Prezentacja nowego iPhona nie była żadnym zaskoczeniem. Od tygodni było już wiadomo z przecieków, jak dokładnie będzie wyglądał i jakie będzie miał rozmiary. To, że będzie zegarek - też podejrzewano, ale dzięki ujawnieniu go na pół roku przed rozpoczęciem sprzedaży - nikt nie wiedział jaki będzie. Tim Cook mógł w końcu wypowiedzieć słynne zdanie Jobsa i mantrę wielu fanów Apple - "One more thing..."
Wrześniowa konferencja zapowiadała się wyjątkowo już po ogłoszeniu jej daty. Miała odbyć się we Flint Center for the Performing Arts w Cupertino - miejscu, w którym odbyły się premiery sztandarowych produktów dla Apple - pierwszego Makintosha i pierwszego iMaca. Obok centrum zbudowano też specjalnie drugi budynek, ściśle zakryty przed oczami gapiów. Osoby uczestniczące w budowie i przygotowaniach miały zaklejone aparaty w swoich telefonach specjalną taśmą, która zmieniała kolor w przypadku zerwania, wszędzie kręcili się ochroniarze. Na imprezę zaproszono dziennikarzy ze świata mody, po raz pierwszy od afery z iPhonem 4 - zaproszenie dostali też przedstawiciele serwisu Gizmodo.
Prezentacja nowego iPhona nie zaskoczyła nikogo. Przez to, że telefony są produkowane masowo na kilka miesięcy przed prezentacją, by sprzedaż mogła ruszyć już po 10 dniach - liczba przecieków jest co roku na tyle duża, że jedyną niespodzianką była nazwa większego iPhona 6 - Plus. Apple uległo trendom i wymaganiom klientów, wprowadzając telefony z dużymi ekranami - 4,7 cala oraz 5,5. Ten ostatni przejął kilka funkcji tabletu iPada Mini, m.in pozwala na wyświetlanie systemu w trybie poziomym. Nowy iPhone wygląda też trochę jak iPad, jego boki i brzegi zaokrągliły się - wygląda dokładnie tak, jak na kilku fantazyjnych renderach w czasie spekulacji na temat iPhona 5. Wtedy każdy wzdychał do tych projektów i narzekał na wtórność wyglądu piątki. Dziś głosy w sieci wzdychają za dawnymi kanciastymi brzegami, niezbyt przychylnie patrząc na nowy wygląd.
iPhone 6 może się w sumie podobać, choć z niewiadomych powodów straszą dwie rzeczy - brzydkie paski z tyłu - za szerokie, zbyt wyróżniające się kolorem (zwłaszcza na złotym iPhonie) - oraz wystający obiektyw aparatu. Rozumiem, że w paskach biegną anteny, ale można to było zrobić jakoś dyskretniej. Kompletnie nie rozumiem za to wystającego "pryszcza" kamery! Do tej pory iPhone zawsze królował swoim "designem" mając jednolicie płaskie powierzchnie z tyłu i z przodu - "szóstka" łamie tą perfekcję i leżąc na stole będzie "koślawa". Być może ma to napędzać sprzedaż etui, zwłaszcza gdy Apple zabrało się za ich produkcję, ale zdecydowanie lepiej byłoby zrobić grubszy telefon z równą powierzchnią. Wyścig producentów w cienkości sprzętu jest chyba tylko pompowaniem swojego ego - "tak, możemy zrobić jeszcze cieńszy", podczas gdy grubszy telefon wygodniej się trzyma, może też mieć pojemniejszą baterię. Brak Jobsa, który miał obsesję na punkcie takich detali, jest chyba aż nadto widoczny w tym wypadku.
