Brytyjska edycja Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela przekroczyła drugą sześćdziesiątkę, jednak numer sto dwudziesty, wbrew wcześniejszym założeniom, nie okazał się ostatnim. Tak jak numery 1-60 skupiały się na przeprowadzeniu nas przez “erę Bendisa” przy Avengers, a pozycje 61-120 koncentrują się na większych starociach, tak kolejne albumy (w założeniach 120-150) w całości będą się składać z pozycji z Marvel Now! Gdy fani komiksu w Polsce słyszą hasło “Marvel Now”, myślą “Egmont”, co wiąże się oczywiście z faktem, że to wydawnictwo zajmuje się publikowaniem komiksów Marvela ze słynnej inicjatywy z 2012 roku. Z tego właśnie powodu plany Hachette tworzą nam ciekawą sytuację na polskim rynku.
Zaznaczam na wstępie - info o kontynuacji kolekcji pochodzi z wydania brytyjskiego, podczas gdy w polskiej serii potwierdzono póki co 120 numerów. Zajmiemy się tu teoretyczną sytuacją jaka miałaby miejsce, gdyby Hachette zdecydowało się przedłużyć WKKM i u nas.
Egmont rozpoczął wydawanie 11 serii, natomiast na liście brytyjskiej ujawniono 21 pozycji (z 30 planowanych). Po skreśleniu z nich eventów (dwuczęściowe Infinity, dwuczęściowy Original Sin, oraz Death of Wolverine) mamy 16 komiksów będących przede wszystkim pierwszymi story arcami z danych serii. Z dotychczas wydanymi pozycjami Egmontu pokrywa się aż 6 tytułów, plus wspomniane eventy (których pewnie będzie więcej w WKKM, a które na pewno ukażą się na polskim rynku). Sam ten fakt jest niewielkim problemem, bo niedzielni czytelnicy pozostaną przy kolekcjonowaniu WKKM lub kupią wybrane tomy, a zaangażowani fani pewnie wybiorą pełne serie Egmontu. Ciekawostką jest, że w ciągu roku/dwóch dostalibyśmy duble świeżych komiksów, o jakich kilkanaście miesięcy temu mogliśmy jedynie pomarzyć. Oczywiście nikt nie robi z tego problemu w państwach gdzie komiksy są lepiej dostępne, ale w przypadku tak bliskich premier wyczekiwanych komiksów możemy zaobserwować zjawisko, które można określić jako “zaklepanie rynku”.
Egmont widzi co się dzieje na rynku, natomiast polski oddział Hachette nie bardzo. Jestem pewien, że kolekcja idzie tak jak nakaże “centrala”. Przy okazji wydłużenia kolekcji o drugie sześćdziesiąt tomów byłem świadkiem sytuacji, gdy społeczność uruchomiła projekt selekcji najbardziej pożądanych komiksów i wysłała wydawnictwu specjalnie przygotowany katalog sugerujący tytuły wyczekiwane w tomach 61-120. Była to reakcja na niemające pokrycia w rzeczywistości wypowiedzi z polskiego oddziału Hachette, jakoby “czekali na sugestie” i “brali pod uwagę wszystkie komiksy Marvela”. Kawał roboty został odwalony, katalog poszedł pocztą, a druga seria ostatecznie wygląda tak jak miała wyglądać zawsze - analogicznie do edycji czeskiej. To skłania mnie to stwierdzenia, że jeśli doczekamy się “trzeciej fali” WKKM to nie ma co liczyć na jakiekolwiek poprawki, uwzględniające pozycje aktualnie wydawane w Polsce.
Tu wkracza wspomniane wyżej “zaklepanie rynku”. Polscy sympatycy Marvela z miejsca skreślili trzecią serię WKKM, bo zbyt wiele dubli w tak małym okresie czasu ich zirytowało. Pozostanie jedynie zakup tomów o mniej znanych postaciach, natomiast czytelnicy kupujący kolekcję regularnie pewnie pociągną ją do 150 tomu. W takim przypadku wcześniej wydane tomy od Egmontu mogą zaszkodzić kolekcji, ale w związku z obecnością mniej znanych bohaterów w WKKM, Hachette może trochę pokrzyżować plany wydawcy Marvel Now. Już zostało zapowiedziane, że 2017 ukażą się komiksy z postaciami nie tak popularnymi jak Avengers, czy X-men, więc fani wypatrują Hawkeye’a, All-New Ghost Ridera, Ms. Marvel, czy Silver Surfera. Jeśli jednak ukażą się one najpierw w Wielkiej Kolekcji, a zaangażowani fani nie dostaną potwierdzenia, że Egmont wyda to w późniejszym terminie, to obecny wydawca Marvel Now może stracić na tych pierwszych tomach. Jako sympatyk zbierania całych serii (WKKM po pierwszej sześćdziesiątce kupuję wybiórczo) liczę, że obecna sytuacja skłoni Egmont to jakichś przeciwdziałań i szybszych zapowiedzi nowych komiksów, by zdążyć przed WKKM “zaklepać sobie rynek”.