Do trzech razy sztuka. Film animowany może być tak długo śmieszny, ale nie pięć lub więcej. Dajcie tej bajce odejść godnie, a nie wyciskacie z tego ile się da. Jedyne, co zostało w tym filmie śmieszne to wiewiór, który od zawsze był niezdarą, która tylko tworzy chaos i zamęt, gdzie się pojawi. Przez niego nawet kilku z was może sądzić, że to on jest odpowiedzialny za stworzenie kosmosu, który znamy dziś!
Kiedy pierwszy raz usłyszałem, że w kinie ma pojawić się nowa część "Epoki Lodowcowej" nie wiedziałem, co powiedzieć, bo dla mnie ta seria filmów animowanych skończyła się na trzeciej części. Jednak sam fakt, że zobaczę starą ekipę znanych mi postaci, których dubbingują nasi rodzimi aktorzy zmotywował mnie by ruszyć się do kina. Wiecie, tak tylko dla nich.
Pierwszą rzeczą, która uderzyła mnie, gdy film zaczął się rozkręcać to fakt, że poczułem się staro. Nie, dlatego, że pierwsza część filmu wyszła około 12 lat temu, ale dlatego, że Diego i Maniek mają swoje drugie połówki. Wiecie takie na życie!
Czy tylko ja byłem jedyną osobą na sali, która czuła się dziwnie, że na samym satarcie twórcy uderzają nas miłością? I to wiecie, taką, która pachnie happy endem? To tak trochę jakby początek filmu był jego końcem.
Pamiętacie postaci Zdzisia i Edka? No wiecie, takie dwa oposy, które zawsze wykorzystały jakiś moment do tego by się pośmiać lub zrobić coś głupiego. Sid w sumie też robił głupie rzeczy, które sprawiały, że miał podpalony ogon, do czegoś się przylepił, czy został wystrzelony w powietrsze jak z procy. Teraz? W nowej "Epoce Lodowcowej" to po tych postaciach spodziewałem się, że gdy tylko coś głupiego się dzieje to one będą odpowiedzialne. Tak faktycznie było i w tym wypadku, ale chwilowo.
Jednak poziom tych żartów był żenujący. Na sali kinowej można było słyszeć śmiechy, bo były tam oczywiście dzieci, które, jak wiadomo cieszą się ze wszystkiego, nawet, jeśli którejś z postaci stanie się niedobrego. Gdzie podziały się faktycznie śmieszące wszystkich żarty, które były na miejscu.
Nie byłbym sobą, gdybym nie napisał o swojej ulubionej postaci. Mowa oczywiście o największym pechowcu, jaki istnieje, czyli wcześniej wspomniany przeze mnie wiewiór. To on zawsze jest sprawcą największych kataklizmów albo raczej orzeszek, którego zawsze przypadkiem wepchnie w miejsca, które się do tego kompletnie nie nadają. Jak możecie zobaczyć na załączonym wcześniej filmiku wyżej wspomniany gryzoń zostaje odkrywcą kosmosu!
Jak jednak wypada stara ekipa, jeśli chodzi o dubbing? Oczywiście, jak na najwyższym poziomie! Cezary Pazura, Wojciech Malajkat i Piotr Fronczewski oraz reszta znów wcielają się w dobrze nam znane postaci. I tym razem też nie zawiedli. Wyciągają z nich to, co najlepsze! Maniek jest sceptykiem, Diego optymistyczny, czasem poważny, ale zawsze pozytywny. Sid nigdy się nie zmieni, będzie głupcem, a jego głos każdego w tym utwierdzi. Cokolwiek powie, będzie albo głupie albo śmieszne, gwarantuje.
Mimo tych wszystkich rzeczy, które wspomniałem wyżej cały ten film animowany można jak najbardziej polecić do obejrzenia. Najlepiej rodzinnie, bo głównie pod to ten film został zrobiony. Może nie jest to już poziom wcześniejszych części "Epoki Lodowcowej", ale jak najbardziej, jako film animowany nadaje się by zabić, któryś piątek z Superkinem na TVNie.
Ja osobiście mam mieszane uczucia po wyjściu z sali kinowej, bo dla mnie fakt, że pojawia się kosmos jest trochę przegięciem. Czy twórcy nie mogli wymyślić czegoś lepszego? Czegoś, co by pokazało, że jeszcze coś da się zrobić z tym filmem? Pomysł z kosmosem jest dla mnie przegiętym, ale to tylko moja opinia. Dla mnie ta seria skończyła się na trzeciej odsłonie filmu, więc gdzieś w 2009 roku. Ja wiem, że znajdą się tacy, co będą musieli na to iść z faktu rodzeństwa, dzieci itd, ale ostrzegam, że to nie to samo, co kiedyś!