Kiedy Rick & Morty byli na ustach wszystkich moich znajomych, którym nie jest obca platforma Netflix, wiedziałem, że to może być coś dobrego, skoro ciągle o tym słyszę. Jednak wtedy nie miałem do tego głowy, ale dziś coś mnie ruszyło, aby napisać o tej produkcji kilka słów.
Dosłownie wczoraj odkryłem, że w Polsce dostępne są komiksy związane z szalonym naukowcem i jego wnukiem, które przedstawiają zupełnie inne historie niż te, jakie możemy oglądać w odcinkach obecnie czterech sezonów serialu.
O tej produkcji pisał również nasz inny autor, którego tekst możecie przeczytać tutaj, co oczywiście polecam, bo właśnie dzięki niemu powróciłem do tego serialu, którego już od jakiegoś czasu mi brakowało.
Chciałbym by mój wpis był dla was tekstem, który powie wam odrobinę więcej, dlaczego warto to obejrzeć, ale oczywiście postaram się również, by był to wpis w miarę wolny od spoilerów, ponieważ ich nikt nie lubi, ale w niektórych wypadkach niestety, ale będą one nam potrzebne.
Stworzony przez Dana Harmona (autor świetnego Community) oraz Justina Roilanda na przełomie 2013 i 2014 roku Rick and Morty to serial opowiadający o przygodach dwóch tytułowych bohaterów. Rick to nieprzejmujący się kwestiami moralnymi typowy szalony naukowiec ze sporym problemem z alkoholem. Natomiast jego wnuczek, Morty, to zwykły nastolatek, który ma zwykłe problemy pokroju dziewczyny, która nie zwraca na niego uwagi. Nie jest to jednak typowa, przerysowana i pozbawiona asertywności fajtłapa jak to często bywa w takich duetach. Razem z Rickiem, który stworzył urządzenie do podróży między wymiarami, przeżywają różne przygody i zmagają się z problemami w innych światach.
Powyższy cytat jest idealnym dowodem, dlaczego ten serial jest świetny, chociaż jego główny pomysł nie jest zbytnio oryginalnie, jednak uważam, że to właśnie fakt, że nie jest to coś nowatorskiego, ale jednocześnie daje sporo pole do popisu, jeśli chodzi o fabułę odcinków.
Patrząc po tym, co działo się na przestrzeni czterech sezonów, to mogę śmiało powiedzieć, że obaj główni bohaterowie mimo swoich różnic wywarli na mnie wrażenie jakby ich przygody (nieważne jak zakręcone) to dopiero początek, a twórcy jeszcze nie pokazali pełni swoich umiejętności.
Ta produkcja to naprawdę wybuchowa mieszanka humoru, gagów i innego rodzaju wygłupów, które w parze z naprawdę nieprzewidywalną fabułą w kolejnym świecie przedstawionym w formie kreskówki dla dorosłych jest świetną odskocznią od tego, co standardowo serwuje nam platforma Netflix.
Nie mogę się doczekać premiery IV sezonu serialu.
Nie ukryję, że produkcja Dana Harmona oraz Justina Roilanda dla mnie jest serialem, który już od momentu oglądania pierwszego odcinka wpisał się na listę moich ulubionych tworów tego typu zaraz przed Family Guy (ale o tym dziele dowiecie się więcej innym razem), więc można powiedzieć, że tęsknię za tą całą mieszanką wariactwa i absurdu, ponieważ świetnie się bawię podczas kosmicznych podróży z wiecznie napitym Rickiem i jego wnukiem, który nigdy niczego nie ogarnie.
Brakuje mi innych postaci, które dodają barw całości!
Ci, co oglądali serial to wiedzą, że Rick oraz Morty nie są jedynymi postaciami, które napędzają ten serial. Mowa tutaj oczywiście o pozostałych członkach rodziny Smith, których polubiłem na przestrzeni wszystkich odcinków.
Chciałbym, by IV sezon serialu sprawił, że niektóre z nich jeszcze bardziej pokażą, co potrafią lub może i nawet przejdą jakąś drogę, która zmieni ich role w całości, ale nie zmieni ich roli w grupie, którą jest rodzina Ricka i Morty’ego. Sam dla przykładu nie lubiłem strasznie postaci Jerry’ego, który na przestrzeni paru odcinków pokazał, że w takiej pogmatwanej historii zawsze potrzebny jest ten najmniej mądry, ponieważ serial bez niego nie miałby momentami sensu i to właśnie jego chciałbym zobaczyć więcej w jakichś jeszcze bardziej idiotycznych sytuacjach.
Więcej mieszanki tego, czego byś się nie spodziewał!
