Coraz częściej słyszymy narzekania, że gra każe nam dziesiątkować oddziały wrogów, których inteligencja zbyt wyraźnie obnaża pustkę między uszami. Ile ostatnio ograliście tytułów, w których AI w ogóle was nie raziło? Spróbujmy spojrzeć na problem, a także na sposoby rozwiązania go, przez pryzmat teorii groteski.
W świecie elektronicznej rozrywki ukazało się mnóstwo hitów, gier wręcz kultowych. Jednak czasy się zmieniają, a topowe pozycje zaczynają starzeć. Często na tyle, iż po paru, bądź parunastu latach stają się dla większości graczy niegrywalne. Jednym przeszkadza grafika, drugim z kolei mechanika, a trzecim i jedno i drugie. Mnie również niektóre archaizmy dają się we znaki, dlatego przedstawię tam tytuły, jakie moim zdaniem powinny doczekać się radykalnych wznowień.
Jak wiadomo, kierowanie samochodem w grze oraz w prawdziwym świecie znacząco się różni. Jednak sam po sobie zauważyłem pewną tendencję, która oddziałowuje w obie strony. W jakie? Przede wszystkim na wpływ podczas jazdy w prawdziwym i wirtualnym świecie.
Czy gry dla dzieci są trudniejsze od tych dla dorosłych? Takie oto pytanie zadawałem sobie wiele razy. Także podczas zmagań w Spyro, Croc, czy nawet Grand Theft Auto i Legacy of Kain. Celowo skupiłem się tutaj na dość wiekowych markach, aby w jak najwierniejszy sposób skonfrontować je ze sobą.
Sny mają to do siebie, że nikt nie jest w stanie przewidzieć ich nastania, ani tym bardziej samej treści. Najczęściej sny występują jednak, gdy organizm jest wypoczęty, a głowa przynajmniej w pewnym stopniu wolna od myśli dotyczących przeróżnych spraw. Gdy spędzamy dużo czasu przed komputerem, gdzie nasz mózg ciągle wykonuje jakieś obliczenia, czyli jednym słowem – pracuje, prawdopodobieństwo snu jest mniejsze.
Doświadczyłem to na własnej skórze. W czasie przerwy świątecznej, gdy ograniczyłem w dość dużym stopniu kontakt z komputerem i samymi grami w godzinach wieczornych/nocnych, oddając się jednocześnie lekturze książki oraz kładąc się spać wcześniej, doświadczyłem codziennych snów. To dla mnie ciekawe zjawisko, bowiem przez blisko rok nie było ich tyle, co przez te kilka dni.
Niewątpliwie wszyscy kochamy gry – w mniejszym, bądź większym stopniu oczywiście. Granie cieszy, satysfakcjonuje, raduje, dostarcza niezapomnianych przeżyć. Jednak wiele z tych cech uzależnione jest od danego tytułu. Nie zaintryguje nas Minecraft, ani nie zaskoczy nas fabularnym twistem Quake. Istnieje jednak na świecie wiele produkcji, które zwyczajnie pokochaliśmy. Czy to za sprawą samej otoczki, specyficznego klimatu, czy nawet rozbudowanych, ciekawych mechanik.
Mimo wszystko w życiu codziennym często zdarza się(a przynajmniej mi), że ciężko jest usiąść, rzucić wszystko i w pełni skupić się na właściwej grze. Pożądaną przeze mnie produkcję traktuję szczególnie, z wyróżnieniem. Najczęściej są to gry skupiające się w głównej mierze na ciekawym wątku fabularnym, choć plasują się również takie, które linię fabularną mają błahą, natomiast dostarczają ogromnych emocji unikalnym klimatem.
Atmosfera panująca w grze buduje nie tylko uczucie immersji, ale i więź pomiędzy graczem, a światem przedstawionym przez programistów. Do tego stopnia, iż ten wnika w uniwersum bez reszty, czując się tym samym bohaterem danej opowieści. Bywa i tak, że w tym aspekcie bardzo pomocna okazuje się towarzysząca nam muzyka. I to nie tylko taka dostosowująca się pod daną akcję, ale przede wszystkim budząca realizm odpowiedniego miejsca.
Tym razem wpis będzie krótki, nie będę się za bardzo rozwodził nad „problemem”, bo każdy widzi, co jest, czy też może: czego nie ma. Ale skoro nie ma, to dlaczego tak jest? W skrócie: co jest, że ich nie ma?
1) Bo trzeba dodać samouczek,
2) bo twórcy chcą zrobić film,
3) bo bohater musi być ograniczony, żeby się później rozwinąć.
Grywając w różne produkcje zauważyłem parę różnych detali. Dość oczywistych, lecz wartych dyskusji. Między innymi do jednych z nich należy poziom trudności w grach. I wcale nie chodzi mi o możliwość jego wyboru, czy też nie, lecz o różnorakie uproszczenia. Nawet jeśli dany tytuł nie jest tworzony pod casuali, to i tak bywa on prostszy w obsłudze, niż starszy. Powodów takiego stanu rzeczy jest od groma, dlatego też postaram się wyjaśnić je na swoim przykładzie.