Gry na serio [05/10/10] Kreatorzy wizji, nisze kulturowe i mega misz masz
Geneza - Ale jaka piękna ta kreska!
Tajemnice dzieł sztuki - Joanna Łenyk-Barszcz, Przemysław Barszcz
Snow Blind – jednotomówka, którą chcesz znaleźć pod choinką
Blogosfera, czyli pisarski teatr
Śliczny wygaszacz ekranu z przesłaniem. I z kwiatkami.
Forfitery to mini-felietony. Mniejsze od Rojopojntofwiu, ale większe od Szybkiej rozkminy.
Współczesna sztuka obejmuje twórczość artystów, którzy z wyjątkiem nielicznych zaczęli działać ponad trzydzieści lat temu i nadal się rozwijają. Przy okazji przeglądu sztuki lat ’80 zarówno przedstawia się historię, jak i pokazuje wpływy przewijające się w latach ’90 i później. W pewnym sensie przeszłość może przeminęła, ale w innym aktywnie istnieje, tak jak każdy nowy trend artystyczny wywodzi się z poprzednich kierunków lub stanowi ich adaptację. W tym sensie i w tym duchu, teraz, gdy lata ‘90 także przeniosły się do przeszłości, stawiamy sobie pytanie – co może czekać sztukę w przyszłości? Czy szok ma być jedynym motywem przewodnim w dotarciu do potencjalnego widza?
Forfitery to mini-felietony. Mniejsze od Rojopojntofwiu, ale większe od Szybkiej rozkminy.
Jako, że Forfitery często nie dotyczą świata elektronicznej rozrywki, zdecydowałem się puścić tekst właśnie pod banderą tego cyklu. Dodatkowym bodźcem był ciepło przez Was przyjęty odcinek dziesiąty, w którym rozmawialiśmy o egzystencji człowieka. Nie będzie to jednak mini-felieton, a większy materiał. Przez wzgląd na rozmiar, postanowiłem podzielić go na dwie części, fundując Wam tym samym weekend ze sztuką. Na pytanie, które sobie postawiłem w tytule nie ma prostej odpowiedzi. Kwestia jednocześnie bardzo ciekawa, co zmuszająca do wejścia w świat dzieł trudnych. Pytająca o przyszłość sztuki współczesnej, o jej rozwój i konsekwencję uprawiania. Sztuka najnowsza często traktowana jest nieufnie i podejrzliwie. Mawia się o niej, że przestała mówić o rzeczach ważnych i towarzyszyć ludziom w przeżywaniu świata. Że jest bezsilna. Moim zdaniem sztuka współczesna bardzo wiele może. Dostarcza wzruszeń i emocji, kryje w sobie wartości i wiedzę pomocną w rozumieniu rzeczywistości, bywa znakiem czasu i miejscem spotkania. W pierwszym kontakcie: niełatwa, często nieczytelna. Za uwagę odwdzięcza się jednak hojnie. Wiele w życiu swego odbiorcy może zmienić. Zaintrygować, uwrażliwić, zaszokować, nierzadko zgorszyć. Zawsze jednak budzi emocje...
Forfitery to mini-felietony. Mniejsze od Rojopojntofwiu, ale większe od Szybkiej rozkminy.
Kiedyś Wasz Rojcio namiętnie malował dinozaury. Tworzył dziesiątki ksiąg rysunków tych tajemniczych gadów. Tak generalnie zaczęła się jego przygoda ze sztuką. Myślał, że ze swoją pasją jest oryginalny. Po latach dowiedział się jednak w jakim był błędzie. Okazało się, że na początku lat ’90, miłośników wielkich stworów było niemało. Jednych zainspirował film Jurrasic Park Spielberga, innych – czasopisma Dinozaury wydawnictwa DeAgostini. Nieważne. Bodźców do kreatywności trochę było. Po Dinusiach nadeszły figurki G.I. Joe. Łooo rany. Co to się działo! Żołnierze! Prehistoryczne gady szybko zostały wyparte przez uzbrojonych po zęby koksiarzy w ciężkich zbrojach. Nowy obiekt westchnień = nakład nowych zeszytów rysunkowych. Prawdziwa orgia pojawiła się w momencie debiutu na polskim runku zabawek Dino Riders (Dinozaury + ujeżdżający je komandosi). Sami rozumiecie. Rojo oszalał. Potem pojawiły się gry. Jako, że miało się już trochę lat, kolorowy brulion, mazaki i świetlica, zostały zastąpione przez długopis, ostatnią kartkę w zeszycie i nudną lekcję chemii.
Leonardo da Vinci malował Mona Lisę przez długie 2 lata. Zaraz zobaczycie jak dokonano tego w niecałą sekundę! Genialny filmik + pokręcona galeria czekają na Was.
Wasz ROJO ukończył kiedyś Liceum Plastyczne. Uuuuuuuuu. Artycha! Niestety nie. Oprócz lepienia żyrafek z gliny, rzeźbienia zajączków z lipy czy arcytrudnego namalowania konia, Wasz felietonista wprawdzie coś tam pobazgrać potrafi, lecz mimo wszystko – minął się trochę z powołaniem (w końcu został Szarym Strażnikiem:) Wrażliwość na sztukę i pewien zmysł artystyczny jednak pozostał. Plenery, wystawy, galerie, biennale, spotkania z osobistościami ze świata sztuki. Piękna rzecz. To, że momentami w kubeczkach było więcej napojów wyskokowych niż terpentyny, a najlepsze prace tworzyło się w chwilach wyjątkowego „uniesienia duchowego”, to nieważne. Istotne jest to, że ROJO zaczął zwracać szczególną uwagę na grafikę w swoim ulubionym medium rozrywkowym. Po odpaleniu gry, interaktywna galeria stawała przed nim otworem.
Czwarta część cyklu, w której naszym celem jest przybliżenie wam tych obszarów związanych z branżą gier, które wychodzą poza wąski aspekt rozrywkowy i pozwalają spojrzeć na elektroniczną rozgrywkę poprzez pryzmat współczesnej nauki, kultury, polityki i ekonomii. W tej odsłonie przeczytacie między innymi o zawodzie grafika, niszach kulturowych i artystycznych projektach związanych z grami. Miłej lektury!
Gry są dalece zbyt istotne, by rozmawiać o nich całkiem poważnie.