Filmowy 2015 rok. Najlepsze z najlepszych - promilus - 19 stycznia 2016

Filmowy 2015 rok. Najlepsze z najlepszych

Z takimi podsumowaniami zawsze jest ten sam problem. Jakie przyjąć ramy czasowe? Brać pod uwagę datę obejrzenia, premierę na świecie, a może premierę w Polsce? Przyjąłem to trzecie rozwiązanie. To był dobry rok. Wbrew modzie, najlepiej na wielkim ekranie sprawdziły się oryginalne koncepcje, a nie kolejne części starych filmów. Nie brakowało pozytywnych zaskoczeń.

Najlepszy klimat

Kategoria, którą każdy rozumie inaczej. Ja rozumiem tak, że postawiłem na "Sicario". Denis Villeneuve już jest reżyserem, na którego filmy się czeka. Po "Labiryncie" i "Pogorzelisku" stał się specjalistą od ponurych produkcji z pogranicza thrillera i dramatu. Ciężko o lepszą osobę, która mogłaby się zająć tematyką karteli. Północny Meksyk jest równie niebezpiecznym miejscem do życia jak Syria. Skorumpowani policjanci i brutalnie zwalczające się kartele stanowią tu codzienność dla mieszkańców. Villeneuve wchodzi tam bez rzucania łatwych ocen, zdając sobie sprawę z zastanej sytuacji. Genialne zdjęcia, aktorstwo i historia, w której może i zdarzają się scenariuszowe bzdury, to i tak wciąga jak młody gniewny kokainę.

Najlepszy pastisz

Matthew Vaughn śmiało może rywalizować z Quentinem Tarantino. U obydwu widać taką samą miłość do kina. "Kingsman: Tajne służby"to nieformalna kontynuacja "Kick-Assa". Podobne szalone pomysły (scena w kościele!), brutalna zabawa i postawienie gatunkowego szablonu na głowie. Tylko tutaj Colin Firth wciela się w bohatera tak kompletnie innego od tych, co zazwyczaj grywa. To obowiązkowa pozycja dla wszystkich fanów gatunku i miłośników bawienia się kinem. Nie trafi do wszystkich, ale schemat jest prosty. Podobał ci się "Kick-Ass", pokochasz "Kingsmana".

Najzabawniejszy film

To także jedno z większych zaskoczeń. Po przeczytaniu opisu "Agentki", spodziewałem się czegoś w stylu "Stój, bo mamuśka strzela", czyli humor raczej familijny, który nawet nie ociera się o coś mocniejszego. Jak się cieszę, że nie miałem racji! Komedia z Melissą McCarthy to zdecydowanie propozycja dla starszych widzów, którzy lubią dosadniejszą i mniej poprawną zabawę. Jedna z tych komedii, w której zabawne sceny pojawiają sie tak często, że jeszcze nie skończysz się śmiać z poprzedniej, a tutaj następna - jeszcze lepsza. Idealnie rozpisani bohaterowie, włącznie z drugim i trzecim planem (Statham i jego opowieści!). Wielki potencjał na sequel.

Najstraszniejszy film

Gdy myślisz, że w horrorach było już wszystko, to pojawia się taki film jak "Coś za mną chodzi". Już dawno zło nie było tak niezdefiniowane. Zawsze w tym gatunku bardziej straszyło nieznane od tego, co już widzimy i rozumiemy. Twórcy dobrze zdają sobie z tego sprawę, dlatego w ich horrorze zagrożeniem jest każdy, z pozoru normalnie wyglądający. W takich warunkach wystarczy włączyć kamerę i wyczekiwać na tego kto zaraz wyjdzie zza kadru. Powoli, bez klasycznego wyskakiwania - straszy bardziej.

Najciekawszy eksperyment

Gdyby dokumentalne telenowele (czy jak tam zwie się ten gatunek, na który składają się takie potworki jak "Dlaczego ja?") wyglądały tak jak "Co robimy w ukryciu", to oglądałbym każdy odcinek. Przezabawna komedia o wampirach, którzy zdecydowali się opowiedzieć o swoim życiu ekipie telewizyjnej. Okazuje się, że w Nowej Zelandii też robią dobre filmy.

Największe osiągnięcie

To wielki wstyd dla Polski, że taki film jak "Karbala" musiał powstawać przez kilka lat, bo brakowało pieniędzy. W międzyczasie zmienili się nawet aktorzy odgrywający główne role. W bólach udało się zrobić naprawdę porządną produkcję wojenną - bez taniego patosu i z bardzo dobrymi zdjęciami. Absolutnie nie mamy się czego wstydzić i możemy pokazywać "Karbalę" na zachodzie. Tak powinna wyglądać nasza kampania wizerunkowa.

Najlepszy film

Kto by pomyślał, że najlepszym filmem roku będzie animacja. "W głowie się nie mieści", to produkcja szalenie inteligenta, błyskotliwa, a jednocześnie przystępna i zabawna. Nominacja do Oscara za scenariusz nie jest tutaj przypadkowa. Skandalem jest brak nominacji w kategorii najlepszego filmu, ale to już temat na inną okazję. Pixar niemal każdym kolejnym filmem udowadnia, że można lepiej i ciekawiej. Kiedyś za szczyt ich możliwości uznawałem film "Wall-E". Teraz spadł na drugie miejsce.  

Inne ważne filmy, dla których zabrakło kategorii: "Ex Machina", "Still Alice", "Whiplash", "Birdman", "Hidden".

promilus
19 stycznia 2016 - 20:15