Moje wrażenia z prezentacji Far Cry 4 - Piras - 10 czerwca 2014

Moje wrażenia z prezentacji Far Cry 4

Ubisoft rozpoczął swoją konferencję wzbudzając w widzach intrygę, ciekawość i względny optymizm. Pierwsze chwile wypełnił bowiem filmowy początek Far Cry’a 4, który sam wystarczyłby do podjęcia kilku słusznych komentarzy, acz wbrew pozorom później pojawił się w sieci bezpośredni gameplay. Sporo wrażeń, dużo materiału, jeszcze więcej epickości, a to wszystko jednak zdecydowanie zbyt mocno doprawione przesadnią.

z głównej - a więc i okładki, usunięto klęczącego niewolnika.

Od razu trzeba przyznać, że cała konferencja Ubisoftu była bogata i treściwa. Zaprezentowane tytuły swoją stroną technologiczną zdeklasowały mnóstwo innych produkcji, a ich prezentacje były perfekcyjnie przygotowane. Przepych strony wizualnej nie jest jednak w przypadku Ubisoftu czymś zupełnie wiarygodnym i chyba należy mieć w świadomości, że w dniu premiery, ta faktyczna będzie zdecydowanie gorsza.

To właśnie wrażenie nieustannie towarzyszyło mi przy okazji oglądania zarówno tego nie-interaktywnego materiału z początku gry, jak i wybuchowego fragmentu czystej rozgrywki. Nie ma tutaj spekulacji, czy to rzeczywiście będzie wyglądało gorzej, bo po prostu będzie. Dowodzą temu wszystkie ostatnio debiutujące,  wysokobudżetowe produkcje, których bezpośrednim producentem i wydawcą jest właśnie francuska firma. Nie szanuje takiego postępowania i wręcz podchodzę do tego krytycznie, ale ze względów marketingowych, takie działają mają sens. Większy hype, większa popularność, rekordy sprzedażowe. Konsekwencje są wręcz zerowe, a korzyści ogromne.

Skupiając już się na zaprezentowanych materiałach, niewątpliwą zaletą jest miejsce akcji. Kyrat to fikcyjne miejsce, dlatego różnorodność przyrody jest tak duża, a każde miejsce tak niesamowicie piękne. Oczywiście duży wpływ na to odczucie ma wspominane graficzne wyolbrzymienie, bo takiej szczegółowości(przede wszystkim jeżeli chodzi o roślinność) i mglistego, bajecznego krajobrazu – możemy być prawie pewni, że przed monitorem nie doświadczymy. Niemniej właśnie struktura otoczenia, konstrukcja i cały projekt lokacji robi ogromne wrażenie. Efekt jest lepszy, niż moje wyobrażenia były w stanie utworzyć, za co należą się pokłony.

Początek gry – jeżeli faktycznie jest nim zaprezentowany materiał, intryguje i wzbudza zainteresowanie. Przywykłem już, że jest fenomenalny w swojej konstrukcji, bo to ostatnimi czasy moda Ubisoftu. Kolejne sceny, wizualne arcydzieło, cała strona audio – to ogromnie potęguje wrażenie. Zwłaszcza końcowe selfie i adekwatny kawałek Should i Stay or Should i Go.

W serwisach growych, komentujący krzyczą, że główny antagonista nie będzie w stanie przebić Vaasa. Oczywiście, będzie mu trudno, bo kolega z irokezem był pierwszy i faktycznie wyglądał jak egzotyczny świr z karabinem. Patrząc jednak na rozmach przy okazji FC4 i masę nowych pomysłów, sądzę że Pagan Min będzie równie zaskakujący i szalony. To dobrze, takie postacie kolorują grę.

Drugi, interaktywny już fragment rozgrywki był tak mocny, świetny, epicki i przyprawiony, że powodował przesadne uczucie. Za dużo tu nieakceptowalnego absurdu. Było kilka świetnych momentów i właściwie każda sekunda była świetna, ale powtarza się tu pewien syndrom przeze mnie krytykowany… ale to potem.

