Od wydania najnowszego dodatku do World of Warcraft minął już ponad miesiąc, można więc pokusić się o podsumowanie i wnioski jakie się nasuwają. Warlords of Draenor okazał się wielkim sukcesem. Do gry, po dłuższej przerwie, powróciło ponad 3 miliony graczy, tak, że ogólna liczba subskrypcji wzrosła do ponad 10 milionów. Przedstawiony świat jest ogromny, różnorodny, wypełniony treścią i po prostu ciekawy. Wprowadzono kilka rewolucyjnych zmian (dla jasności: rewolucyjnych jak na WoW’a), najważniejszą z nich jest oczywiście garnizon oraz system towarzyszy. Przez całą jednak rozgrywkę czułem, że czegoś brakuje.
Wszystko prezentuje się bardzo dobrze, praktycznie każdy gracz wypowiada się o dodatku w superlatywach. Na wstępie muszę zaznaczyć, że także mi dodatek przypadł do gustu, bawiłem się przy nim świetnie. Przez ponad miesiąc gry cały czas z tyłu głowy miałem jednak myśl, że coś jest nie tak. Wszystkie elementy zostały wykonane w sposób mistrzowski. Do żadnego z nich nie możemy się przyczepić. Wszystko jest dopracowane, jednak gra nie zachwyciła mnie jako całość. Czemu? Wydaje mi się, że po prostu Blizzard wykonał wszystkie aspekty rozgrywki na wysokim poziomie, nie zauważając jednocześnie, że gra ma swoje lata i przydałyby się większe zmiany, aby przyciągnąć graczy. Odbija się to na ogólnym odbiorze produkcji.
Czy więc w niedalekiej przyszłości konieczne będzie wprowadzenie World of Warcraft II? Moim zdaniem tak. Kiedy to nastąpi? Nie wiem, ale prawdopodobnie w Blizzardzie istnieje już komórka odpowiedzialna za projektowanie następcy kultowego MMO. Wydawcy czekają jednak na odpowiedni moment, który przyjdzie prawdopodobnie w momencie dalszego odpływu graczy i pieniędzy z subskrypcji. Nie wydaje mi się, żeby Warlords of Draenor utrzymał graczy na dłużej i exodus graczy będzie taki sam lub nawet większy niż w przypadku Mists of Pandaria. Poniżej chciałbym przedstawić kilka luźnych przemyśleń co do tego, dlaczego będzie jednak konieczne wydanie następcy WoW’a.
Zacznijmy od najważniejszej kwestii, a mianowicie wyczerpania samej formuły gry. Każdy kolejny dodatek wprowadza takie same elementy. Dostajemy nową serię zadań, kilka nowych instancji, raidów czy wierzchowców. Warlords of Draenor wyróżniało się jedynie wprowadzenie garnizonów. Tyle, że w tym momencie pojawia się problem co z garnizonami zrobić w przyszłości. Zostaną w tym samym miejscu a my dostaniemy możliwość dalszej rozbudowy? Nie będzie to zbyt praktyczne, gdy konieczna będzie wyprawa na drugi kontynent za każdym razem gdy będziemy chcieli coś dodać lub zmienić. Dostaniemy możliwość budowy kolejnego garnizonu w nowym miejscu? Ok, fajnie, ale będzie to powtórka z rozrywki, więc nic ciekawego. Pozostawienie garnizonów jedynie na Draenorze też nie będzie żadnym rozwiązaniem. Na obecności garnizonów już teraz cierpią główne miasta, które praktycznie wymarły od wprowadzenia Warlords of Draenor.
Powróćmy jednak do tematu. Większość graczy już teraz może powiedzieć co będzie zawierał kolejny dodatek: nową linię fabularną, 8-10 nowych dungeonów, 2 lub 3 Raidy, nowy kontynent, a jak będziemy mieli szczęście to nową rasę lub klasę. Trzeba jednak przyznać, że nadal będzie to odgrzewany kotlet, gracze niczym nie zostaną zaskoczeni. Jedyną zmianą, która mogłaby zaskoczyć byłaby zmiana samej mechaniki walki. Nie wydaje mi się jednak, żeby Blizzard się na to zdecydował. Cała gra tworzy tak skomplikowaną i współzależną układankę, że jakakolwiek przebudowa mogłaby się skończyć kompletną katastrofą.
