Rock'n'roll na gameplay.pl

Szumowina 1 - Frank Gallagher z Shamelessa zostaje superbohaterem

Deadly Class 7 - A teraz szybko...

Royal Blood w kolorze - recenzja płyty Typhoons

Niemal czterdzieści lat blasku - słów "kilka" o Iron Maiden

Wycieczka do ogrodu Cornella – Soundgarden

Megadeth - zespół, którego słucham tylko jednej płyty

Szumowina 1 - Frank Gallagher z Shamelessa zostaje superbohaterem

Znacie ten typ, który uważa, że wszystko mu się od życia należy? Leniwy i krnąbrny, owładnięty obsesyjnym poczuciem niedopieszczenia, mimo że nie ma zupełnie nic do zaoferowania? Żyje z dnia na dzień, topi żale w alkoholu, papierosach czy narkotykach. Niegroźny, bo niewielki. A co gdyby taka jednostka zyskała olbrzymią potęgę? Co, gdyby losy świata zaczęły zależeć właśnie od niego?

czytaj dalejNato
19 kwietnia 2022 - 16:54

Deadly Class 7 - A teraz szybko...

Gdy tajemnica Marcusa zostaje odkryta, a jego kryjówka zdemaskowana robi się naprawdę gorąco. Nim się obejrzymy ma przeciwko sobie przekupnych gliniarzy, elitarny oddział cyngli jakuzy i kolegów ze szkoły zabójców. Nie będzie łatwo wyjść z tego cało, a kluczem do przetrwania mogą okazać się niespodziewane sojusze.

czytaj dalejNato
21 listopada 2021 - 20:42

Royal Blood w kolorze - recenzja płyty Typhoons

Siedem lat temu wybuchowy duet Royal Blood szybko wskoczył na drabinę rockowej sławy, by w momencie premiery drugiego albumu stać się prawdziwymi gwiazdami rodem z UK. Teraz przyszedł czas na premierę albumu numer 3, który dla wielu artystów jest swego rodzaju testem - czy oni mają wciąż coś do powiedzenia, czy się rozwijają, czy nadal są ciekawi? Typhoons udziela trzykrotnej, pozytywnej odpowiedzi.

Po debiucie płyty How Did We Get So Dark?, która była prostą kontynuacją debiutu i dała fanom więcej tego samego - dobrego, brudnego, głośnego rocka, wokalista i basista Mike Kerr zatracił się w gwiazdorskim życiu na tyle, że musiał udać się na odwyk. Terapia okazała się sukcesem, a odmieniony muzyk pozwolił sobie na nagranie pierwszej płyty "w kolorze", co widać nie tylko na okładce, ale przede wszystkim słychać w muzyce. Nowe Royal Blood to laurka dla disco, ale taka opakowana w mocne brzmienie gitary basowej i łomoczącej perkusji. I jest dobra!

czytaj dalejfsm
10 maja 2021 - 11:41

Niemal czterdzieści lat blasku - słów "kilka" o Iron Maiden

Dzisiaj mija trzydzieści lat, od kiedy świat „metalheadów” przywitał jeden z najlepszych heavy-metalowych albumów w historii - „Powerslave” wydany we wrześniu 1984 roku przez zespół, który już wtedy miał potencjał, aby zostać legendą. Iron Maiden. Należy im się chyba ode mnie kilka słów z tego tytułu, czyż nie?

czytaj dalejPilar
3 września 2014 - 22:19

Wycieczka do ogrodu Cornella – Soundgarden

Choć termin „grunge” bardzo się z czasem rozjechał, ewoluował w wielu kierunkach, których pewnie nikt by się nie spodziewał, to o Soundgarden należy mówić jako o jednym z tych zespołów, które podłożyły fundament pod ten powstający w stanie Waszyngton gatunek rocka alternatywnego. Wielka Czwórka z Seattle jest dla mnie grupą, do której podchodzę niezwykle sentymentalnie i chyba nigdy jakakolwiek muzyka łączona wspólną ideą nie przekonywała mnie aż tak bezwzględnie. Musicie więc wiedzieć, że najbliższe kilka godzin skrobania tegoż artykułu o Soundgarden będzie dla mnie wielką przyjemnością i mam nadzieję, że taką samą sprawi Wam jego czytanie.

