Na początku 2007 roku, przed premierą Modern Warfare - gry o drugiej wojnie światowej miały jeszcze całkiem dobrą pozycję na rynku. Przeskok do współczesnych czasów był dla Activision wielką niewiadomą i wiązał się z biznesowym ryzykiem. W przypadku porażki przygód Soap’a i kapitana Price’a, w produkcji była inna gra - Call of Duty: The Devil’s Brigade. Co ciekawe - była to realistyczna, taktyczna gra akcji z widokiem TPP, z naciskiem na skradanie się i eksplorację!
Produkcją gry zajęło się świeżo utworzone studio Underground Development, które powstało na gruzach Z-Axis Games. W zespole nie brakowało weteranów pracujących wcześniej w Electronic Arts, Lucas Arts czy Eidos, a samo Z-Axis tworzyło gry już od 1996 roku. Gwoździem do trumny okazała się ich ostatnia produkcja X-Man: The Official Game, po której wiele osób odeszło z zespołu. Pozostali, zjednoczeni pod nową nazwą Underground Development, z błogosławieństwem Infinity Ward i wsparciem finansowym Activision rozpoczęli pracę nad nową grą, pod sekretną nazwą Codaa - Call of Duty Action Adventure.
Inspiracją dla gry była autentyczna historia z czasów drugiej wojny światowej - powstanie i działalność grupy do zadań specjalnych - 1st Special Service Force, nieoficjalnie zwanego The Devil’s Brigade, The Black Devils, The Black Devils’ Brigade, czy Freddie’s Freighters. Oddziały składały się tylko z Amerykanów i Kanadyjczyków (ponoć z Kanady pochodzili sami najbardziej honorowi i odznaczeni żołnierze, a z USA - największe męty i zakapiory). Byli to ówcześni komandosi, wyszkoleni do skrytego przenikania na tyły wroga, specjaliści od walki zimą i w górach, używający unikatowego, niestandardowego sprzętu, jak np. karabin M1941 Johnson. Brygada powstała w 1942 roku i w latach 1943-1944 walczyła we Włoszech, m.in. pod Anzio oraz w południowej Francji. Liczącej łącznie 1800 ludzi brygadzie przypisuje się zlikwidowanie 12000 żołnierzy wroga oraz wzięcie 7000 jeńców. 1st Special Service Force rozwiązano w grudniu 1944 roku, ale stworzyła ona podwaliny do powstania słynnych amerykańskich Zielonych Beretów oraz Kanadyjskich Sił Specjalnych.
Historia powtórzyła się w 2001 roku, kiedy ponownie doszło do zjednoczenia kanadyjskich i amerykańskich żołnierzy z elitarnych JTF2 oraz Delta Force w jedną siłę uderzeniową, która wykonywała tajne operacje w górach Afganistanu, na krótko przed oficjalną inwazją na ten kraj.
W 1968 roku ukazał się film pod tytułem The Devil’s Bigade, przedstawiający powstanie jednostki oraz jedną z ich akcji, a całość bazowała na książce, której autorem był jeden z żołnierzy walczących w 1st SSF. Quentin Tarantino nie ukrywa, że Brygada Diabła zainspirowała go do nakręcenia Bękartów Wojny, a Brad Pitt nosi w tym filmie naszywkę 1st SSF. O takich właśnie żołnierzach miało opowiadać oglądane z perspektywy trzeciej osoby - Call of Duty: The Devil’s Brigade.
Zespół pracujący nad grą, z paroma nowo zatrudnionymi ludźmi zintegrował się grając… w betę trybu wieloosobowego Modern Warfare!
Prace rozpoczęto na pięć miesięcy przed premierą COD 4. Ekipa zdołała zrobić jedynie małą prezentację dla Activision, pokazującą ogólną koncepcję i klimat gry w jednej, przykładowej misji. Punktem wyjścia był niemiecki generał, który miał pozostać w Rzymie aż do przybycia armii aliantów, wtedy miał wysadzić wszystkie mosty i ewakuować się. Rolą gracza było zabezpieczyć wspomniane budowle przed zniszczeniem, działając skrycie i bez hałasu. Mapa obejmowała okolice mostów, plażę na brzegu rzeki Tybr czy system kanałów. Nasza postać mogła wydawać rozkazy swoim kompanom za pomocą „krzyżaka” na padzie, używać systemu osłon czy też zabijać wrogów „po cichu”. Tempo gry było nieporównywalnie wolniejsze i brakowało tak charakterystycznej dla serii filmowości, ale zespół zdawał sobie sprawę, że coś takiego też będą musieli zrobić i uwzględniali to w swoich planach.