Momenty, które uważam za fantastyczne i widowiskowe to przede wszystkim już na samym początku zaplantowanie c4 na beczce i kopnięcie tego zestawu w zgraję popaprańców – coś genialnego. Z uwagi na strukturę geograficzną miejsca ogromne wrażenie zrobił Wingsuit Flying – czyli szybowanie z nie-wiadomo-skąd-wziętym kombinezonem łączącym kończyny. Możliwość strzelania z tego mini autka to również duża zaleta i dobrze by było, by auta podobnej kategorii również umożliwiały taką mechanikę. Ale dajmy spokój tym maszynom. Jeszcze większą rolę na polu bitwy odgrywać będą zwierzęta. Pan słoń, który fajnie sfinalizował filmik, będzie ponoć pozwalał na siebie wchodzić i się ujeżdżać, a poza tym bardziej przyziemne czynności jak ta zaprezentowana na końcu – to normalka. Podejrzewam że takich niecodziennych zwierzątek będzie więcej.

Wyjątkowo przypadł mi do gustu system kooperacji. Ubisoftw ogóle coś szaleje ostatnio z tymi multikami. Błyskawiczność i płynność w połączeniu jest fascynująca, a rola i możliwości jakie rysują się przed taką współpracą, są ogromne i równie niesamowite. Korzystanie z pomocy wirtualnego bądź rzeczywistego przyjaciela będzie więc łatwe i zwyczajnie korzystne, niż kłopotliwe, i ograniczone, jak bywa w wielu grach.

Najbardziej irytuje mnie jednak ten przepych i syndrom superbohatera. Tutaj akcja goni akcję, a absurd - absurd. Fajnie byłoby czuć powiew przetrwania, by kiepska sytuacja, w której protagoniści w Far Cry’ach zazwyczaj są, miała swoje potwierdzenie w rozgrywce. Zamiast tego dostajemy kompilacje. Strzelanie do Jeepa, którego pasażerowie wszyscy zginęli po króciutkiej serii z Uzi, a auto wręcz od razu skręciło i wyleciało ze skarpy. Wskoczenie do rozpędzonej ciężarówki, po czym skok w przepaść i wyciągnięcie z przysłowiowej dupy – wingsuita.

źródło: www.pcgamer.com

Temu wszystkiemu towarzyszy moc obrony przed pociskami. W ogóle mam wrażenie, jakby przeciwnicy skupiali się na strzelaniu tak, by nas nie zabić. Strzały na prawo i lewo, a w naszą stronę zupełnie niewiele. Nawet zrezygnowano z nadmiernego wizualnego efektu postrzału. Ekran rzadko czerwienieje, bo mamy kilka kamizelek ochronnych i strzykawki z adrenaliną w kieszeniach.

Powyższe zarzuty dotyczą w dużej mierze również trzeciej odsłony. Tutaj jednak to ciśnienie na oczojebną rozgrywkę jest jeszcze większe. Z jednej strony to dobrze – bo przecież będziemy doświadczać niesamowitych i epickich pojedynków, które realizować będziemy na pewien wybrany z ogromnej gamy możliwości –sposób. Zwierzęta, pułapki, wybuchy, pomoc przyjaciela, po cichu(hmm?). Ogromny ukłon w stronę takiego bogactwa i otwartości. Z drugiej jednak strony fajnie by było, gdyby seria zmierzała w nieco inną stronę. W stronę, gdzie atmosfera i faktyczny stan bohatera ma odzwierciedlenie na sferze rozgrywki.

Cóż, mogłoby być inaczej, ale i tak się jaram. Ubisoft ma rozmach. Na początku. Zobaczymy jak to będzie z biegiem czasu.

Piras
10 czerwca 2014 - 20:18