Recenzja płyty Royal Blood - How Did We Get So Dark? - fsm - 21 czerwca 2017

Recenzja płyty Royal Blood - How Did We Get So Dark?

Krótko, treściwie, bez przestojów, do celu, z mocą, konkretnie, miejscami lepiej, miejscami gorzej. Tak to jest z tym Royal Blood. W 2014 roku debiutancki album brytyjskiego duetu zaskoczył słuchaczy rockowym mięchem zawartym w zaledwie 32 minutach. Po trzech latach przyszedł czas na zmierzenie się z syndromem drugiej płyty. Jakie jest How Did We Get So Dark?

Jest krótkie, treściwe, bez przestojów, do celu, z mocą, konkretne, miejscami lepsze, miejscami gorsze. Czyli dostajemy więcej (no, troszkę więcej - 34 minuty) tego samego, choć zmiany są łatwe do wyłapania nawet przez niedoświadczone ucho. Album to 10 utworów, z których tylko jeden jest dłuższy niż 4 minuty, a za to wszystkie czarują kreatywnym użyciem perkusji i gitary basowej. Tyle hałasu z takiego ubogiego instrumentarium?

Tym razem panowie Kerr i Thatcher postawili na nieco więcej czarów w tle, które mogą utrudnić odtworzenie tego w sytuacji koncertowej (ale efekty, sample i komputery na pewno im w tym pomogą). Nowa płyta brzmi gęściej, więcej się dzieje w tle, warstwy się na siebie nakładają, są nawet nieśmiałe chórki. To klasyczny przykład zastosowania producenckiej magii na surowym materiale znanym z pierwszej płyty. Czyli: znajomo, ale inaczej. Ładniej. Przyjaźniej. I tak samo, jak na debiucie, rockowego wygrzewu nie wystarczyło, by uczynić wszystkie 10 piosenek naprawdę dobrymi.

How Did We Get So Dark? rozpoczyna się utworem tytułowym, który jest jedną z najlepszych kompozycji na albumie. Nóżka chodzi, bas łaskocze nerki, a "chórkowata" końcówka przyjemnie zaskakuje. Następnie mamy dwa single - Lights Out było pierwszym, wyśmienitym, zostającym w głowie, smakiem z nowej płyty, a I Only Lie When I Love You dzielnie mu partneruje. Niecałe 3 minuty konkretnego grania. Środek albumu traci nieco mocy i mojego zainteresowania - She's Creeping to dobrze umieszczone spowolnienie akcji, wprowadza różnorodność, ale kolejny 3 utwory trochę zlewają się w jeden. Nie umiem przy nich radośnie podrygiwać (choć linia basu w zwrotce Don't Tell jest pyszna!), szkoda też, że chłopaki postanowili umieścić na tak krótkiej płycie znany z soundtracku do serialu Vinyl numer Where Are You Now?. Ok, został nagrany na nowo, ale i tak wolałbym coś zupełnie świeżego.

Finał płyty to kolejne 3 mocne kompozycje. Najagresywniejszy numer (również singiel) Hook, Like & Sinker przypomina wielu recenzentom QOTSA (mi chyba też, ale być może to siła sugestii), ale jeszcze ciekawsze są dwa kolejne. Hole In Your Heart to dobry, zaskakujący z tym kontekście motyw klawiszowy w spokojnej zwrotce i szalone perkusyjne przyspieszenie w refrenie, zaś Sleep jest tym, czego nie miała debiutancka płyta - godnym finałem, utworem faktycznie kończącym tę krótką podróż.

Drugi album Royal Blood to wielce przyjemna rzecz, choć brakuje jej tego czegoś, co charakteryzowało nieco wadliwy, ale ekscytujący debiut. 6 świetnych numerów, 4 gorsze, więcej uwagi poświęconej stronie produkcyjnej, wszystko bardziej przemyślane... How Did We Get So Dark? bez wątpienia podtrzyma uwagę, jaką panowie skupili na sobie w 2014 roku, ale płyta numer 3 musi okazać się wyraźnie lepsza (i może dłuższa?), by to rockowe ognicho nie wypaliło się za szybko. Czego życzę im, Wam i sobie.

fsm
21 czerwca 2017 - 12:43