czytaj dalejPilar
27 sierpnia 2014 - 10:36

Megadeth - zespół, którego słucham tylko jednej płyty

Mam wybiórczy stosunek do Wielkiej Czwórki Thrash Metalu, składającej się z tak legendarnych formacji jak Metallica, Anthrax, Slayer i Megadeth; za „Metę” dałbym się pokroić, Anthrax wspominam głównie dzięki fantastycznemu koncertowi, jaki dali na Woodstocku, na Slayera muszę mieć dzień, a w moim odtwarzaczu zapętliła się tylko jedna płyta zespołu Dave’a Mustaine’a. Tworząc wcześniej delikatne tło, cobyście mieli pojęcie, z jakim zespołem się mierzymy, opowiem Wam dzisiaj dlaczego żaden inny krążek poza „Peace Sells... But Who’s Buying” z dyskografii Megadeth, mnie nie przekonał.

czytaj dalejPilar
23 lipca 2014 - 12:50

Historia perły z Seattle - Pearl Jamu

Seattle było na początku lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku miastem kompleksów: rodzimi artyści z zazdrością spoglądali w stronę odnoszących sukcesów kolegów po fachu z bardziej rozpoznawalnych metropolii, jak Nowy Jork czy Los Angeles. Z biegiem czasu okazało się jednak, że nigdzie indziej na świecie nie wykształci się tak ścisle współpracująca ze sobą społeczność, która mimo tego, że przyjdzie jej ze sobą wzajemnie rywalizować, nigdy nie zapomni o swoich korzeniach i zawsze będzie się wspierać. Rodzinna atmosfera sprawiła, że na przełomie dziesięcioleci w Seattle wykształcił się muzyczny nurt zwany grunge’m, którego reprezentantami i promotorami była tak zwana Wielka Czwórka: Alice in Chains, Soundgarden, Nirvana i Pearl Jam. To właśnie tym ostatnim zespołem  zajmiemy się dzisiaj.

czytaj dalejPilar
10 lipca 2014 - 12:16

Jakiż byłby świat bez AC/DC?

Niczym dzwony z legendarnego „Hells Bells” w świat uderzyła niedawno wiadomość, jakoby problemy zdrowotne jednego z członków zespołu AC/DC miały położyć kres ich fantastycznej karierze. Jedno jest pewne – Malcolm Young wziął sobie wolne od muzyki, a powodów takiej decyzji należy doszukiwać się w niedawno przebytym zawale, który przestał pozwalać ikonie hard rocka na tańce, swawole i życie przepełnione alkoholem. To jednak zmusiło fanów z całego świata, aby zadać sobie kluczowe pytanie – jaki krajobraz zastałby nas po zamknięciu książki zatytułowanej „historia AC/DC”?

czytaj dalejPilar
17 kwietnia 2014 - 21:45

Triggerfinger. Godny polecenia stoner rock z Belgii.

Oto tekst dla tych, którzy lubią poznawać nowe zespoły. I na początek pytanie: ile znacie rockowych składów pochodzących z Belgii? Bez zastanowienia wymienię jeden - dEUS. Po krótkich wykopkach znajduję drugi - Soulwax. Tymczasem jest sobie trzecia grupa, tak czadowa i rajcująca, że aż się dziwię tak późnemu zapoznaniu sie z ich twórczością. Nazywają się Triggerfinger, a na ich trop naprowadził mnie kolega, któremu będę za to wdzięczny co najmniej do następnego wtorku. Pustynne, gitarowe łojenie rodem z USA ale "made in Belgium"? A jakże!

czytaj dalejfsm
16 stycznia 2014 - 19:16