AAA to w tym wypadku już żadna nowina. Moją uwagę przyszył jednak jeden element kreowanych przez Ubisoft wirtualnych światów. Zwierzęta.
I na dobrą sprawę wszystko zaczęło się od rewolucyjnego Far Cry’a 3. Rewolucjico prawda w rozgrywce jako takiej faktycznie nie było. W tym przypadku mamy do czynienia z ewolucją. Tego pierwszego, oznaczającego gwałtowną zmianę – słowa użyłem jednak ze względu postawę samego Ubisoftu oraz niewyobrażalne wzniecenie marki Far Cry. Francuzi zrobili bowiem niewyobrażalnie genialne dzieło. FPSa, który łączy w sobie świetny scenariusz, intrygujący, sandboxowy świat i wartką akcję. Całość doprawiona jest takim klimatem, że wykonywanie z pozoru banalnych i nudnych czynności, sprawia tutaj naprawdę masę radości.
Jedną z takich czynności jest polowanie na zwierzynę. Po zaimplementowaniu wielu mniej i bardziej egzotycznych zwierzaków, w pełni interaktywnych i pełniących bardzo istotną funkcję, chciało by się rzec, że wręcz tego można było oczekiwać. Że właśnie ten dodatkowy element rozgrywki jest tak adekwatny do charakteru gry, że dodanie go było oczywiste. Ależ było kompletnie przeciwnie. Przed premierą i materiałami zwiastującymi obecność i znaczenie czworonogów(i dwunogów też) zwracano uwagę raczej na dynamiczną rozgrywkę, fantastyczne i intrygujące fragmenty fabularne, główne postacie i tropikalną rozwałkę. Nikt w istocie nie brał poważnie pod uwagę zwierząt. Dlaczego?
Sama ich obecność i różnorodność była zaskoczeniem. Poza tym nikt nie przypuszczał, że to właśnie zwierzęta będą jedną z największych atrakcji beztroskiego rozkoszowania się otwartym światem. Tego jeszcze nie było. Powiązanie stworzeń z głównym wątkiem, wykorzystywanie ich do walki z przeciwnikami i produkcji ekwipunku, to absolutna rewolucja w branży produkcji wysokobudżetowych. I wszystko to z rąk Ubisoftu! Niewątpliwie to duży krok dla gier jako takich. Inspiracja dla twórców produkcji stawiających na otwartość i ogrom otaczającego świata, a przede wszystkim świetne urozmaicenie rozgrywki.
Ubisoft zupełnie zdał sobie sprawę z reakcji ludzi i wykorzystał to w 100% Bardzo dobrze, bo w ten sposób firma upowszechnia ten trend, aż za kilka lat jego implementacja będzie standardową czynnością w podczas tworzenia, co z biegiem czasu nie będzie wzbudzało wielkich emocji u graczy. Niemniej zapoczątkowane w FC3 zwierzaki przeskoczyły do wydanego pół roku później dodatku Blood Dragon, następnie pirackiego Black Flag – w tej samej, wręcz niezmienionej formie. Z najnowszym Assassin’s Creedem mam zresztą problem, bo szalenie imponuje mi ta gra mimo faktu, iż biorąc pod uwagę mechaniki, cele i pomysły, to perfidna kopia FC3.
I tekst ten nie ujrzałby nigdy światła dziennego, gdyby nie beta The Crew. Po raz kolejny Ubisoft wprowadził coś przełomowego. Zwierzęta w grze wyścigowej? Wszystko się zgadza. Mamy ogromny, otwarty świat, który swoją obszernością i krajobrazami imponuje, a wrażenia najbardziej potęgują właśnie te małe stworzenia raz na jakiś czas przebiegające przez ulicę. Lis, Sarna – nie istotne. Nie ważne też, że na tą chwilę są niematerialnymi duchami przez które da się przejechać. Sama ich obecność ożywia środowisko i przynajmniej symuluje jego ogrom oraz naturalność.
Ubisoft zbyt często i przesadnie lubi wykorzystywać swoje pomysły. Niektóre są bardziej rozwinięte niż pierwotne, niektóre kilka lat z rzędu bezpośrednio kopiowane, a jeszcze inne tkwią gdzieś między tymi dwoma stanami. Nawet Watch_Dogs – marka w świeża, nowa, niezmącona, ma w sobie garść charakterystycznych dla Ubi mechanik i rozwiązań. Modzie tej poświęcę jeszcze osobny tekst, bo system się powtarza i nawet The Crew zajeżdża specyficznym francuskim stylem. Niemniej nieraz czerpanie z tego co „się spodobało” wychodzi na dobre nie tylko im, ale i nam – graczom, a to znaczy również całej branży gier. Upowszechnianie obecności interaktywnych i pełniących istotną funkcję w świecie zwierząt, jest czynnością bardzo pozytywną i inspirującą. Z biegiem czasu naprawdę może przynieść to upragniony skutek, na co z zaciekawieniem czekam.