Jedna z polskich ekip znowu otarła się o Ligę Mistrzów. Dwóm udało się dotrzeć, po raz pierwszy w historii, do fazy grupowej Ligi Europejskiej. Tym samym, po pięciu latach, powoli doganiamy … Rumunię.
Kolejny raz nic. Nie dla Wisły Liga Mistrzów, nie dla polskiego sympatyka futbolu emocje związane z najlepszymi klubowymi rozgrywkami świata (dodam - piłkarskimi, by nie obruszali się fani NBA). Asysta Ilieva - stadiony świata, podobnie wykończenie Wilka. To jednak o wiele za mało by sforsować bramy Champions League.
Miałem ochotę na napisanie wpisu na temat powołań kolejnych zawodników z odzysku, co w mediach wiążę się z trochę dziwnymi i nie do końca przeze mnie rozumianymi kontrowersjami. Dziś na naszym gameplayowym poletku eJay dał wyraz swojej dezaprobacie takiego stanu rzeczy, co z kolei pozwoliło mi na odniesienie się do tego i uporządkowanie nieuczesanych wcześniej myśli. Mam zdanie zupełnie odmienne.
Cierpliwość moja się skończyła. Do dzisiaj tolerowałem wiele rzeczy - pijaństwo Wójcika, kolesiostwo Engela, buractwo Janasa, "international level" Beenhakkera (choć ten przynajmniej miał jakieś wyniki). To wszystko trawiłem, bo jako Polak mam chyba wzmożoną wytrzymałość na sytuacje kryzysowe w sporcie. Jednak Smuda i jego numery to co innego.
To nie burak, pijak, koleś. To klaun bez honoru, który zrobi wszystko by wyjść z grupy na Euro, zastosuje każdą metodę by uratować posadę. Dzisiaj tym rozwiązaniem ma być niejaki Eugen Polanski - pomocnik z Mainz, który ostatnio zgłosił akces do gry w reprezentacji Polski, chociaż w tym przypadku powinienem napisać "przypomniał sobie, że w czerwcu jest Euro, a Niemcy go nie chcą".
Po kilku latach przerwy dorwałem w swoje ręce najnowszą odsłonę Pro Evolution Soccer. Plan wyglądał klasycznie. Tryb Master League, najsłabsza drużyna, startowy skład łamag i marzenia o podboju świata.
Przyznaję się bez bicia, że ten news jest mocno spóźniony. Wcześniej jednak nie wiedziałem, że kultowa Pegasusowa produkcja Goal!3 doczekała się remake’a zatytułowanego River City Soccer Hooligans. Sympatyczna niespodzianka? No jednak niekoniecznie.
Wpadłem dzisiaj na ten filmik i nie mogłem się powstrzymać przed zamieszczeniem go. Piłkarskie pudła, szczególnie dla amatorów tego sportu nigdy nie przestaną być śmieszne. Chyba, że zdarzają się nam samym :) Moi faworyci to numer 10 i oczywiście lider zestawienia. Jest też polski akcent - znany już chyba wszystkim kiks Kuby Błaszczykowskiego.
Na łamach gameplaya rzadko pojawiają się informacje ze świata sportu, ale dla pewnych wydarzeń trzeba zrobić wyjątek. Mowa tutaj oczywiście o wczorajszym El Cassico, czyli meczu pomiędzy Barceloną, a Realem Madryt, który wzbudza na świecie tak wielkie emocje, że jak dobrze ktoś zauważył: „gdyby Korea Północna zaatakowała w poniedziałek swojego południowego sąsiada, to Hiszpańscy dziennikarze wspomnieliby o tym dopiero po usłyszeniu ostatniego gwizdka”.
Jakiś czas temu znalazłem ten filmik na youtubie. Oglądam go już któryś raz i ciągle nie mogę się nadziwić. Akcja jest dosyć komiczna, ale bramkarzowi Manchesteru City - Joe Hartowi należą się za nią ogromne brawa. No i jeszcze genialny arabski komentarz. Zresztą zobaczcie sami :)
Ilu z Was pamięta dawną holenderską armadę z drugiej połówki lat 90., równie wspaniałą, co pozbawioną sukcesów na arenie międzynarodowej? Wspominając dzisiaj nazwiska wybranych obrońców, pomocników czy napastników i porównując je z obecną kadrą „Oranje” można tylko smutnawo się uśmiechnąć. Dzisiaj niestety Holandia nie jest już tak charakterystyczna, a przez to atrakcyjna, jak kiedyś.
Dzisiaj w środku pola, tak prawdę a Bogiem, mamy tylko Wesleya Sneijera i Arjena Robbena. Utalentowany pomocnik Interu Mediolan od nastoletnich lat wzbudzał zainteresowanie obserwatorów. Dzisiaj wiadomo dlaczego, bo to on poprowadził w ostatnich miesiącach kadrę i klub do bardzo dobrych wyników. Z kolei skrzydłowy Bayernu chyba już do końca kariery będzie europejskim nieoszlifowanym diamentem, który z powodzeniem powinien zajmować miejsca obok Lionela Messiego. Za dużo jednak klubów zwiedził i kontuzji po drodze złapał. Obok nich mamy zdecydowanie mniej utalentowanych De Jonga, van Bommela czy Affelaya. Pewnie teraz część z Was pomyśli, że to głupie gadanie, bo wszyscy wyżej wymienieni grają w znanych klubach i są wicemistrzami świata. To prawda, ale jak dla mnie nie umywają się do dawnych Holendrów pokroju Davidsa, Seedorfa czy Cocu. Nie wiem czemu, ale dla mnie Holandia kiedyś grała i wyglądała po prostu „ładniej”.