Nowy iPhone jest oczywiście szybszy, ma więcej pikseli na cal (choć maksymalna rozdzielczość to full HD - i tylko w iP6 Plus), niewiadomą była kamera. Tu również są istotne usprawnienia - iP6 Plus posiada optyczną stabilizacje obrazu (6 cyfrową) - zdjęcia robione w słabym oświetleniu wyglądają rewelacyjnie. Nowa kamera może spowolnić film do 240 klatek na sekundę, lub przyśpieszyć - tworząc automatycznie tzw. time-lapsy - filmy poklatkowe. O wiele szybciej ma działać autofokus. Amatorzy "selfies" mogą teraz robić je w seriach wielokrotnych ujęć.
Premierę telefonu zakończyła prezentacja systemu elektronicznych płatności Apple Pay, czyli NFC - ale trochę prościej, szybciej, bezpieczniej - wykorzystując czytnik linii papilarnych w iPhonie. W Polsce szybko go pewnie nie zobaczymy.
Konferencję Apple zdominowała jednak prezentacja zupełnie nowego produktu. W końcu padło dawno niesłyszane zdanie "one more thing..." - i pokazano mityczny iWatch, który okazał się: Apple Watch. Początek jego ujawnienia poprzez dobrze zmontowany filmik był naprawdę imponujący - marketing zadziałał świetnie, a Tim Cook zdobył nieśmiałe owacje na stojąco. Sam zegarek wywołuje jednak mieszane uczucia. Z jednej strony - Apple przemyślało go w wielu szczegółach. Nie jest to tylko rozwinięcie telefonu, które pokazuje nam powiadomienia. Ogromna ilość najróżniejszych aplikacji i wsparcie dla oprogramowania firm trzecich, szerokie możliwości personalizowania, używanie dyskretnych wibracji jako narzędzia komunikowania się pomiędzy użytkownikami i do udzielania wskazówek w pieszej nawigacji (genialny pomysł!), sprytne "crown wheel" do obsługi oraz różne rozmiary zegarka i mnóstwo pasków dla każdego stylu - to na pewno zalety nowego produktu.
Dyskusyjny jest jego wygląd - może się podobać lub nie. Szkoda, że nie dotarła tu jeszcze miniaturyzacja i cienkość iPhona - Apple Watch jest trochę "bulwiasty", i pomimo złotego koloru i stylowych pasków - zdecydowanie bardziej męski niż damski. Nie ma też żadnej rewolucji w czasie działania baterii. To co kompletnie mi się nie podoba, to interfejs użytkownika. Jest brzydki, pełen niekonsekwencji - trójwymiarowe emotikonki mieszają się z płaskimi ikonami, wszechobecne czarne tło jest trochę przytłaczające, a jaskrawe kolory nie wyglądają na nim dobrze. Z niedowierzaniem to piszę, ale interfejs Androida na konkurencyjnych smartwatch'ach, np. Moto360 jest o niebo bardziej elegancki, przemyślany i spójny. Dyskusyjne jest zapotrzebowanie na tego rodzaju gadżet - czy smart zegarki przyjmą się w ogóle jako urządzenie codziennego użytku? Czas pokaże, czy nowy produkt Apple odniesie sukces, czy pozostanie ciekawostką na miarę iPhona 5C.
Prezentacja Apple zakończyła się kilkoma akcentami muzycznymi - również dość znaczącymi dla Apple i dla muzyki. Na scenie wystąpiło U2 i blisko związany z Apple Bono. Ogłosili oni premierę swojego najnowszego albumu "Songs of Innocence" i jego dostępność zupełnie za darmo dla każdego użytkownika iTunes, od teraz do 13 października. Płyta U2 została zaprezentowana w krótkim klipie - wzorowanym na słynnej reklamie iPoda. Warto zaznaczyć, że w tym momencie z oferty sklepu Apple zniknął iPod Classic - obecny tam od 2009 roku.
Jakiś czas temu, Tim Cook wyznał w wywiadzie, że ten rok ma być przełomowy dla Apple w kwestii prezentacji nowych, rewelacyjnych produktów. Kolejne premiery już za miesiąc - być może zobaczymy coś więcej, niż tylko szybszego iPada Air 2.
W nowej reklamie występują Justin Timberlake i Jimmy Fallon
U2 w stylu dawnych reklam iPoda