Rick & Morty jest produkcją, która świetnie żongluje konwencjami, ponieważ znajdziemy tam rzeczy, które trafią do każdego, chociaż sposób ich przekazania jest raczej tylko dla dorosłych, to mamy tutaj do czynienia z podejściem twórców, które można określić: Po bandzie, ale poczekaj, możemy jeszcze bardziej wcisnąć Cię w fotel, jak nie humorem, to znajdziemy coś, co pokaże Ci, że nie mamy granic przyzwoitości i moralności. – Jakby scenariusz serialu pisał sam Rick, który udowadnia przez cały serial, że nie posiada tego, a już zwłaszcza nie posiada żadnego z tych dwóch rzeczy, a zwłaszcza tego drugiego.
Więcej Ricka w Ricku!
Postać dziadka Sancheza zawsze uświadamiała mi jedną rzecz, którą czasem widzę w naszym prawdziwym społeczeństwie, a mianowicie chodzi o to, że ciężko dziś jest być kimś, kto jest mądry, bo zawsze znajdzie się jakiś niemądry, który zabije w tobie jakąkolwiek ochotę pracy nad czymkolwiek, by ten świat (a w wypadku serialu to wszechświat) był lepszym miejscem dla każdego.
Rick zawsze miał dość specyficzne podejście do radzenia sobie z tymi mniej inteligentnymi od siebie (co zawsze pokazywał dość dosadnie, nawet w stosunku do swojego wnuka, chociaż akurat do niego miał o wiele więcej pokładów cierpliwości), a robił to tak dobrze, że momentami miałem wrażenie, że mam przed sobą drugiego Doktora House, chociaż Rick był specjalistą od wszystkiego, co kosmiczne, a nie od tego, co nie gra w człowieku.
Prawdziwe życie gdzieś tam jest, chociaż nie znajdujemy zbytnio jego przełożenia w serialu.
Family Guy i Simpsonowie mają to do siebie, że niektóre ich odcinki wręcz przewidują niczym prorok, wydarzenia, które mogą zdarzyć się w prawdziwym świecie. Jednak patrząc na to z perspektywy czasu, to powiem wam, że mnie to kiedyś śmieszyło, a dziś niestety przeraża.
W wypadku Rick & Morty spotykałem się tylko z jednym przypadkiem, gdzie historia odcinku, zamiast bawić, to mnie przestraszyła. Otóż nasi bohaterowie trafili do świata, gdzie nie było zasobów, miasta były zniszczone, a ludzie walczyli o przetrwanie, jakby to był drugi, ale kreskówkowy Mad Max.
Widać było, że twórcy inspirowali się filmem, ale niestety trafił się tam wątek, gdzie postaci rozmawiały między sobą na temat tego, co tak naprawdę spowodowało, że świat jest na granicy zagłady, a to wprawiło mnie w zastanowienie, bo w końcu dążymy do tego samego, ale z naszą planetą, chociaż nie do końca wielu z nas jest tego świadomych, bo przecież destrukcja naszej Ziemi nie przechodzi niektórym ludziom przez myśl, gdzie inni zastanawiają się jak ją ratować.
Wiem, że to dziwny przykład, ale tego było mi mało w tym serialu, co patrząc, chociażby po stanie naszej polityki na świecie mogłoby przyczynić się do wielu ciekawych scen w serialu, z których będziemy się śmiać w najlepsze, a potem zastanawiać się, czy może to faktycznie nastąpi.
Więcej genialnych odniesień do innych dzieł popkultury!
Ostatnimi czasy odnajduję coraz większą przyjemność płynąca ze znajdowania połączeń z innymi tytułami, których w serialu Rick & Morty jest od groma, a jakby się jeszcze nad tym pochylić to licznik pokazałby pewnie setki, jak nie tysiące drobnych ukrytych niespodzianek.
Warto tutaj wspomnieć, że w tym serialu twórcy świetnie przedstawili to, że jako ludzie z jednej strony obalamy naukę Bogiem, a samą egzystencję bóstwa nauką, a fantastyczność odnosimy do świata realnego i odwrotnie.
To świetnie pokazuje, jak czasem niezdecydowani jako ludzie jesteśmy, bo z jednej strony uciekamy od naszego prawdziwego świata w inny, by mieć mniej problemów, a tak naprawdę ciągle jesteśmy gdzieś pomiędzy tym wszystkim, co świetnie widać po przygodach Ricka i jego wnuka, a masowe nawiązanie obecne w serialu też pokazuje, jak wielką rolę odgrywa popkultura we wszystkim, co nas otacza, a gdyby nie ona i jej zawiłości to wiele odcinków tego serialu wcale by nie powstało. Do premiery IV sezonu serialu jeszcze trochę pozostało, ale jednego jestem pewien, a mianowicie tego, że po twórcach można spodziewać się naprawdę wszystkiego od masy absurdu aż do naprawdę porąbanych pomysłów, co tylko jeszcze bardziej potęgują moją chęć podróży w czasie, by odkryć ich przygody, które serdecznie wam polecam.