Premiera Rycerza z Arkham, czyli pierwszy poważny test dla zwrotów na Steamie
Batman: Arkham Knight - recenzja najgorszego pecetowego portu długo po premierze
Batman: Arkham Knight lepszy na konsolach niż pecetach
Moje oczekiwania względem NextGenowego Batmana: Arkham
Mroczny Rycerz w końcu porządnie tłucze łotrów - recenzja Batman: Arkham Asylum
Cześć Batman. Tęskniłeś? - recenzja Arkham City
W ostatnim czasie pojawiła się szczęśliwa dla wielu z nas informacja o planowanym albumie z utworami dedykowanymi najnowszej produkcji RockSteady - grze Batman: Arkham City. Składanka ukaże się 4 października, na dwa tygodnie przed światową premierą gry. Wśród artystów, których będzie można tam posłuchać, znajdują się m.in. Serj Tankian (System Of A Down), Panic! At The Disco czy Coheed and Cambria. Utwór tych ostatnich o wdzięcznym tytule "Deranged" ("Obłąkany") został właśnie oficjalnie udostępniony w Internecie, możecie posłuchać go w rozwinięciu.
Batman: Arkham City to jedna z tych gier, którym warto poświęcić każdą ilość miejsca na stronie. Dlatego też nie zrażony faktem, że eJay ledwie kilka postów temu dawał upust swojemu entuzjazmowi skierowanemu w stronę produkcji studia Rocksteady, postanowiłem pociągnąć temat człowieka-nietoperza. No, może "pociągnąć" to za dużo powiedziane, bo mam zamiar tylko wrzucić najnowszy trailer i okraszyć go kilkoma zdaniami (zbędnego) komentarza.
Nie lubię wróżyć z fusów, ale tylko masowa katastrofa może przeszkodzić Batman: Arkham City w zdobyciu kilku(dziesięciu) nominacji do miana gry roku. Ja po Arkham Asylum jestem prawie pewny, iż otrzymamy nietoperza jeszcze lepszego, mocniejszego i cholernie grywalnego. Studio Rocksteady ma kapitalną szansę na podniesienie poprzeczki jeszcze wyżej i aż strach się bać, jakie pomysły urodzą się w głowach szefów przy okazji planowania trzeciej części.
Arkham City jara mnie podwójnie. Po pierwsze, nie byłem nigdy zwolennikiem nawalanek/naparzanek, a pierwszego Batka łyknąłem jak dzieciak cukierka, po zakończeniu miałem ochotę na więcej. Po drugie, bardzo podoba mi się wizja tego uniwersum. Główny bohater to napompowany muskulaturą heros z honorami, aczkolwiek nie wybijający się charyzmą. Po drugiej stronie barykady mamy szajbusa z manierami anarchisty i makijażem na twarzy. No i do tego cały zastęp najgorszych mend Gotham. Wygląda na to, iż Arkham City pod tym względem zgładzi poprzednika. Dlaczego?
Dobra gra z Batmanem? To nie miało prawa się udać. Parafrazując pewien cytat z Poranku kojota - potrzebny był ktoś, kto o tym nie wiedział i to zrobił. RockSteady wykonało kawał znakomitej roboty. Arkham Asylum to nie tylko najlepsza gra na motywach komiksu, ale jedna z lepszych w ogóle, jakie się pojawiły w ciągu ostatnich...czy ja wiem, może 4-5 lat. Musiałbym się naprawdę postarać, by znaleźć singleplayerową zabawę, która wessała mnie równie skutecznie co przygody Mrocznego Rycerza.
Czekacie?
No i stało się to, czego najbardziej się obawiałem. Rocksteady na łamach brytyjskiego PSM3 potwierdziło, że w Batman: Arkham City znajdzie się multiplayer. Co prawda nie podano żadnych detali, ale mam nadzieję, że będą to tylko jakieś dodatkowe tryby gry, w które będzie można sobie popykać po ukończeniu fabuły, a nie kooperacja.
Nie zrozumcie mnie źle. Uwielbiam dobrze zrobionego co-opa. Są bowiem gry, takie jak na przykład Gears of War, Castle Crashers czy seria LEGO, które wręcz są do tego stworzone, aby wspólnie z przyjaciółmi robić „rozpierduchę” na ekranie. Ale kiedy uruchamiam mroczną i klimatyczną opowieść, a taką było właśnie Arkham Asylum, nie chcę słyszeć o żadnej współpracy. Nawet gdyby ona miała być z własną babcią, siostrą, matką, dziewczyną, żoną czy najlepszym kumplem. Jestem ja, pad i telewizor. No i przygaszone światło.
Nie lubię przebierańców. Lubię za to Batmana i chociaż przynależy do tej bandy kolorowych świrów, to w jego karierze odnajduję kilka cudownych momentów. Jak na przykład w Zabójczym żarcie według scenariusza Alana Moore'a czy albumie, w którym Bruce Wayne bierze się za bary z Predatorem. O ile w komiksach znajdę jeszcze więcej ciekawych historii, o tyle gier o mścicielu z Gotham City wydanych przed 2009 rokiem nie nazwałbym inaczej niż beznadziejnymi. No, może z wyjątkiem Batman Begins, ale to też akurat ledwie średniak. Dopiero za sprawą ekipy RockSteady Studios dosłownie spadłem z krzesła z wrażenia.
Ale nie od razu. Trochę trwało zanim wciągnąłem się w opowiadaną historię, w jej klimat!, w końcu w skórę samego Batmana. Zanim zdecydowałem się na zakup pełnej wersji gry zdążyłem kilka razy przejść demo zarówno w wersji na Xboksa 360, PlayStation 3 i peceta i muszę przyznać, że perspektywa zabawy w rozdzielczości 1920x1200 z wykorzystaniem PhysX okazała się być najbardziej kusząca.