W tym momencie płynnie przeszliśmy do kolejnego argumentu za nowym WoW’em. Gra jest niemiłosiernie skomplikowana. Wynika t przede wszystkim z historii gry. Przez 10 lat dodawano do niej kolejne elementy i rozbudowywano istniejące. Obecnie poznanie gry na średnim poziomie wymaga co najmniej kilku miesięcy intensywnego grania. Dla poznania wszystkich możliwości jakie gra oferuje poświęcić musimy lata. Doświadczeni gracze czują się w tym środowisku idealnie, ale dla nowych lub niedzielnych graczy jest to nie lada wyzwanie, które skutecznie zniechęca do rozgrywki. Kolejna wersja Warcrafta pozbawiona byłaby tej wady. Programiści mieli by możliwość zaprojektowania gry od nowa, umieszczając tam tylko te elementy, które się sprawdziły. Nawet gdyby nie odjęto żadnego elementu, zaprojektowanie gry na nowo umożliwiłoby bardziej intuicyjne oraz prostsze rozmieszczenie funkcji.
Kolejnym argumentem na rzecz „aktualizacji” WoW’a jest silnik graficzny. Niestety od razu widać, że jest to produkcji po prostu stara. Co prawda w tego typu grach grafika nie jest najważniejsza (Tibia wiecznie żywa), ale jest to czynnik zniechęcający przede wszystkim nowych graczy. Ile lat taka grafika będzie względnie akceptowalna? Dwa, trzy, pięć? Może i tak, ale nie dłużej, na pewno nie, jeśli chodzi o grę na poziomie światowym. Co Blizzard zrobi, gdy problem przestarzałej grafiki zacznie zniechęcać graczy? Najrozsądniejszym rozwiązaniem byłoby po prostu „odnowienie” szaty graficznej, nowe tekstury, modele postaci, efekty czarów itp. Wszystko brzmi rozsądnie dopóki nie weźmiemy pod uwagę wielkości tej gry. Opracowanie nowej szaty graficznej dla wszystkich obiektów wymagałoby lat pracy dla tysięcy grafików. Nie jest to możliwe zarówno ze względów logistycznych jak i finansowych. Jedynym wyjściem dla Blizzarda jest wydanie następcy WoW’a, w którym szata graficzna będzie mogła być stworzona od podstaw, a wielkość gry nie będzie stała na przeszkodzie.
O sile World of Warcraft w dużej mierze stanowi tło fabularne, a więc historia świata, bohaterowie, rasy czy po prostu klimaty gry. Przez 10 lat swojego istnienia świat rozbudował się do ogromnych rozmiarów. Przemierzyliśmy kilka kontynentów, poznaliśmy tysiące postaci i uczestniczyliśmy w dziesiątkach kampanii wojennych. Czy więc WoW II powinien kontynuować historię serii? Otóż moim zdaniem nie. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem byłoby opowiedzenie historii od początku, zmieniając ją lekko, rozbudowując, w niektórych momentach pozbywając się nieścisłości i czyniąc ją dużo ciekawszą. Dzięki temu mielibyśmy okazję ponownego spotkania dziesiątek legendarnych postaci, których brak znacząco osłabiłby nową grę. Jednoczesne rozbudowanie opowiedzianej historii zapobiegłoby odczuciu deja vu. W niektórych przypadkach czasami lepiej zrobić remake historii w HD niż opowiadać kontynuację. W pewnym sensie podobny zabieg został już przeprowadzony w najnowszym dodatku. Ponownie spotykamy dziesiątki dobrze znanych postaci i przemierzamy kontynent częściowo poznany w poprzednich dodatkach. O tym, że takie rozwiązanie dobrze się sprawdza może świadczyć chociażby najnowszy Mortal Kombat, który jest remake’em pierwszych trzech odsłon cyklu z początku lat ’90 i został świetnie przyjęty zarówno przez nowych jak i starych graczy.
Argumentów za oraz przeciw powstania kontynuacji WoW’a są dziesiątki, moim jednak zdaniem nastąpi to szybciej niż możemy przypuszczać. Przed sobą mamy jeszcze maksymalnie jeden, dwa dodatki. Oczywiście możliwe jest, że Blizzard zdecyduje się na „unowocześnienie” obecnej gry zamiast wydawania nowej, jednak m.in. z powodu argumentów przytoczonych powyżej nie wydaje mi się to prawdopodobne.
Jakie jest wasze zdanie na ten temat? Powyższy tekst jest jedynie moją subiektywną opinią popartą mniej lub bardziej obiektywnymi argumentami. Przez ile lat waszym zdaniem WoW utrzyma się w obecnej postaci na rynku?