Gra miała rozpoczynać się zgodnie z prawdą historyczną, pierwszą akcją Diabłów - spektakularną wspinaczką na Monte La Difensa - liczący prawie 500 metrów klif, w nocy, podczas deszczu, przy ogłuszającej kanonadzie artylerii, która bombardując Niemców, zabezpieczała wspinaczkę. Jeden z uczestników wspomina te chwile jako „wkroczenie prosto do piekła”. Planowana na 5 dni operacja zabrała im raptem 2 godziny - podobne tempo akcji i widowiskowość planowano wprowadzić do wielu fragmentów powstającej gry.
Skąd wziął się przydomek jednostki - „Diabły”? 1st SSF działała w tak małych grupach, że otwarta walka podczas dnia byłaby samobójstwem. Zamiast tego, często podkradano się nocą do niemieckich okopów i likwidowano wrogów nożami. Przy każdej twarzy i hełmie zostawiano specjalnie zamówione czarno-białe naklejki, z symbolem oddziału i napisem „najgorsze jeszcze was czeka”. To właśnie przez nie Niemcy zaczęli nazywać ich „Black Devils”, a twórcy z Underground Development planowali w jakiś sposób przenieść do gry system zostawiania takich naklejek.
Ostatecznie grę anulowano po 9 miesiącach prac. Dlaczego? Nie z winy tego, że gra zapowiadała się słabo. Nie było jednego, konkretnego powodu - raczej seria kilku mniejszych, które nawarstwiły się w nieodpowiednim momencie. Pierwszy z nich to niewątpliwie ogromny sukces Modern Warfare, który pozwolił Activision po raz pierwszy od 15 lat osiągnąć szczyt wśród wydawców. Była to prawie wyłączna zasługa Infinity Ward i wydawca był tego świadom. W branży powszechna była wiedza o tym, jak bardzo sfrustrowane jest Infinity faktem nie posiadania praw do swojego wielkiego dzieła i być może Activision nie chciało drażnić ich w takim momencie włączaniem do marki trzeciego po Treyarch studia.
Drugim i chyba znacznie istotniejszym powodem było nadchodzące niebawem połączenie Activision z Vivendi Games - właścicielem tytułów Blizzarda i Sierry. W takich momentach bilans zysków i wydatków powinien być tak czysty i klarowny, jak to tylko możliwe, dlatego wygodniej jest po prostu zamknąć jakiś projekt, niż szukać dla niego dziesiątek milionów dolarów na dalszą produkcję (COD: The Devil’s Brigade nie było oceniane jednorazowo, a w kilku etapach - dopiero po którymś razie dawano zielone światło do zakończenia prac). Aktualny skład Undeground Development nie mógł też się pochwalić żadnym wspólnym projektem z przeszłości, a samo Devil’s Brigade niosło ze sobą ryzyko rynkowej porażki, zwłaszcza po tak ciepłym przyjęciu zmiany na współczesną wojnę w CoDzie.
W marcu 2008 projekt zlikwidowano, a niedoszłym twórcom zlecono pracę nad Guitar Hero: Van Halen, by w końcu zamknąć studio w 2010 roku. Informacje o grze zakopano tak głęboko, że pojawiły się one dopiero po pięciu latach od rozpoczęcia prac. Szkoda, że nie przyszło nam zagrać w Call of Duty: The Devil’s Brigade. W obecnych czasach nagły zwrot i kompletny reboot serii powracający do drugiej wojny światowej jest raczej niemożliwy i nie miałby uzasadnienia, ale jakiś spin-off, druga, wydana z mniejszym rozmachem gra obok „pełnoprawnego” CODa? Oby w końcu Activision odważyło się na taki eksperyment…
Jedyny zachowany fragment dema rzymskiej misji Devil's Brigade
widać system wydawania rozkazów oraz "stealth kill"