To już nie to Master League - Brucevsky - 25 czerwca 2011

To już nie to Master League

Po kilku latach przerwy dorwałem w swoje ręce najnowszą odsłonę Pro Evolution Soccer. Plan wyglądał klasycznie. Tryb Master League, najsłabsza drużyna, startowy skład łamag i marzenia o podboju świata.

Dzień 1

Mam całkiem duży budżet, choć wziąłem Cagliari, najniżej notowaną ekipę w całym trybie. Nie wiem jeszcze dlaczego, więc sprawdzam. Własna szkółka piłkarska? Własny fan klub? Sztab szkoleniowy, któremu trzeba płacić pensje? Sporo nowości, których kilka lat temu na PlayStation 2 nie było. Znalazłem okienko z bilansem finansowym. Wychodzę na zero, ale jeszcze cały sezon przede mną, więc nadrobi się trochę  w kwestii funduszy. Ale co to?! Od razu okienko transferowe?! Co za ułatwienie, od razu ściągam do składu z dwóch potrafiących podawać pomocników. Uzupełniam kadrę talentami ze szkółki wśród, których są całkiem solidne postacie. Drobna korekta w kadrze bazowych oferm i zaczynam rozgrywki. Tak dobrze na starcie jeszcze nie było!

Dzień 2

Sezon trwa. Widzę, że system gry wiele się nie zmienił przez te wszystkie lata skoro na czterech gwiazdkach osiągam przyzwoite wyniki TAKIM zespołem. W obronie jest łatwo. W ataku już gorzej, bo brakuje siły strzału i szybkości. Kiedyś bywało jednak trudniej.

Dzień 3

Sezon kończę w górnej połówce tabeli. Z funduszami nie jest genialnie, ale wystarcza na kupienie sensownych graczy, którym kończyły się kontrakty lub byli na liście transferowej. Wprowadzenie takiej opcji znacznie uprościło Master League już jakiś czas temu, teraz się w tym utwierdzam. Zatrudniam też lepszego trenera i powiększam fan klub. Będą większe przychody to i szybciej się rozwiniemy.

Dzień 4

Sezon drugi skończony na pierwszym miejscu, choć tylko dwóch piłkarzy w składzie ma powyżej 80 w średniej atrybutów. Reszta kręci się koło 70, a  i tak potrafią zagrać naprawdę spektakularnie. Boję się jednak o sezon w pierwszej lidze, bo tam większość klubów ma graczy z umiejętnościami koło 90. Krystyna Ronaldo pewnie w pojedynkę rozjedzie moje Cagliari. Dalej inwestuje w klub i sztab szkoleniowy. Jest nieźle i nawet nie musiałem sprzedawać gwiazd, aby zamknąć budżet. No i ten występ przeciwko napakowanej gwiazdami Fiorentinie w Pucharze Włoch natchnął mnie optymizmem. 4:4, choć moi piłkarze mieli o średnio 20 punktów w statystykach mniej, jak miło.

Dzień 5

Jestem na półmetku sezonu w pierwszej dywizji. Mam trzecie miejsce i jestem w strefie premiowanej awansem do Ligi Mistrzów. Ograłem Milan z Krystyną w składzie i połowę innych ekip, która miała piłkarzy dwa razy lepszych ode mnie. Powinienem zmienić poziom trudności, ale na wyższym sztuczna inteligencja po prostu oszukuje i zabawa straciłaby sens. W cztery sezony w takim tempie będę już na szczycie. W poprzednich częściach zajmowało mi to dwa razy dłużej. Gdzie to dawne wyzwanie w Master League? Gdzie ten pot i łzy? Zaczynam tęsknić…

Dzień 6

W PES-a pogram później…

Brucevsky
25 czerwca 2011 - 16:09