'South Park' w wielkiej formie. Tak dobrze nie było od lat! - promilus - 18 listopada 2014

"South Park" w wielkiej formie. Tak dobrze nie było od lat!

Jedna z najbardziej znanych kreskówek dla dorosłych doczekała się już osiemnastego sezonu. „South Park” wrócił w wielkim stylu. Po siedmiu odcinkach ogłaszam, że przygody Cartmana i spółki nadal warto oglądać. Jest się z czego śmiać.

Mniej więcej od… drugiego sezonu można było usłyszeć malkontentów opowiadających, że „South Park” się skończył, że najlepsze już dawno za nim. Wraz z kolejnymi sezonami malkontentów tylko przybywało. Trudno się nie zgodzić, że serial miał swoje słabsze momenty, ale daleki jestem od opowiadania, że w pewnym momencie zaczęła się jazda w dół. Wszystkich, którzy po drodze porzucili „South Park”, zachęcam do powrotu przed telewizory. Osiemnasta seria bawi i uczy. Twórcy udowadniają, że nadal mają głowy pełne pomysłów.

Od lat siłą serialu jest szybkie reagowanie na bieżące wydarzenia na świecie. To nie jest produkcja, której pełny sezon jest przygotowywany po zakończeniu poprzedniego, a później tylko stacja wypuszcza kolejne zrobione epizody. Tworzenie serialu bardziej przypomina kolejne wydania telewizyjnych wiadomości, a nie podobne mu produkcje. Zdarza się, że nad odcinkiem pracują jeszcze w dniu, kiedy ma zostać wyemitowany. To się nazywa robić coś na ostatnią chwilę. Taka polityka doprowadziła nawet do pewnego zgrzytu, gdy rok temu jeden z odcinków nie wyszedł, bo… nie wyrobili się i stacja pokazała powtórkę starszego epizodu. Ryzykowna produkcja ma jednak swoją wartość. To przede wszystkim kapitalna publicystyka. Wczoraj wybrali prezydenta? OK - dzisiaj „South Park” wyśmieje ten wybór. Gdyby robili to w Polsce, a kolejny odcinek miałby zostać wyemitowany dzisiaj, na bank zainteresowaliby się nieudolnością Państwowej Komisji Wyborczej. Żart na ten temat opowiedziany za kilka miesięcy nie będzie już tak śmieszny. Nie mamy, niestety, swojego „South Park”, nad czym ubolewałem już dawno temu.

Ten sezon jest tak dobry między innymi dlatego, że dotyka aktualnych tematów i bardzo celnie je komentuje. To nawet taka mądra publicystyka, ale bez zanudzania, a na wesoło. Zdążyli już ponabijać się np. z serwisów typu Kickstarter, skomentować ebolę, modę na drony i dietę bezglutenową. W tym miejscu chciałbym pozdrowić swoją dziewczynę, która jest na takiej diecie, a śmiała się podczas oglądania odcinka razem ze mną. Zresztą - ona czasami pomaga mi w korekcie, więc co złego to nie ja. To kobiety są wszystkiemu winne.

Oglądając „South Park” można odnieść też wrażenie, że pod płaszczykiem satyry jest to serial z misją. Tak odbieram chociażby odcinek o niby darmowych grach, ale wymagających mikropłatności. Twórcy są świetnymi obserwatorami otaczającej nas rzeczywistości. To najprawdopodobniej cecha, bez której zwyczajnie nie da się robić takich seriali jak „Family Guy”, „South Park” i „Simpsonowe”.

W tym sezonie mniej podobał mi się właściwie tylko jeden odcinek, a był on skupiony na powracających co jakiś czas Nathanie i Mimsy'm, czyli dwójce niepełnosprawnych dzieci. Niby nadal był bliski popkulturze, ale nie przepadam za sytuacją, gdy w ogóle nie pojawiają się główni bohaterowie. Z drugiej strony, ostatni odcinek fabularnie był tak zakręcony i jednocześnie bezsensowny, ze wybaczam im takie niewielkie odstępstwa od wysokiej formy. Powiadam wam – epizod „Grounded Vindaloop” to spokojne TOP10 najlepszych odcinków w historii „South Park”. Oby serial utrzymał formę. Dobrą wiadomością jest sam fakt, że osiemnasty sezon można oglądać na Comedy Central i to z napisami.

promilus
18 listopada 2014 - 18:55