Recenzja A Bird Story - ten ptak chyba był papugą - A Very Special Snowflake - 22 sierpnia 2016

Recenzja A Bird Story - ten ptak chyba był papugą

A Very Special Snowflake ocenia: A Bird Story
50

Freebird Games znane ze swojej gry To the Moon podjęło się kolejnej gry przygodowej, tym razem o nazwie A Bird Story. Nie jest to ani sequel do poprzedniej gry studia, ani prequel mimo tego samego uniwersum i pewnych powiązań, których doszukiwali się gracze. Można powiedzieć, ze A Bird Story zostało zrealizowane w jakiś sposób dobrze, ale czy jest w ogóle potrzebne graczom? A w szczególności tym, którzy mieli już podobne doświadczenie z To the Moon?

 

Trafiamy do tego samego uniwersum. I tutaj w zasadzie powiązania z To the Moon powinny się skończyć. Jednak większość graczy identyfikuje głównego bohatera, a jest nim chłopiec z ptakiem ze złamanym skrzydłem, jako Johnny’ego Wylesa z poprzedniej gry studia. Tylko że miałaby być to historia, kiedy był młody, bo w To the Moon Johnny był już staruszkiem. Przechodząc jednak do rzeczy – chłopiec. To w niego się wcielimy i przeżyjemy jego historię.

 

Przygotujcie się jednak na to, że A Bird Story będzie... grało niemal samo. Gdyby nie fakt tych skromnych interakcji, grę lepiej byłoby nazwać visual novel. Ale że jakieś interakcje są, to tak też się nie stało. Powiedzmy jednak sobie szczerze: A Bird Story zachowuje się tak, jakby miało ochotę tylko opowiedzieć nam wspomnianą historię chłopca i ptaka ze złamanym skrzydłem, a interakcja jest sprowadzona do wciskania klawiszy – w większości naprawdę głupiego wciskania klawiszy. Niejednokrotnie poczujemy, że tego w grze być nie powinno.

 

 

Nie możemy jednak zapominać, że to studio Freebird Games i gdyby nie przejmować się tym, że gra w zasadzie nie jest grą, to zyskałaby wysoką ocenę. Ponownie otrzymujemy świetną opowieść, albo może świetnie przeprowadzoną, pokazaną, bo jej niepowtarzalności tutaj raczej nie ujrzymy. Opowieść jakich dużo i niestety ta jest bardzo liniowa. Gramy więc w grę, którą przechodzimy i nigdy więcej do niej nie wracamy. Wynosimy z niej tylko doświadczenie, które albo będziemy wspominać, albo mieć je totalnie gdzieś. W wypadku A Bird Story, niestety bardziej to drugie.

 

Nie chciałem jednak podchodzić do tej gry tak brutalnie, ale należy obiektywnie i szczerze powiedzieć, że to nic takiego. To prawda, że to dobra opowieść, to prawda, że z świetnym soundtrackiem i dopracowaniem. Wszystko wydaje się być takie dopięte na ostatni guzik. Ale tylko z pozorów to ma sens i gra nie oferuje niczego innego niż To the Moon, a na pewno niczego więcej.

 

 

O ile To the Moon w ramach tego gatunku mogło wydać się czymś nowym czy świeżym, tak tutaj otrzymaliśmy powtórkę, do tego gorzej zrealizowaną, której ckliwość nie współgra z przyjemnym odbiorem, jaki mogliśmy otrzymać wcześniej. Gra, która nie jest grą, stała się jeszcze słabą kopią i powtarzalnym doświadczeniem. Freebird Games wyraźnie powinno spróbować czegoś innego, bo zdecydowanie wyczerpało temat. I mojej opinii nawet pozostałe dobrze zrealizowane elementy nie zmienią. Ta gra zdecydowanie nie musiała powstawać.

A Very Special Snowflake
22 sierpnia 2016 - 20:30