Marka Dragon Age to aktualnie trzy pełnoprawne gry, pięć powieści, sześć komiksów, jeden film animowany i kilka innych pomniejszych produkcji. W tak rozbudowanym uniwersum zawsze czają się różne smaczki i sekrety, które łatwo przegapić z tego czy innego powodu. W kolejnym tekście z serii „Sekrety” poruszam temat ciekawostek z niektórych powyżej wspomnianych mediów. Strzeżcie się spoilerów, gdyż niniejszy artykuł jest nimi przesączony.
Jakiś czas temu, jeszcze przed premierą trzeciego Wiedźmina, udało mi się skończyć najnowszą odsłonę serii Dragon Age – Inkwizycję i przyznam szczerze, że dziwią mnie wszelkie dane jej tytuły gry roku czy inne wyróżnienia. Nie zrozumcie mnie źle, nie chcę na nowym dziele BioWare wieszać psów, ale czegoś mi w nim zabrakło.
W gatunku RPG Dragon Age bez wątpienia jest jedną z najpopularniejszych (a z pewnością najlepiej sprzedających się) marek ostatniej dekady. Wprawdzie nie darzę jej przesadnie ciepłymi uczuciami, jednak ograłem wszystkie jej odsłony i dużą (jeśli nie większą) część wydanych do nich dodatków. Choć gry spod znaku Dragon Age prezentują różny poziom – zarówno w formie, jak i treści – to o każdej można napisać coś ciekawego. W niniejszym tekście mowa głównie o tym, co mogło być, a nie było z tego czy innego powodu. Zapraszam zatem do lektury wszystkie osoby, którym spoilery niestraszne.
O Wiedźminie jest ostatnio całkiem głośno – często pojawiają się kolejne informacje o rozgrywce, jakiś gameplay, nowy zwiastun czy wydana niedawno gra planszowa. Wszystko to nie pozwala zapomnieć o pieczołowicie przygotowywanej „najlepszej grze RPG ever”. Informacja o kolejnym opóźnieniu wydania gry do najprzyjemniejszych nie należała, jeżeli jednak czas ten zostanie odpowiednio spożytkowany i produkcja studia CD Projekt RED będzie dopracowana w najdrobniejszych szczegółach to… czemu nie? Zamiast zaciskać pięści ze złości i rozmyślać nad majową premierą warto zagrać w inny, sprawdzony tytuł. W końcu nie samym Wiedźminem gracz żyje.
Na Dragon Age: Inkwizycja czekałem tak naprawdę od czasu ukończenia Witch Hunt. Nie przyjąłem bowiem do wiadomości, że Dragon Age II było czymś więcej od zwyczajnego trollingu. Dragon Age: Początek wraz z rozszerzeniem Przebudzenie i wcześniej wspomnianym Polowaniem na czarownicę dość wysoko postawiło poprzeczkę. Machina marketingowa Electronic Arts od dawna wmawiała nam, że oto nadchodzi super-hiper erpeg i kandydat do gry roku 2014. W pierwszych recenzjach branżowych też zachwytom nie było końca. Rzucam jednak owym recenzentom rękawicę, bo Inkwizycji do ideału jest naprawdę daleko. Dlaczego tak uważam? Po odpowiedź zapraszam do tekstu.
Magia, magia. To temat rzeka, o którym można znajdować mnóstwo, ale to mnóstwo tematów, a i tak nigdy nie odkryjesz wszystkiego. Wielu twórców inaczej interpretuje magię oraz korzystanie z niej. Jedni bardziej podkreślają jej baśniowość, drudzy brutalność. Ja sam zdecydowanie wolę obejrzeć prawdziwy, mroczny pazur tej dziedziny.
Rolpleje są z pewnością jednymi z najbardziej wciągających gier – w końcu nic nie interesuje tak, jak świetnie zbudowana i poprowadzona historia. Twórcy skrupulatnie wprowadzają nas w tajniki świata przedstawionego, powoli zapoznają z mechanizmami rozrywki, swobodnie pozwalając na pochłonięcie przez niesamowity klimat. Pokazują kilka informacji, po czym każą nam poszukiwać ich znaczenia; zapoznają z postaciami, które staramy się zrozumieć. Mało która gra jednak pozwala na wykreowanie kilku postaci, którymi moglibyśmy sterować jako drużyną – nadać im odpowiednie role, wymyślić przeszłość, wybrać charakter i wygląd. Wśród takich gier znajduje się Baldur’s Gate oraz Icewind Dale, świetnie przyjęte erpegi. W ich kontynuacjach słyszymy Inona Zura, izraelskiego kompozytora współtworzącego ścieżkę dźwiękową do ponad czterdziestu tytułów.
Seria Dragon Age, a szczególnie druga część wywołuje liczne kontrowersje wśród graczy. Faktem jest jednak, że te produkcje studia Bioware cieszą się niezmiernym zainteresowaniem. Jakiś czas temu zapowiedziano kolejną część, która może zadecydować o bycie tej serii. W końcu doczekaliśmy się, w moim odczuciu, pozytywnie nastrajających materiałów.
Gry to bardzo dziwne medium – teoretycznie pozwalają na opowiadanie ciekawych, wciągających historii w bardzo efektowny sposób, ale w praktyce w ogóle z tego nie korzystają, bojąc się odzewu większości graczy. Spróbujmy rozważyć, czy istnienie fabuły jest niezbędne do tego, aby dobrze się bawić przy komputerze lub konsoli oraz przyjrzyjmy się kilku grom, w których historia (lub jej brak) w dużej mierze zadecydowała o sukcesie lub klęsce na rynku elektronicznej rozrywki.
W specjalnej cenie znajdzie się coś dla miłośników niemal każdego gatunku. Na amatorów wyścigów czekają gry z serii Need for Speed, w tym świetnie przyjęty Need for Speed: Shift. Fani gier cRPG z pewnością ucieszą się z niższej ceny tytułów takich jak Dragon Age: Początek, czy Mass Effect 2. Stratedzy będą mieli okazję do uzupełnienia swoich kolekcji na przykład o Command & Conquer 4: Tyberyjski Zmierzch. Dla tych, którzy interesują się sportem obniżyliśmy ceny między innymi FIFA 11 czy FIFA Manager 10. W przypadku graczy lubiących pociągnąć za spust, kursory z pewnością powędrują w kierunku przycisku "dodaj do koszyka" przy Battlefield: Bad Company 2 czy Crysis: Maximum Edition.
Zbliża się Dzień Dziecka, nie zapominamy więc o młodszych graczach. W promocyjnej cenie do nabycia produkcje oparte na filmach z młodym czarodziejem, jak Harry Potter i Książę Półkrwi czy Harry Potter i Zakon Feniksa. W niższej cenie dostępny będzie też dodatek do jednej z najciekawszych gier ostatnich lat - Spore: Kosmiczne przygody.