Liczba graczy, którzy przed wielu laty doskonale bawili się przy Excitebike idzie chyba w miliony. Proste, acz niezwykle miodne wyścigi małych motorków z NES-a/Pegasusa potrafiły pożreć długie godziny, czy to na rywalizacji z czasem, czy na projektowaniu nowych tras. Na początku lat dziewięćdziesiątych był to niewątpliwie przebój i źródło przedniej rozrywki. Po latach na Wii trafił remake, Excitebike: World Rally i każdy zyskał szansę, by wyruszyć w nostalgiczną podróż w czasie.
Koncept zabawy nie uległ zmianie. Małe motorki pędzą w prawo po trasach składających się z czterech linii i pokonują kolejne wzniesienia, skocznie i korytka błota. Tu wciąż chodzi o wykręcenie jak najlepszego czasu na trasie i wywalczenie najwyżej możliwej oceny. Jest jednak też kilka nowości, jak możliwość zmiany kamery i rywalizacji przez sieć. Pojawiły się też nagrody za wywalczone w trudach noty „S”, a w glorii i chwale powrócił edytor tras. Zmian w ogólnym rozrachunku jest jednak niewiele i nie wnoszą one do zabawy aż tak wiele. A to z kolei sprawia, że dzisiaj nowym Excitebike jakoś trudniej się ekscytować.
Problem w tym, że tak naprawdę trudno mieć pretensje do twórców za niewielką liczbą nowinek. Ich produkcja na pewno ucieszyła wielu fanów oryginału, którzy marzyli o powrocie do świata motocrossowej rywalizacji i możliwości rywalizacji przed sieć ze znajomymi. Tego w oryginalne brakowało i można przypuszczać, że przynajmniej kilkuset dawnych posiadaczy NES-a z niekłamaną radością powitało premierę World Rally na Wii. Nienaruszony szkielet, pozostawiony bez zmian schemat zabawy na pewno przyjęli oni z ulgą, obawiając się nieudanych eksperymentów i niepotrzebnych udziwnień.
Z punktu widzenia gracza, który jednak mimo sentymentu stara się trzeźwo ocenić grywalność tej odsłony Excitebike, trudno jednak być zachwyconym. Ten koncept naprawdę boleśnie się zestarzał i dzisiaj nie bawi już tak jak przed laty. Trochę szkoda, że autorzy jednak nie poszli na kompromis i nie zmodyfikowali nieco podstawowych założeń gry, dodając parę nowych pomysłów. Zawsze przecież mogli zaoferować dwa tryby zabawy, „Classic” i „New”, by ewentualnie móc obronić się przed gniewem zatwardziałych fanów oryginału. Pozostali za to zyskaliby miodną zabawkę na długie godziny. Obecnie Excitebike nie da się odbierać w tych kategoriach, bo wszystko jest zbyt proste, a przez to szybko staje się monotonne. Jeszcze gorzej jest w przypadku braku możliwości zabawy przez sieć (lub świadomej rezygnacji z niej). O podzielonym ekranie nikt w Monster Games niestety nie słyszał, a to w przypadku takiej party-konsoli jak Wii duże niedopatrzenie.
Niecałą godzinę zajęło mi przejechanie dwóch turniejów i wywalczenie kilku „esek”. Niestety już w tym momencie zaczęło wiać nudą. Rywalizacja z czasem nigdy nie potrafiła mnie specjalnie zmotywować, a tutaj na niej opiera się cała zabawa. Przewidziane za maksowanie gry nagrody, nowe malowania motocykla, nic w tej kwestii nie zmieniają. To kiepskie prezenty dla gracza, który zdecyduje się poświęcić czas i nerwy na wykręcanie najlepszych czasów. Zmieniające się w zależności od miejsca rywalizacji scenerie to też za mało, by odwrócić uwagę gracza od prostego schematu zabawy i niewielkiej liczby napotykanych utrudnień na trasie.
Czy remake Excitebike: World Rally w takiej formie był potrzebny? Sporo osób jego premiera ucieszyła. Najbardziej nostalgiczni fani Nintendo zyskali szansę na powrót do przeszłości, z kolei producent i wydawca trochę zarobili małym nakładem sił. A że znajdzie się też grupa, którą rozczaruje niewielka liczba zmian i nowości? Oni muszą to po prostu przeboleć i poszukać rozrywki w innych, podobnych tytułach. W przypadku Excitebike upływający czas jednak niekoniecznie był łaskawy...