Co wiemy o Death Stranding?
O mojej skomplikowanej relacji z Onrush
Okiem Meehowa: jak zapowiada się Mass Effect: Andromeda zdaniem fana(tyka) trylogii Mass Effect
Rzut okiem na Blossom Tales: The Sleeping King
Tom Clancy’s The Division - chronologia zdarzeń, fikcja i fakty w tle fabularnym gry
Przed premierą The Division - ciekawostki i funkcje w pełnej wersji
Drugą odsłonę „Martwej Wyspy” ciężko nazwać kontynuacją, bo formalnie i praktycznie te dwie produkcje nie wiele mają ze sobą wspólnego. Nie znaczy to jednak, że dwójka z tego powodu powinna być odbierana negatywnie. Wręcz przeciwnie. Pod nowymi sterami tytuł ten wreszcie został sprecyzowany. Jest bardziej kolorowo i żartobliwie, ale nie bezpłciowo.
O Hellraid mówi się całkiem nie mało, gdyż premiera tej z pozoru prostej gry ciągnie się już drugi rok. Co jakiś czas pojawiają się nowe materiały prezentujące fragmenty rozgrywki, na których podstawie wiele osób stara się ocenić jej jakość. Jedni słusznie krytykują wiele skopiowanych mechanizmów z Dead Island, inni przyrównują tę produkcję do Dark Messiah of Might and Magic, albo nawet po części do Skyrima, ale moim zdaniem powstająca we Wrocławiu gra akcji to pierwszoosobowe Diablo.
Skłamałbym pisząc, że rzadko zdarza mi się grać po nocach. Ta pora jest dla mnie najodpowiedniejsza, biorąc nawet pod uwagę oczywiste konsekwencje. Towarzyszący spokój, cisza i ciemność pozwalają zagłębić się w cokolwiek właśnie właśnie robimy, ale nie zawsze zdarza się wsiąknąć w jedną produkcję na kilka godzin. Zwłaszcza tak mało dopracowaną, skąpą i ograniczoną. Unturned się jednak udało.
Choć do jesieni jeszcze trochę zostało, to produkcje spod całkiem świeżego gatunku MOBA, wyrastają nam jak grzyby po deszczu. Być może kojarzycie takie tytuły, jak League of Legends, Dota 2, Heroes of the Storm, Infinite Crisis, The Witcher: Battle Arena, Dead Island: Epidemic, czy może Smite. Pomijając pierwszego z wymienionych, to gry świeże, bądź dostępne jedynie w wersji testowej i nie ulega wątpliwości – powstałe w skutek ogromnego sukcesu właśnie LoLa. Sprawa ma się trochę inaczej w przypadku Orcs Must Die! Unchained.
Nie wyczekiwałem ani nie pokładałem konkretnej nadziei w Nosgoth podczas rejestrowania się do zamkniętej bety. Zrobiłem to instynktownie. Minęło całkiem sporo czasu, ja o wszystkim zapomniałem, aż nagle przyszedł klucz, dzięki któremu wzbogaciłem się o 7 przyjemnie spędzonych godzin. To świetna, wakacyjna i niezobowiązująca produkcja na chwil kilka.
Fortnite mój zachwyt wzbudził właśnie teraz, gdy zaznajomiłem się z faktyczną rozgrywką dzięki opublikowanemu gameplay’owi i rozsądnym modelem mikropłatności. Na początku jednak tytuł ten był jakiś bezpłciowy, prozaiczny i wyśmiewany przez styl oprawy graficznej z powodu faktu bycia „pierwszą grą na niesamowitym Unreal Engine 4”. Od pierwszej wzmianki o Fortnite minęły 3 lata, ale przez ten czas niewiele pojawiło się konkretnych materiałów i nie znamy wcale daty wejścia na rynek.
DICE nie tworzy tegorocznego Battlefielda, bo naprawia czwórkę i stopniowo skupia się na SW: Battlefront. Niemniej EA nie pozwoliłoby sobie na taką przerwę – zwłaszcza w okresie, gdy to nawet najbardziej zagorzali fani marki Call of Duty składają pokłony przed rozgrywką serwowaną przez konkurencyjną markę. Dlatego nowy Battlefield tworzony jest przez studio Visceral Games, co zwiastowało pewne zmiany.
Po kolejnych znienacka pojawiających się gameplay’ach Wiedźmina 3 i kilku produkcjach Ubisoftu, byłbym skłonny powiedzieć, że tegoroczne targi niczym konkretnym już mnie nie zaskoczą. Cała sprawa nieco się zmieniła po zapowiedzi i przedstawieniu trailera Dead Island 2. Z uwagi na zbieżne Dying Light, które przecież łudząco przypomina „Martwą Wyspę” nie spodziewałem się właśnie takiej prezentacji zwłaszcza, że rodzi to ciekawą i unikalną wręcz sytuację na rynku.
Ubisoft rozpoczął swoją konferencję wzbudzając w widzach intrygę, ciekawość i względny optymizm. Pierwsze chwile wypełnił bowiem filmowy początek Far Cry’a 4, który sam wystarczyłby do podjęcia kilku słusznych komentarzy, acz wbrew pozorom później pojawił się w sieci bezpośredni gameplay. Sporo wrażeń, dużo materiału, jeszcze więcej epickości, a to wszystko jednak zdecydowanie zbyt mocno doprawione przesadnią.
Chciałoby się krzyknąć - nareszcie! Dopiero teraz sprecyzowano czym jest Early Access i jakie wiążą się z tym systemem konsekwencje. A zrobił to nie kto inny, jak sam Steam. Te można by rzec oczywiste wyjaśnienie przekreśliło jednocześnie całą idee wczesnego dostępu.